XIV

438 90 1
                                    

Spokojny i pełen miłości rozdział idealnie na święta 💚




Wyjechali na swoje wakacje, a Louis wciąż nie powiedział Harry'emu o swoim sąsiedzie, a raczej kim on jest. Do tego brunet niemożliwe mocno się z nim droczył, chodząc w samych przykrótkich spodenkach po całym kurorcie na wyspie.

Malediwy okazały się być piękne i ciepłe. To wszystko razem, odciągało alfę od myśli o Manchesterze, nawet jeśli wiedział że ta rozmowa jest nieunikniona.

- No przecież dobrze na mnie leżą - Harry obrócił się na pięcie i wrócił wzrokiem na lustro - Nie rozumiem tych zmarszczonych brwi.

- Są krótkie, nawet bardzo - skomentował - Krótsze niż standardowe - wskazał na swoje.

- Możliwe, że troszkę - potwierdził cicho - Ale ładnie w nich wyglądam.

- Nie mówię, że nie - dodał od razu - Ale inni będą za tobą się oglądać, tego jestem pewny.

- Moje oczy są skupione tylko na tobie, więc o innych nie musisz się martwić - spojrzał na Louisa w odbiciu - I może odrobinę lubię, jak marudzisz kiedy ktoś na mnie spojrzy, albo posesyjnie zaznaczasz swój teren.

- Droczysz się, mogłem się tego spodziewać - pokręcił głową - Wydrapałbym chętnie oczy każdemu kto patrzy się za długo.

- Po prostu omegi kochają czuć się adorowane - wyjaśnił swój punkt widzenia.

- Głodny uwagi - zaśmiał się i w końcu uśmiechnął - To najlepsze wakacje jakie miałem.

- Ja tak samo, Lou... Mój głos od dwóch dni się nie łamie - zauważył, coś co sprawiło że jego serce kilka razy mocniej zabiło.

- Klimat ci służy? - uniósł brew - Cokolwiek działa to niech działa dalej.

- Nie chcę sobie dawać nadziei - przybliżył się do Louisa - A wracając do tematu, ja nie zmienię swoich spodenek, ale zawsze mogę mieć kilka twoich malinek na sobie.

- Zdecydowanie powinieneś mieć ich kilka - złapał dłońmi biodra omegi.

- Też tak uważam - zielone oczy rozbłysły podekscytowaniem - Zwłaszcza tutaj - wskazał na obszar, gdzie powinien się kiedyś pojawić znak przynależności.

- Mhm, tutaj na pewno, ale nie tylko - pochylił się, całując najpierw odpowiednie miejsce.

- Masz pełne pole do popisu - na jego ciele momentalnie pojawiły się dreszcze, chociaż temperatura tutaj była bardzo wysoka.

Louis mając zielone światło zaczął działać, malinki pojawiły się zarówno na szyi omegi, jak i na żuchwie oraz przy obojczyku.

Brunet w pewnym momencie nie mógł powstrzymać cichych jęków i sapnięć, które były kompletnie nowym dźwiękiem dla Louisa i jego alfy.

To było zdecydowanie gorące i obaj to czuli. Ich wilki szalały wyjąc i powarkując przy okazji. Palce Louisa zaciskały się co raz na biodrach bruneta.

- L-Lou - wysapał, zaciskając dłoń w jasnych kosmetykach włosów alfy.

- Hm? - szatyn całkowicie odpłynął w swoich ruchach.

- Łóżko - potrafił jedynie tyle powiedzieć, nie mogąc być bardziej bezpośrednim.

- Oh, okej, tak - chrząknął, łapiąc omegę pod uda, dając znać, aby ta wskoczyła na jego biodra.

Harry już zaraz oplatał Louisa nogami w biodrach, a ich wargi połączyły się w mocnym pocałunku. Ich wilki drapały zadowolone, wiedząc że tak mało brakuje od ich połączenia się.

When We Were Young Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz