48. EVERLY

422 72 21
                                    

 Postanowiłam, że podaruję sobie jeszcze kilka godzin, ale jeśli sądziłam, że uda mi się odgonić natrętne myśli, byłam w błędzie. Przynajmniej próbowałam. Przykleiłam do twarzy uśmiech i bawiłam się tak dobrze, jak tylko mogłam, zważywszy na okoliczności.

Siedziałam na sofie, w domu Paula, otoczona ludźmi, którzy byli mi bliscy i czułam, że coś jest bardzo nie w porządku. To było jak mrowienie na karku. Moment tuż przed uderzeniem pioruna, gdy powietrze wypełnia energia. W dodatku miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tylko o sprawę z rodzicami. Jakby coś czaiło się w ciemności za oknem, tylko czekając na odpowiedni moment, by wypełznąć i chwycić mnie za gardło.

– Jakbyś potrzebowała kogoś z dobrą gadką, wal do mnie. Przegadam nawet twojego ojca – rzuciła Gia, szturchając mnie w ramię.

Znała już całą historię. Opowiedziałam jej o wszystkim, gdy jechaliśmy z Cadenem do Paula, prosząc przy okazji, żeby zabrała z garderoby nasze ubrania. Nie zamierzałam przez całą noc wyglądać jak upiór.

– Kochanie, wszystko się jakoś ułoży. Przecież to twój tata. W końcu ci wybaczy – dodała Avani. Kai czuła się zaproszona na każdą imprezę, w której uczestniczył jej bliźniak, a gdzie była ona, tam i nasza przyjaciółka.

– Nie byłabym tego taka pewna...

Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i podniosłam wzrok. Caden stał po drugiej stronie wielkiego salonu, gdzie dyskutował o czymś razem z Yukim i Paulem. Teraz skupił uwagę na mnie. Posłał mi lekki uśmiech, a po chwili powiedział coś do chłopaków i ruszył w moją stronę.

– Twój Romeo nadchodzi – zachichotała Gi, kołysząc szklanką, do połowy wypełnioną martini. To nie jej pierwsza tego wieczoru. Była już lekko wcięta, ale i tak nie dorównywała Blance, która próbowała właśnie nauczyć Aarona kroków samby, sama omal się przy tym nie przewracając. Swoją drogą, Schaefer też musiał coś wypić, bo był dziwnie radosny. A może to z powodu spektaklu? Albo lubił Blancę bardziej niż dotąd sądziłam?

W tym momencie Aaron roześmiał się głośno, co przyciągnęło uwagę Gianny. Widząc jej minę, poczułam ucisk w sercu.

– Wszystko pod kontrolą – powiedziała szybko, zanim zdążyłam się odezwać, po czym wyszczerzyła zęby, jakby przed sekundą wcale nie była na granicy łez.

Więc nie tylko ja udawałam, że świetnie się bawię.

Caden zajął miejsce obok mnie, kładąc ramię na oparciu za moimi plecami.

– W porządku? – spytał.

Posłałam mu lekki uśmiech.

– Jakoś się trzymam.

Gianna wyciągnęła w jego stronę szklankę z alkoholem.

– Chcesz? Mnie już chyba wystarczy. Zaczynam robić się sentymentalna.

– Dzięki, ale dzisiaj prowadzę.

Zerknęłam na przezroczysty napój z pływającym w nim plastrem cytryny. Naszła mnie nagła ochota, żeby spróbować. Podobno alkohol pozwala się wyluzować i zapomnieć, tak? Dokładnie tego teraz potrzebowałam. Chwyciłam szklankę, wyjmując ją z dłoni Gianny.

– Ja wezmę.

Oboje z Cadenem unieśli brwi, kiedy przechyliłam ją, opróżniając zawartość w kilku dużych łykach.

Jezu. To... pali?

Zaczęłam kaszleć, bo moje gardło na moment stanęło w ogniu. Caden westchnął ciężko, gładząc mnie po ramieniu.

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now