6. EVERLY

645 88 24
                                    

                Następnego dnia Caden Clarke był już na językach całej szkoły. Jedni uważali jego obecność za skandal, inni byli zafascynowani jego buntowniczą otoczką i widzieli w nim kogoś w rodzaju gwiazdy.

Nie muszę chyba dodawać, że to śmieszne.

Stałyśmy z Avani i Gianną w kolejce po lunch, chcąc nie chcąc, słysząc, jak ludzie plotkują na temat Clarke'a. Uśmiechnęłam się pobłażliwie, gdy dziewczyna za nami szepnęła do swojej koleżanki, że chciałaby poznać go bliżej.

Gianna rzuciła mi wymowne spojrzenie.

– Rany... – mruknęła Avani, rozglądając się za największym kawałkiem czekoladowego sernika. – Co się tutaj wyprawia?

– Nie wiem Avi, ale zaczynam się cieszyć, że za rok już mnie tu nie będzie.

Chwilę później zajęłyśmy jeden z ostatnich wolnych stolików. Znajdował się tuż obok wejścia, więc nie cieszył się wzięciem.

– Mogę się przysiąść? – spytał Aaron, który właśnie pojawił się obok ze swoją tacą.

– Chodź, chodź. – Gia ochoczo poklepała puste miejsce obok. Zauważyłam, jak w pośpiechu poprawia rudą grzywkę.

– I jak wam minął pierwszy dzień? – spytał.

– Byłby lepszy, gdyby szkoła trzymała się swoich dawnych standardów – odparłam, zrywając wieczko i oblizując kciuk, na którym znalazło się trochę truskawkowego jogurtu.

Podniosłam wzrok dokładnie w momencie, w którym do stołówki wszedł Caden Clarke. Nie byłam pewna, czy usłyszał, co mówię, a nawet jeśli, to czy zrozumiał, że mam na myśli jego obecność w szkole. Zauważyłam jednak, że jego wzrok na moment zatrzymał się na moich ustach. Cholera, te szarozielone oczy...

Wokół zrobiło się podejrzanie cicho. Rozejrzałam się i odkryłam, że pół stołówki gapi się na Clarke'a, który właśnie mijał nasz stolik.

Prychnęłam.

– Ale żenada.

– Co nie? – szepnęła Gia, obserwując idącego w stronę wydawki Cadena. Później obróciła głowę i zwróciła się do Aarona. – Może chcesz kawałek mojej brzoskwini? – Trzymała ćwiartkę owocu, jakby gotowa była włożyć mu ją do ust.

Avani uniosła brew, uśmiechnęła się i wbiła widelczyk w kawałek sernika. Znałam tę minę. Sama powstrzymałam parsknięcie. Nie było tajemnicą, że Gianna podkochiwała się w Aaronie co najmniej od drugiej klasy. Problem w tym, że on nie był zbyt domyślny. Przynajmniej, jeśli chodziło o takie tematy.

Potrząsnął głową, odrzucając swoje lekko potargane włosy.

– Co? – spytał, trochę spłoszony, zerkając na brzoskwinię w jej ręce. – Nie, nie lubię. Dzięki.

Gianna ściągnęła wargi. Odłożyła owoc i z ponurą miną zabrała się do wydłubywania kukurydzy spomiędzy różyczek brokułu.

Biedna. Chyba czas zasugerować jej, żeby postawiła wszystko na jedną kartę i w końcu powiedziała Schaeferowi o swoich uczuciach.

Moje spojrzenie znów podążyło w kierunku Cadena. I to bez udziału woli, jakby coś je tam przyciągało. Uczniowie wrócili do swoich rozmów, ale podobnie jak ja, ukradkiem zerkali na Clarke'a. Ubrał dziś ciemnoszarą katanę i czarne spodnie typu cargo, które wsunął w martensy. Na lewym nadgarstku zauważyłam skórzane bransoletki. Nie umknęło mi też, że miał bardzo ładne dłonie o smukłych palcach i...

Zmusiłam się do odwrócenia wzroku. Wyglądał jak obszarpaniec. Ohyda! Zupełnie nie mój typ.

– A w kwestii przedstawienia... – zaczęłam, spoglądając na Aarona. – Możesz zdradzić coś więcej? Co to będzie?

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz