XXV

395 94 0
                                    

Trochę późno ale już jest X

Ps. Co ten Clifford zrobił Lou...


Życie Louisa i Harry'ego dosłownie kręciło się między Doncaster, gdzie mieli najbliższych i Manchesterem, gdzie Louis miał treningi. Coraz lepiej szło im godzenie wszystkiego razem. Wspólne życie czy mieszkanie wyszło samoistnie, nie musieli niczego ustalać.

Clifford robił się coraz większy, a Louis nazywał go swoim psim olbrzymem. Jak niektórzy się go bali, kiedy chodzili z nim na spacer, tak psiak był bardzo potulny i lubił nawet dzieci.

Jedyne co się pogarszało, to fakt, jak Filipe traktował ich psa i co jakiś czas miał jakieś problemy na jego temat, nieraz przy tym złoszcząc do czerwoności Harry'ego.

Louis za którymś z kolei razem,  sam nie był w stanie odpuścić i złapał jednego razu byłego narzeczonego pod apartamentowcem. Wykorzystał sytuację, że ten był zupełnie sam.

- Co ten pies ci takiego zrobił? Przecież nie tylko ja mam psa w naszym budynku - spytał Louis po krótkim przywitaniu.

- Jest strasznie hałasujący i budzi moje szczenię - powiedział bez zająknięcia się - Do tego jest straszny, co jeśli skrzywdzi moje szczenię?

- Po pierwsze,  nie hałasuje tak bardzo, szczeka tylko na przywitanie i to dosłownie chwilkę - odparł - Po drugie, chodzi na smyczy. Co niby miałby zrobić dziecku? Sam jest jeszcze młody.

- Nie lubię psów i dobrze o tym wiesz, wiesz że ich nienawidzę i cholera musiałeś jednego przyprowadzić wprowadzając się tutaj ze swoją omegą - zmarszczył mocno nos.

- Bo ja kocham psy - zmarszczył czoło, jeszcze czego, Filipe nie miał już racji decydować o jego życiu i potrzebach - Nie wciskam ci go do mieszkania ani nic z tych rzeczy. Po prostu odpuść sobie te komentarze, szczególnie do mojego chłopaka, to nam wszystkim będzie się lepiej żyło.

Filipe poczerwieniał aż ze złości, widząc że Louis nie liczy się z jego uczuciami, nie tak jak kiedyś to robił.

- Niech tylko ten kundel zaszczeka na moje dziecko, a nie będę miły... - zagroził.

- To nie kundel... - zareagował od razu niebieskooki - Tak jak mówiłem, mój pies chodzi na smyczy.

- Rasowy, czy kundel jeden pies - wypuścił ciężko oddech przez nos - A twoja omega jakaś nietykalna, że nie mogę się do niej skarżyć?

- Po prostu mocno się denerwuje, wolę to brać na siebie - wzruszył ramionami, nie wchodząc głębiej w ten temat z mężczyzną.

- Jeśli wasz pies nie będzie sprawiał kłopotów, to nie będę przychodzić. Teraz przepraszam, ale rodzina na mnie czeka - niezadowolony się odwrócił na pięcie i ruszył w stronę budynku.

Louis wypuścił ciężko powietrze, oni naprawdę mocno do siebie nie pasowali, nie wiedział jak wcześniej nie zauważyli tego.

Przeciągnął palcami przez swoje włosy i zaraz objął się mocniej szalikiem. Już miał wchodzić do klatki, kiedy spostrzegł Harry'ego wychodzącego z Cliffordem na dwór.

- Harry - uśmiechnął się do partnera, po czym pogłaskał Clifforda, który od razu upomniał się o uwagę.

- Lou - oddał czuły uśmiech momentalnie, delikatnie poluźniając uścisk na smyczy - Już po spotkaniu?

- Tak. Właśnie wracałem, ale mogę przejść się z wami - zaoferował.

- Zawsze przyjmę ciepłą rękę w moją, w tę pogodę - Harry wyglądał na bardzo zadowolonego z propozycji Tomlinsona.

When We Were Young Where stories live. Discover now