XXI

353 86 2
                                    

Spodziewał się ktoś dziś rozdziału?

Kolejny poranek był dla Louisa ciężki mimo wszystko. Nie odmówił sobie kawy przed pójściem na trening, co raczej nie zdarzało się. Zazwyczaj pił tylko herbatę i jadł śniadanie.

Harry wręcz spoglądał ciągle na niego zdziwiony, za dobrze zauważając te wszystkie zmiany, które się wydarzyły od środka nocy.

- Coś potrzebujemy ze sklepu? Mogę zrobić zakupy jak będę wracał z treningu - dopił swój napój i wstał z miejsca.

- Na ten moment nie jestem pewien, ale w razie co wyślę ci listę - zamrugał kilka razy.

- W porządku - włożył kubek do zmywarki i stanął przed omegą - Jakieś plany jak mnie nie będzie?

Brunet wyraźnie zastanawiał się, czy zacząć droczyć się z Louisem w tym temacie, czy raczej odpowiedzieć prawidłowo. Po dłuższym przyjrzeniu się piłkarzowi, nie miał serca na droczenie się.

- Chyba spróbuję napisać kilka tekstów - dzięki swojej muzie miał głowę pełną myśli, słów.

- W takim razie powodzenia - uśmiechnął się w końcu lekko i pochylił się, by połączyć ich wargi.

Harry wykorzystał okazję, aby przytrzymać szatyna przy sobie na dłużej, pogłębiając przy tym pieszczotę.

- Czy ty próbujesz przytrzymać mnie w domu? - mruknął, między pocałunkami.

- Może... Odrobinę - uśmiech był słyszalny w głosie Stylesa.

- Tak bardzo jak chciałbym, to nie mogę. Miałem za dużo wolnego ostatnio - niechętnie się odsunął, po ostatnim cmoknięciu malinowych warg.

- Daj z siebie wszystko - poprosił za to - Zagraj dla swojej omegi.

- Dla ciebie zawsze i wszystko - pocałował jeszcze czoło partnera i skierował się do wyjścia z kuchni.

- Kocham cię! - Harry zawołał na tyle ile mógł za szatynem, jednocześnie wiedząc że nie powinien.

- Kocham też! - odpowiedział, po czym tylko było słychać trzaśnięcie drzwi.

Harry zastał z tym sam w domu, jednak miał już plan co zrobić podczas nieobecności swojego chłopaka.

Lata temu, obiecał mu że jeśli spełnią się zawodowo i będzie ich stać, to kupią ulubioną rasę pieska Louisa.

I on przez te wszystkie lata o tym pamiętał, a teraz byli w tak idealnym momencie swojego życia, że mógł zrobić małą, malusieńką niespodziankę Alfie.

Kilka tygodni temu znalazł hodowlę labradoodle i zaklepał psiaka dla nich.

Doskonale pamiętał ich rozmowę, kiedy jeszcze byli pełni pozytywnego myślenia i tego, że pogodzą wszystko razem. Nie chcieli dopuścić myśli, że mogliby żyć osobno.

- Jesteś najlepszy Paul - Styles sapnął w głos, kiedy jego ochroniarz dostał się do niego ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami dla takiego psiaka - Musimy jeszcze tylko pojechać po Clifforda, ale jak mówiłem, dostaniesz podwójną stawkę przez nagłość sytuacji.

- Jest w porządku Harry - zapewnił mężczyzna - Widzę, że ci zależy na tym bardzo mocno. Trochę cię znam.

- Bardzo - zielone oczy błysnęły - Kompletnie zapomniałem, że dziś mam odebrać pieska i wczoraj wieczorem właścicielka hodowli do mnie napisała z przypomnieniem.

- Louis będzie miał niespodziankę? - uśmiechnął się - Niemałą jak widzę.

- Oj tak - Styles zatarł dłonie - Złapię tylko klucze i mamy około dwóch godzin, nim Louis wróci.

When We Were Young Where stories live. Discover now