2. EVERLY

891 101 27
                                    

– Ostrożnie! – Andrea odskoczyła, unikając zderzenia z gorącą brytfanną. Odstawiłam naczynie, zdjęłam rękawice i pogroziłam jej palcem, ale moja siostra tylko się roześmiała. – Zaraz pomyślę, że sabotujesz moją kolację.

– Zobaczymy, czy sama jej nie zepsułaś. Ta kaczka śmierdzi spalenizną!

– Śmierdzi! – powtórzył Philip, który właśnie wmaszerował do kuchni.

– Nieprawda. Wyszła idealnie.

Pochyliłam się nad blatem, z zadowoleniem patrząc na przyrumienioną skórkę. Andy przystanęła obok, niemal wsadzając twarz do brytfanny.

– Blee.

Jej jasne, przycięte do ramion włosy wisiały tuż nad pieczenią. Delikatnie ją odepchnęłam.

– Uciekaj, zanim dodasz coś od siebie.

– A co na deser? – zapytał Philip.

Spojrzałam na niego i uniosłam brwi, widząc, że ma na sobie plecak.

– Phil, tak ci się spieszy do szkoły?

Sięgnął po słoik z ciastkami.

– No!

– Zmienisz zdanie, jak już tam pójdziesz – burknęła Andy, próbując usiąść na blacie.

Zdzieliłam ją rękawicą kuchenną.

– Sioo! A ty Philip, odłóż ciastka!

– Jesteś gorsza niż mama.

Westchnęłam. Może i tak, ale ktoś musiał trzymać tę dwójkę w ryzach. A przynajmniej próbować... Mama nie zawsze czuła się na siłach, żeby wyjść z sypialni, a ojciec większość czasu spędzał w pracy lub na posiedzeniach rady miejskiej. Wprawdzie była jeszcze opiekunka, która wpadała do nas w razie potrzeby, ale jako najstarsza z rodzeństwa czułam się odpowiedzialna za młodszych członków rodziny. Andy niedawno skończyła trzynaście lat i wchodziła w nieznośny etap sprawdzania na ile może sobie pozwolić, z kolei Phil dopiero szedł do szkoły. Wymagał szczególnej uwagi, a mnie bardzo zależało, żeby oboje wyszli na ludzi. I, przy okazji, nie narobili nam wszystkim wstydu.

Postanowiłam zignorować zaczepkę Andrei. Zabrałam się za mieszanie sałatki, zwracając się przy okazji do Philipa:

– Nie słuchaj jej. Szkoła jest w porządku. Pamiętaj, że wykształcenie otwiera drogę do...

– Jezu, ale ty zrzędzisz! – Andy wymaszerowała z kuchni, po drodze wyrywając Philipowi ciastko, które wyjął przed chwilą ze słoja.

– Ej! Oddaj to! – krzyknął i popędził za nią.

No dobrze. Chyba będę musiała jeszcze popracować nad swoim autorytetem...

***

Kwadrans później usiedliśmy przy długim jadalnianym stole. Nawet mama wstała z łóżka, żeby wziąć udział w kolacji. Cieszyłam się, że jest z nami. Chciałam, żeby ten wieczór był szczególny.

Mama... Wydawało mi się, że z dnia na dzień jest coraz mniejsza, jakby powoli znikała. Ale i tak znalazła dość siły, by zrobić makijaż i założyć perukę. Nie mogła pogodzić się z tym, że straciła swoje piękne, jasne włosy. Były wizytówką naszej rodziny, bo przekazała je w genach wszystkim swoim dzieciom.

Ojciec, który przed chwilą wrócił z posiedzenia rady, wciąż miał na sobie koszulę i krawat. Sięgnął po butelkę , przygotowaną specjalnie dla niego, i nalał trochę do kieliszka.

– Co to za okazja, Ever? Doszły mnie słuchy, że sama wszystko zorganizowałaś. – Z lekkim uśmiechem zerknął na mamę. – Bardzo miło z twojej strony. Czyżby gotowanie było twoim kolejnym talentem?

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz