XII

463 100 5
                                    

Czy będzie drama? A może nie? Kto wie?

Ja na pewno nie 😜

Kolejny dla was! Duża aktywność i szybko nowy rozdział!

Wciąż z Olą przeżywamy koncert Nialla... A do tego obie zachorowałyśmy po nim





Louis nieoficjalnie na kolejne dni wprowadził się do Harry'ego, a klucze od apartamentu w Londynie wylądowały w rękach właścicieli.

Rzeczy szatyna zajęły sypialnię gościnną, idealnie się tam mieszcząc, jak się okazało. Gemma już pierwszego dnia ich odwiedziła i jak Harry przewidział, ta się dosłownie popłakała, kiedy tylko otworzyła prezent i zobaczyła rzeczy dla swojego szczeniaka.

Oczywiście, Harry dostał też spory ochrzan, za to że poszedł na zakupy dla szczenięcia bez niej.

Louis obserwował to za to z boku, z niemałym rozbawieniem. Uwielbiał relację tej dwójki, jednak nie miał zamiaru dodatkowo się w to wtrącać. Pozostawał słuchaczem.

- Nie bij, nie bij. Miej litości Gemma - Harry uciekał od dłoni siostry, która go aż za mocno klepała w pośladek - Jesteś niemiła.

- Jestem twoją starszą siostrą, mogę - była z siebie nad wyraz zadowolona.

- Nie, nie masz takiego immunitetu - zmarszczył nos, odskakując na czas od kolejnego ciosu - Wykorzystujesz to, że nie mogę ci oddać bo jesteś w ciąży!

- To też - położyła dłonie na swoim porządnie już zaokrąglonym brzuszku.

- Wredota, oddam ci jak urodzisz - przysiągł, przechodząc na bezpieczną odległość - Ja tu kupuję piękne ciuszki dla swojego chrześniaka, a ta mnie bije.

- Jeszcze mam chwilę do tego - wytknęła język - Ale maluch zrobił się ruchliwy. Przejął energię.

- Mówi abyś nie dokuczała więcej swojemu biednemu bratu - przedostał się do Louisa i po prostu usiadł na jego kolanach - Zdrajca, nawet mnie nie broniłeś, wciąż się boisz Gemms.

- Nie boję się - pokręcił głową i ułożył dłonie wokół talii omegi.

- Respekt za duży masz - poprawił się - A jak będę miał siniaka na wakacjach, to się obrażę.

- Zostawiacie mnie na trzy tygodnie - wydęła dolną wargę - Brutalne to jest.

- No nie zabrałbym cię na swoje wakacje ze swoim chłopakiem - wyciągnął język w jej stronę - Byś się tam najęczała.

- Myślę, że nie wytrzymałabym w samolocie dłużej niż godzinę - skrzywiła się na samą myśl.

- No to już zero marudzenia, przecież wrócę przed twoim porodem, jeszcze mi dasz do wiwatu - ułożył swoje dłonie na tych Louisa, które go trzymały.

- No ja myślę, nie wybaczyłabym ci tego - zaznaczyła poważnie.

- Muszę być blisko ciebie w ostatnich momentach - zaparł się w tym zdaniu.

- W końcu to twoja siostrzenica lub siostrzeniec - spojrzała na swój brzuch - I będziesz chrzestnym.

- Obraziłbym się inaczej, ja nie mam swoich dzieci - przypomniał -  A tak kocham maluszki.

- Na każdego przyjdzie pora, jestem starsza od ciebie - przypomniała brunetka.

- Tylko o kilka lat - zmróżył oczy, wyraźnie próbując wygrać z siostrą tą słowną przepychankę.

- Dokładnie, dlatego teraz moja kolej na uwagę wszystkich - zaśmiała się w końcu.

Louis jedynie przyglądał się rodzeństwu z małym uśmiechem, ponieważ w ich droczeniu się mimo wszystko było widać szacunek, jak i miłość rodzeńską. Doskonale znał takie zachowania, nieraz drocząc się ze swoimi siostrami.

When We Were Young Where stories live. Discover now