Rozdział 40

196 15 3
                                    

Tony

Pole widzenia zdecydowanie było zbyt mało widoczne. Gdy jednak znaleźliśmy się w centrum i i zobaczyłem w jakim kierunku porusza się samochód gdzie znajdowały się dwie  najważniejsze dla mnie kobiety dodałem gazu.

Isabelle

-Mogę zadzwonić do przyjaciółki?

-Jak musisz, ale bez numerów i ani mi się waż dzwonić do tego przychlasta.

-Nie nazywaj go tak...

Kochałam Tone'go. Mimo tego co zrobił kochałam go. Broniłam go też przed Michałem bo wiedziałam jak ten chłopak ma popieprzony łeb.

-Będziesz go bronić po tym wszystkim?- Prychnął pod koniec co nie dokonać mi pasowało.- Isa znamy się od jebanej podstawówki. Mieliśmy zaaranżowane małżeństwo a ty sobie wyjeżdżasz i znajdujesz jakiegoś głupka. Błagam cię dziewczyno. Ja serio jestem lepszy. No i wychowam z tobą dziecko w pokojowych warunkach a nie jak on.

Przygryzłam wargę. Faktycznie, mimo że chłopak był o kilka lat starszy znałam go od podstawówki. Nasi rodzice się przyjaźnili i do nich nic kompletnie nie miałam. Do puki mój ojciec nie zadłużył się u nich.

-Sugerujesz coś?

-Wyjdź za mnie a wszystko się ułoży.

Patrzyłam chwilę na niego ale nie byłam przekonana. Mężczyzna oderwał na chwilę wzrok od jezdni i przeleciał mnie wzrokiem. Jego ręka znalazła się na moim udzie a ciało mimowolnie się spięło.

-To jak skarbie?

-Nie kocham cię Michał, kocham Tone'go mimo wszystko. Chcę po prostu żebyś pomógł mi wylecieć z Stanów.

-Ale po co chcesz uciekać jak go kochasz?

-Bo on mnie nie. Pokazał to w taki a nie inny sposób i trudno. Jeśli wyjadę będzie mu łatwiej i ułoży sobie życie z inną.

-A twoja córka będzie żyć bez ojca?

-Będzie mieć mnie. Jest noworodkiem nawet nie będzie pamiętać Tone'go. Poza tym nie ufam mu co do opieki nad nią.

-Ani trochę się nie dziwię. Pomogę ci pod jednym warunkiem.

-Jakim?

-Katie wraca z nami.

-Co!? Nie!

-Spokojnie. Przecież was nie porwę. Zadzwonisz do niej jak chciałaś i wraca z nami.

-Ona jest w ciąży! Ma narzeczonego!

-No cóż...to chyba tu zostaniesz.

Łzy zebrały mi się w kanalikach. Czemu wszystko zawsze musi być tak popierdolone!?

Telefon zawibrował.

Tony❤️

-Odrzuć.

-Dzwoni czterdziesty raz.

-Może dzwonić ze sto, dzwoń do Katie a nie się pierdolisz.

Odrzuciłam i wybrałam numer do przyjaciółki. Spojrzałam na lusterko i zobaczyłam rozpędzone auto Tone'go. Patrzył w moją szybę a właściwie odbicie w lusterku. Szybko wytarłam pojedynczą łzę i
Wybrałam numer Katie.

-Halo?

-Katie musimy wyjechać. Teraz.

-Isa? Co się stało?

-Opowiem ci w samolocie. Zbieraj się. Proszę.

-Mów co się do chuja dzieje!

-On przyjechał po mnie do domu by mnie gdzieś zabrać. Zawiózł mnie pod dworzec a tam Tony całował się z jakąś laską. A Lea leżała na ziemi w wywróconym nosidle.

-Michał!?

-Yhm.

-Japierdole, japierdole, japierdole....KURWA!

Wybuchłam płaczem. Tak nagle. Odechciało mi się wszystkiego.

-dobra spokojnie. Już się zbieram.

-Katie... zostań...jesteś w ciąży z Shane'm...ułóżcie sobie dobrze życie...

-Jebło cię coś!? Nie ma szans!

-Dla mnie Katie zostań. Proszę.

-Isa to nie jest dobry pomysł. Co jak ci się coś stanie?

-Chuj mnie to. Pamiętaj że cię kocham Katie.

Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź dziewczyny. Michał zabijał mnie wzrokiem ale nic nie mówił. Gdy dojechaliśmy na lotnisko wyszedł z auta i mocno trzepnął drzwiami. Podszedł do moich i niemal mnie z tamtąd i wyszarpał.

-Mówiłem ci że Katie jedzie z nami!

Wydarł się. Zamachnął i po chwili usłyszałem dobrze znany mi dźwięk uderzenia. Policzek zapiekl mnie a łzy spłynęły.

Popchnął mnie tak że upadłam na auto i zsunęłam się po nim. Z środka wydobywał się płacz dziewczynki. Chciałam wstać ale nie mogłam. Głowa ciążyła mi a nogi odmówiły posłuszeństwa.

-Pojebało cię!?- Znajomy głos Tone'go rozbrzmiał.

-Odpierdol się od niej! Zdradziłeś ją to się nie wypierdalaj!

-Nie będziesz bił mojej narzeczonej zjebie!

-Byłej.

Odetchnęłam głęboko i wyłączyłam zmysł słuchu. Nie wgłębiałam się w ich krzyki. Wstałam tak by tego nie usłyszeli i zobaczyli. Otworzyłam drzwi o wyjęłam dziewczynkę. Dopiero gdy głos dziecka stał się bardziej wyraźny zwrócili na mnie uwagę.

-Idź do auta z nią. Pada i jest zimno. Będziecie chore.- Tony mówił do mnie spokojnie i miło. Jednak nie posłuchałam go i ruszyłam do drzwi lotniska.- Isa!

-Japierdole laska ty mnie na zawał sprowadzasz!- Katie. Mogłam się domyślić że przyjedzie i poleci ze mną.- Chodź mi wszystko wyjaśnisz w samolocie bo mamy godzinę do odlotu.

-Isa zaczekaj!

-Odpierdolcie się od niej idioci! Ty dałeś sobie z nią spokój więc się nie wpierdalaj.- Wycelowała  palcem w Michała.- A ty.- Tu spojrzała wrogo na Tone'go.- Zapomnij o tym że masz córkę. I przekaż Shanowi że nie ma już ani narzeczonej ani dziecka. Dziękuję żegnam panów.

Zagięła ich tym. Stali osłupieni ale Tony zerwał się i podbiegł. Złapał mnie za ramię które obiłam i przyciągnął do siebie.

-Proszę cię! Nie zostawiaj mnie.- Łzy stłumiły jego piękne niebieskie oczy.- Zmienię się. Tylko nie zostawiaj mnie błagam. Shane mi nie wybaczy że przeze mnie traci rodzinę tak jak ja sobie tego nie wybaczę.

Złapał za drobną rączkę Lei a pierwsza łza zleciała po jego policzku.

-Nie Monet.- Pamiętaj brzmij pewnie i nie załamuj się. Isa pamiętaj. - Te kilka szans to i tak za dużo. Puść mnie i zapomnij.

-Proszę cię...

Odeszłam wraz z Katie i Leą. Gdybym wiedziała ile rzeczy się przez to  spierdoli... nigdy bym go nie zostawiała.

Może wrócę...z Katie i się wszystko ułoży... może...

Dwie miłości, jedna historia-Rodzina MonetWhere stories live. Discover now