Pojawiłem się we Włoszech, tu jest zawsze dużo sztuki.
Może znajdę kogoś tutaj, kto stawiał tu triumfalne łuki.
Niestety, na nikogo takiego tutaj nie trafiłem,
Swoje przez to myślenie lekko przybiłem.
Chodzę sobie ulicami Rzymu i patrzę na to wszystko.
Nagle widzę, jakiś człowiek z dala maluje jakieś ptaszysko.
Podchodzę do niego i pytam się: "O panie,
A nie lepiej malować jakieś inne zwierzęta? A niech będą to łanie."
Ten odkłada pędzel i spogląda na mnie.
"Oczywiście, że bym mógł, ale to nie dla mnie."
I zaczyna mi on opowiadać historię, jakże ciekawą,
Szczerą i od serca, a nie taką słodkawą.
Mówi mi o sztuce i o tym, ile to przynosi dla niego wyrzeczenia,
Że robi to z miłości, a nie tak od niechcenia.
Potem, po rozmowie, idę z nim do jego domu.
Pokazuje mi wszystkie swoje malunki, których nie pokazywał nikomu.
Wszystko w jego domu jest tak pięknie wyrzeźbione.
Pytam się, a gdzie masz przyjaciół, on mówi: "To one. To one."
Nie rozumiem, ale przecież tu nikogo nie ma.
On mi mówi: "Co ty gadasz, to jest zwykła ściema.
Nie musisz zawsze mieć przyjaciół, by być szczęśliwym człowiekiem.
Czasami to spokój będzie dla ciebie twym lekiem.
A czasem sztuka, mój poeto drogi,
Niech 'Evviva l'arte' zagości w twoje progi."
CZYTASZ
Terapia Umarłego Poety
PoetryKiedyś nie było, terapii wylewaliśmy swoje chwile radości i momenty smutku na papier. Nie chodziliśmy na nie pewnie dlatego, ponieważ ich po prostu nie było. Jedyne co mogliśmy zrobić to chwycić za kartkę oraz pióro, które ze sobą mieliśmy. Nie byli...