Rozdział 19

18 3 16
                                    

Na szczęście jego męka jako jedynego trzeźwego została przerwana po kilku godzinach, bo dołączył do nich Raphael, który też nie miał zamiaru pić. Swoje spóźnienie tłumaczył tym, że próbował razem z Odette namówić Coronela, aby pojechał z nim, ale on uparcie twierdził, że teraz powinien siedzieć ze swoją żoną, a nie rozbijać się z gówniarzami po pubach. Starszy Krieger jako dobry przyjaciel chciał zostać z nimi, ale małżeństwo niemal wygoniło go z domu i rzucili na pożegnanie, że ma nie wracać na noc.

— Ja chyba jestem za stary na takie rzeczy.. — odparł Raphael ziewając — Ostatni raz byłem na imprezie jak miałem jakieś dwadzieścia lat, nie licząc wesela mojego szanownego przyjaciela.

— Długo w ogóle są już po ślubie? — zaciekawił się Nathan.

— Z osiem lat na pewno. Ledwo zaczęli ze sobą być, a tu nagle zamieszkali razem i mi zaproszenie dali. — wyznał — Ja to w ogóle im powiedziałem, że są pojebani, bo zaraz będą rozwód brali, a tu zobacz. Nawet jak mieli się rozchodzić to się nie rozeszli.

— Jak na kogoś, kto rzadko tu bywa, masz niezłą wiedzę. — zauważył.

— To zasługa tego idioty. — wskazał głową na Ronnie'go, który stał przy barze razem z Floresem.

Bardziej poprawne byłoby powiedzenie, że podpierał się o blat, żeby utrzymać równowagę. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz w ogóle tyle wypił, ale nie czuł się jakoś źle. Był bardziej wyluzowany niż zazwyczaj i totalnie niczym się nie przejmował.

Raphael nie mógł się już doliczyć ile razy zapinał mu koszulę, którą rozpinał sobie do połowy albo poprawiał spodnie, nazywając go przy tym debilem. Nie tylko do swojego brata miał pretensje, innych też próbował sprowadzić na ziemię. Nathanowi zaraz przypomniał się Ronnie, który też robił za tego ogarniającego. Chyba będzie musiał go bardziej docenić.

— Gdzie jest reszta? — zaciekawił się Katz.

— Arina z Mayą i Verą poszły przypudrować nosek, a Lucas robi im za ochronę. Chociaż ja bym się go tam nie wystraszył.

— No na pewno wystraszyliby się nas. — zaśmiał się — Dwa karakany co ledwo metr siedemdziesiąt przekroczyły.

— Słuchaj, może i wyglądamy niepozornie, ale niejednemu gnojkowi wzrostu takiego na przykład Coronela, możemy spuścić solidny wpierdol.

Nathan jedynie się zaśmiał, ale nie byłoby mu do śmiechu, jakby się dowiedział, że Raphael wcale z tym nie żartował. Pomijając fakt, że większość jego bójek była prowokowana przez Marienę.. a jakim byłby chłopakiem, gdyby nie stanął w obronie swojej dziewczyny?

Za każdym razem, kiedy wycierała jego twarz z krwi mówił, że następnym razem to ona będzie się użerała z tymi patusami, skoro jest taka odważna. Doskonale wiedział, że nigdy by tak nie zrobił. Nie zostawiłby jej, jak ona jego (nie raz, nie dwa). Nie chciał z niej zrezygnować nawet jak widział ją z setkami innych mężczyzn. Jednak w końcu przestał za nią gonić. Miłość jednostronna w jakiej tkwił przez tyle lat, nie zapowiadała się zmienić w dwustronną. Niezależnie co by zrobił, Mariena nigdy nie byłaby jego. Dla niej Raphael był jedynie kimś dla rozrywki. Nie na poważnie.

— Jak się czują najważniejsze osoby w moim życiu? — Ronnie zaszedł ich od tyłu, na co oboje podskoczyli.

Wepchnął się pomiędzy nich, na co jego brat jedynie wywrócił oczami i przeniósł się na kanapę naprzeciwko. Nie chciał siedzieć obok, jak ta dwójka będzie się ze mną migdalić.

— Na pewno lepiej niż ty. — skomentował Raphael — Dużo masz zamiar jeszcze wypić?

— Nie wiem. — wzruszył ramionami — Muszę zobaczyć ile mam jeszcze pieniędzy, ale najpierw pójdę zapalić.

to capture a heart | boyxboyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang