VI

470 92 48
                                    

W domu Harry'ego nie wracali do sytuacji z samochodu. Spędzali czas naprawdę dobrze jak grupa przyjaciół, z ciężarną Gemmą, która dotrzymywała im towarzystwa do pewnego momentu.

Później przyjechał po nią jej mąż, Michał a Harry długim uściskiem żegnał się z siostrą, nie szczędząc też na pożegnaniu ze szczeniakiem, który kopał na jego słowa.

- Działaj - brunetka droczyla się jeszcze z bratem tuż przed wyjściem.

- Robię to - wyszczerzył się, pierwszy raz tak naprawdę, szczerze - Odpocznijcie i wpadnij kiedy znowu będziesz się nudzić.

- Mam ostatnio zbyt dużo czasu - poklepała swój brzuch - Spodziewaj się mnie niedługo.

- Będę czekać - pomachał jeszcze w jej stronę, zaraz zamykając za nią drzwi wejściowe i wracając do salonu, gdzie siedziała cała trójka.

- Gemmie do twarzy z brzuszkiem - przyznał Zayn - Będzie cudowną mamą.

- Wciąż jej zazdroszczę, ale jednocześnie nie mogę się doczekać - kaszlnął dwa razy w dłoń, a zmartwiony wzrok Louisa momentalnie na nim wylądował.

- Przyniosę wody - Louis podniósł się z miejsca i sięgnął po prawie pusty dzbanek.

- Muszę wam coś powiedzieć... - Harry, mimo drapiącego bólu, powiedział - Mój głos jest zepsuty, przeciążyłem go na scenie i wciąż za to płacę...

- Domyśliliśmy się trochę - przyznał Zayn - Momentami łamał ci się głos i miałeś chrypę, ale nie chcieliśmy naciskać.

- Nie jest... Łatwo - jego oczy zaszły łzami przez niemiłe uczucie.

Louis na szczęście wrócił z dzbankiem wody i momentalnie nalał mu jej do kubka, dzięki czemu Harry się napił nie tracąc ani chwili.

- Jeśli byś potrzebował jakiejkolwiek pomocy, pamiętaj że masz nas - Zayn zareagował - Nam nie zależy na twojej karierze, tylko na tobie Harry.

- Dziękuję - odpowiedział, mimo wszystko wzruszony i bardzo szczęśliwy, mając znowu tę trójkę przy sobie.

- Podpisuję się pod tym - dodał Louis, unosząc kąciki ust i sam dolał sobie wody.

Zielone oczy rozbłysły, Harry wtulił się też w bok Zayna, chociaż miał ochotę wcisnąć się w Louisa, ale wiedział że nie może. Nie teraz.

Zayn jeszcze chwilę opowiadał o różnych rzeczach, nim Liam spojrzał na godzinę, która mówiła że powinni się zbierać.

- A tak dobrze się siedziało - jęknął Zayn - Ale widzę, że nie tylko mi - skinął na Louisa, który, jak dopiero zauważyli, zasnął na kanapie.

- Nie będę go budzić, ale was zapraszam na częstsze odwiedziny - zielonooki poczuł ciepło na sercu.

- Następnym razem musimy spotkać się u nas na jakąś dobrą kolację - powiedział Zayn - Zorganizujemy coś.

- Koniecznie - przytulili się i Harry odprowadził przyjaciół do drzwi, chcąc być z nimi jak najdłużej.

Zaczekał dosłownie aż ich samochód opuścił podjazd, po czym zamknął drzwi i wrócił do salonu. Okrył Louisa kocem i wziął się za sprzątanie po ich posiadówce.

Kiedy wszystko zostało ogarnięte, Louis zaczął się wyraźnie wiercić, co omedze już mówiło o tym, że ten się powoli budzi po swojej drzemce.

- Gdzie Zayn i Liam? - zapytał przecierając oczy - Przepraszam, odcięło mnie.

- Nie masz co przepraszać - pokręcił głową - Już jakiś czas temu wrócili do swojego domu.

- Jest późno - stwierdził, jednak nie miał kompletnie pojęcia, która była godzina.

When We Were Young Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz