XIII

439 95 15
                                    

Miał być szybciej, ale choróbsko mnie dopadło po Niallu, Ole tak samo 😩

Ale powoli jest coraz lepiej, to co duża aktywność i jakiś maratonik na święta?









~~~~~~ (wspomnienie)

Louis miał naprawdę na sobie garnitur, a to nie był częsty widok. Tym razem wziął bal szkolny na poważnie i przyszedł po Harry'ego właśnie w takim wydaniu.

Było mu niewygodnie, a do tego z mamy pomocą zakupił za swoje oszczędności najpiękniejszy możliwy bukiecik na nadgarstek omegi.

Wiedział, że Harry lubił takie proste rzeczy. Dlatego przestępował z nogi na nogę, czekając aż ktoś otworzy mu drzwi.

Wypuścił oddech, słysząc szczęk zamka, brunet zaraz przed nim stanął. W tym momencie zabrakło mu tchu, widząc tak piękną omegę przed sobą.

- H-Hej - chrząknął - Wyglądasz fantastycznie. Naprawdę.

- Lou - zielonooki uśmiechnął się nieśmiało, a jego policzki przybrały czerwony kolor - Dziękuję, starałem się dla ciebie...

- Mam bukiecik - wyciągnął pośpiesznie ręce przed siebie, pokazując przy tym kwiaty młodszemu.

- Przepiękny - Styles sapnął w głos, a jego zapach stał się słodyczy, choć wydawało się to wcześniej niemożliwe - Założysz mi go, proszę?

- Tak, jasne - uśmiechnął się i złapał za gumkę wpiętą od spodu, a następnie wsunął go na nadgarstek omegi.

- Jest najpiękniejszy, dobrze mnie znasz - wykorzystał moment i czule musnął policzek alfy, póki miał na to odwagę.

- Pięknie razem wyglądacie. No dalej, zapozujcie do zdjęcia - Anne rozbrzmiała za nimi, wydając przy tym swoją obecność. Oni byli po prostu za mocno w swoim świecie.

- Mamo - Harry jęknął w głos, kompletnie zapominając o jej obecności.

- Nie mamo tylko uśmiech proszę - kobieta celowała w nich cyfrowym aparatem, a tuż obok stała chichocząca Gemma.

Louis złapał pewnie w biodrze omegę, a Harry cicho sapnął na ten gest, jego oczy jednak rozbłysły czując tak blisko siebie Louisa.

- Pięknie wyszliście - spojrzała na fotografie - Wywołamy je potem. Dostaniesz Lou swoją kopię.

- Będę wdzięczny - alfa powiedział z całą pewnością siebie w głosie - Idziemy Hazza?

- Tak, jak najbardziej - pokiwał energicznie głową, a razem z tym zatrzęsły się jego loczki.

- Bawcie się dobrze kochani - Anne pomachała w ich stronę, kiedy tylko Louis złapał pod ramię Harry'ego i ruszyli ku wyjściu z posesji Stylesów.

- Ale nie za dobrze - dorzuciła Gemma, wyraźnie drocząc się z bratem.

- Spadaj Gemma - Harry jeszcze zawołał do siostry, doskonale ją słysząc.

Wyszli w końcu, oddalając się tym od domu omegi i kierując do taksówki, którą mieli podjechać pod szkołę. Obaj wypuścili powietrze, kiedy ruszyli i spojrzeli na siebie zaraz ze śmiechem.

Harry bawił się palcami u dłoni Louisa, żaden z nich nie wiedział, kiedy ich ręce się w ten sposób połączyły, ale nie narzekali. Wszystko między nimi się po prostu działo, nic nie było przegadane ani ustalone, po prostu pozwolili działać swoim uczuciom.

- Dziś jesteś bardzo, bardzo przystojny wiesz? - Harry powiedział dość cicho.

- Starałem się - odpowiedział - Ale przy tobie to nic. Dziś ty błyszczysz.

When We Were Young Where stories live. Discover now