Rozdział 14

19 2 20
                                    

W nowym roku, Ronnie postanowił dać sobie szansę i wrócić do pracy. Chociaż początkowo miał ochotę rzucić wszystko w cholerę, bo nie wiedział jak kiedyś mógł ogarniać tyle rzeczy równocześnie. W końcu wrócił na właściwie tory, a z nimi reszta wspomnień. Co go, o dziwo, za bardzo nie cieszyło.

Nie potrafił już, jak wcześniej, dotknąć bez zawahania Nathana, a co dopiero go pocałować i nie chodziło mu wcale o niego. Problem był w nim samym. Czuł się źle, wiedząc ile złych rzeczy powiedział w jego kierunku. Nie rozumiał jak chłopakowi mogło to nie przeszkadzać.

— Cześć wam. — widok Odette w związanych włosach już nie powinien robić na nich żadnego wrażenia, ale nadal nie potrafili się do niej przyzwyczaić. Tak samo jak do jej obecności w firmie.

W szpitalu zabroniła mówić lekarzom o jej ciąży, nie chciała, że Coronel się dowiedział. Sama zresztą ledwo przetrawiła tą informację, a zaraz jeszcze mieli ten wypadek. Nie liczyła, że jej mąż w ogóle się zjawi, ale nie miałaby mu tego za złe. Jednak Lloyd przyszedł. Była gotowa na godzinny wykład na temat swojej jazdy, ale nic z tego się nie stało. Mocno ją przytulił i wiecznie w kółko powtarzał, że cieszy się, że żyje. Nie chciał jej powiedzieć o Ronnie'm, bo wtedy jeszcze nie dawali mu większych szans na przeżycie.

Dziewczyna miała szczęście, że samochód, który w nich wjechał, nie uderzył w drzwi od jej strony. Mogłaby nawet stracić dziecko. Chociaż było blisko, bo jak w końcu zobaczyła swojego przyjaciela to wpadła w taką histerię, że nie potrafiła się uspokoić. Z nerwów aż stanęło jej serce, więc dopóki Krieger się nie obudził to był tematem zakazanym. Później ciężej było przekazać wieści, że nie wszystko z nim jest w porządku. Jednak Coronel starał się zrobić to jak najbardziej delikatnie, jak tylko mógł. Najpierw trochę porozmawiał z nią na temat amnezji, ale Odette wiedziała od samego początku do czego zmierza. Nie była typową blondynką, z której śmiano się w kawałach.

— Jest już Coronel? — spytał Yannick spoglądając na dziewczynę, a ona jedynie przytaknęła — To świetnie się składa. — odparł podnosząc się z krzesła.

— Poczekaj. Aktualnie jest zajęty.

Nathan wszedł z dwoma kubkami espresso, ale zaraz poszedł po kolejne dwa. Cała trójka jedynie na niego spojrzała, a on jedynie wzruszył ramionami i jedno wypił niemal od razu. Pierwszy raz w życiu założył słuchawki, żeby zaraz rozmawiać z kimś po francusku. Yannick z Ronnie'm nie zrozumieli ani jednego słowa, ale Barlowe już tak. Domyśliła się, że rozmawiał ze swoją szefową, więc włączyła się do konwersacji, zabierając mu jedną słuchawkę.

— Jak się czujesz z tym, że niedługo stąd wyfrunie? — odezwał się nagle szeptem Vanacker, opierając się o jego krzesło od tyłu.

— Lepiej uważaj, żeby Connor od ciebie nie spierdolił. — Krieger odwrócił głowę w bok, żeby móc spojrzeć na niego zażenowany. Nawet nie chciał o tym rozmawiać, a na pewno jeszcze nie przy Nathanie.

— Kurwa, Ronnie, nie zapytałem złośliwie.

— To kurwa czy Ronnie? — skomentował — Przecież od początku o tym wiedziałem, więc..

— Siema! — niespodziewanie do pomieszczenia wszedł Raphael, a wszyscy spojrzeli na niego jak na kosmitę. Z wyjątkiem Odette, która wiedziała co się święci — Od dzisiaj nie macie dwóch szefów, tylko trzech. Zgadnijcie kto jest tym trzecim szczęśliwcem.

— To dobrze, że się stąd zwalniam. — skomentował Yannick, a wszyscy zaraz spojrzeli na niego zaskoczeni. Nie spodziewali się takich rewelacji z samego rana.

— No to wszystko jasne czemu tak nagle się mną przejąłeś. — prychnął Ronnie — Kiedy chciałeś mi powiedzieć?

— W ogóle nie chciałem. — przyznał — Przypadkiem mi się wymsknęło.

to capture a heart | boyxboyWhere stories live. Discover now