Rozdział 21

21 3 36
                                    

Nathan westchnął ciężko odjeżdżając kawałek krzesłem od swojego biurka. Zapomniał jak to jest być jedynym facetem w firmie. Eleanor wiecznie oglądała jakieś live'y zakupowe i co chwilę pokazywała ubrania czy inne akcesoria, to Isabel, to Carinie, a nawet Seraphine, której w ogóle moda nie interesowała.

Eleanor Bardet była tą, która większość swoich pieniędzy wydawała na butikach. Chłopak próbował jej kiedyś wytłumaczyć, że to wszystko jest z chińskich hurtowni i równie dobrze mogłaby kupić wszystko tam za mniejszą sumę, ale nie. Przecież La Reine Boutique nigdy nie oszukałby swoich klientów w taki sposób.

Isabel Gérardin w przeciwieństwie do swojej koleżanki, oszczędzała aż do przesady. Wyliczyła sobie, ile euro może przeznaczyć na dzień i mocno się tego trzymała (nie wliczając w to paliwa). Nathan kiedyś jej zapytał czemu tak właściwie to robi. Chyba po to powstały konta oszczędnościowe w bankach, aby z nich korzystać? Jednak ona odparła, że jak ktoś z jej bliskich ciężko zachoruje, będzie stać ją na leczenie. Szkoda tylko, że jej bliscy mieli ją gdzieś.

Carina Palmer z kolei była Amerykanką. Od zawsze chciała mieszkać we Francji i z trudem dopięła swego. Czasami miała chwile zwątpienia przez znajomych, którzy wyśmiewali jej marzenia. Ci sami, teraz chcą ją odwiedzić. Na szczęście dziewczyna nie jest na tyle głupia i wprost im powiedziała co o nich sądzi. Nigdy więcej już nie zapytali czy znajdzie dla nich wolną chwilę.

— Wszystko gra? — spytała Carina, która siedziała obok Nathana.

Pomieszczenie było całkiem spore, więc Seraphine poustawiała biurka w kształcie litery U. Większość miejsc pozostała pusta, ale przynajmniej mieli dużo miejsca. Isabel kiedyś zaśmiała się, że ich szefowa zrobiła to ze względu na Eleanor i jej przesyłki internetowe. W końcu zamawiała wszystko do biura, żeby zrobić haul zakupowy dla swoich koleżanek i kolegi.

— Nic mi nie jest, dzięki. — odpowiedział bez przekonania.

Isabel z Eleanor zajmujące stanowiska naprzeciwko, posłały im złowieszcze spojrzenia. W L'agence de Labre panowała zasada mówienia tylko i wyłącznie po francusku. Co prawda każde z nich dobrze rozumiało angielski, ale Seraphine uważała, że to niegrzeczne mówić obcym językiem w kraju, w którym się mieszka. Zaraz zaczęła tłumaczyć, co by było gdyby, jakiś klient ich usłyszał. Nathan oczywiście nie pozostawił tego bez słowa i powiedział, że i tak nikt do nich nie przychodzi, bo większość używa maila.. ale odpowiedzi już nie dostał.

Allons-y! — rzuciła Carina totalnie je ignorując, klepiąc go po ramieniu, udając się do wyjścia.

Mais où? — spytał nadal nie ruszając się z miejsca.

Pas de questions, viens juste.

Czarnowłosy uznał, że i tak nie ma nic do stracenia, więc poszedł za nią. Szli kawałek bez słowa, chociaż Palmer wyglądała bardziej jakby była na haju. Pogwizdywała. Czasami obracała się wokół własnej osi. Nie oglądała się za siebie, przez co wpadała na innych ludzi, ale za każdym razem z jej ust padało: Excusez-moi. Katz nawet nie zwracał na nią większej uwagi. Robiła tak za każdym razem jak była szczęśliwa. Zapewne miała dla niego jakieś ciekawe wieści, którymi chciała się podzielić.

Usiedli w pierwszej lepszej kawiarni na rogu ulicy. Carina zamówiła sobie kawałek ciasta i kawę z mlekiem, a Nathan standardowo espresso. W sumie to nigdy nie spotykał się z nikim poza pracą, ale od jego powrotu zdążyło dużo się zmienić. Można powiedzieć, że w końcu poczuł się zaakceptowany przez agencyjne społeczeństwo.

— Co ciekawego chcesz mi powiedzieć? — spytał, kiedy tamta nadal rozmawiała o wszystkim i o niczym.

— Po prostu mam dobry humor. — odpowiedziała z pełną buzią.

to capture a heart | boyxboyWhere stories live. Discover now