34. EVERLY

493 81 18
                                    

Otworzyłam drzwi i weszłam do domu z nadzieją, że dziś nie natknę się na żadnych nieproszonych gości.

Na przykład na Liama.

Po ostatniej scenie, ojciec o dziwo nie wypytywał mnie o powód mojego zachowania. Nie miał też, rzecz jasna, pojęcia o tym, że wymknęłam się na nocną randkę z Cadenem Clarkiem.

Cholera. To nadal brzmiało jak żart.

Zastałam mamę w kuchni. Przygotowywała właśnie herbatę. Wyszła z kliniki niecały tydzień temu, ale wyglądała o wiele lepiej niż kiedy leżała na szpitalnej sali. Wciąż się nie poddawała, chociaż było już naprawdę źle.

– Cześć – zawołałam od wejścia.

– Dzień dobry, Ever. Jak sztuka? – spytała, obracając się do mnie.

Wspominałam jej rano, że wrócę dziś późno z powodu próby.

– Chyba nieźle. W przyszłym tygodniu jedziemy na wycieczkę do Nowego Jorku. Temat to literatura, historia i teatr. Będziemy też oglądać spektakl na Broadwayu.

– To wspaniale!

– Everly! – W tym momencie do kuchni wmaszerował ojciec. – Jaki spektakl? Nadal chodzi ci po głowie teatr? Powiedz lepiej, jak poszły egzaminy.

Zacisnęłam zęby. Owszem, ojciec nie poruszył ze mną tematu Liama, ale stał się ostatnio bardziej zrzędliwy niż zwykle.

– Tak, tato – odparłam, siląc się na grzeczny ton. – Nadal kocham teatr i to się raczej nie zmieni. A wyniki egzaminów będą w połowie listopada. Nie martw się, na pewno cię o nich poinformuję.

Wyjął z szafki filiżankę i podszedł do ekspresu.

– Mam nadzieję, że dostaniesz wysokie oceny. Bo inaczej będę musiał uznać, że twoje małe hobby cię rozprasza.

Powoli zaczerpnęłam powietrza, żeby się uspokoić.

– To nie jest małe hobby. A o moje oceny się nie martw. Przypominam, że jestem już dorosła.

Zaśmiał się gorzko.

– Pełnoletnia nie znaczy dorosła. – Przerwał przygotowywanie kawy i podszedł bliżej, obrzucając mnie surowym spojrzeniem. – Nie zawiedź nas, Everly. Przede wszystkim, nie zawiedź mamy. Musi mieć teraz dużo spokoju. Nie możesz sobie pozwolić na żadne wybryki.

Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami. Mój żołądek zwinął się w supeł. Pomyślałam o Cadenie i poczułam przypływ wyrzutów sumienia.

Mama podeszła do nas z kubkiem herbaty.

– Chris. Przestań. Ever musi znaleźć własną drogę. – Zwróciła się do mnie. – Dla mnie najważniejsze jest, żebyś była szczęśliwa.

Te słowa odrobinę mnie pocieszyły. Nie miałam wątpliwości, że ojciec swoim czepianiem mścił się za Hawkinsa. Inaczej nie posunąłby się aż tak daleko. Mimo wszystko, czułam się źle. Na moich barkach znów spoczął znajomy ciężar.

– Pójdę już. Muszę się pouczyć – położyłam nacisk na ostatnie słowo i ruszyłam w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej stąd zniknąć.

***

Następnego dnia, gdy po zajęciach zbierałam się już do domu, dostałam wiadomość od Cadena.

Spotkajmy się przy korcie tenisowym.

Serce zatrzepotało mi w piersi. Zaraz jednak przypomniałam sobie rozmowę z ojcem.

Nie zawiedź nas, Everly. Przede wszystkim, nie zawiedź mamy.

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now