Rozdział 13

75 6 3
                                    

Od naszego spotkania na dachu starałam się udawać, że nic między nami się nie wydarzyło. Skupiałam się na pracy i nie rozmawiałam z Wayne'm o tym, co stało się na dachu. On również nie próbował o tym porozmawiać, dlatego udawałam, że tamten pocałunek nie miał miejsca.

Ale...

Gdy był blisko mnie moje serce podążało w dziki galop. Na plecach pojawiła się gęsia skórka, a gdy przypadkowo dotknął mnie swoją dłonią, moja skóra płonęła, żądając więcej uwagi. Usta mrowiły, przypominając o pocałunku, który musiałam wymazać z pamięci.

Im bardziej starałam się o nim zapomnieć, tym częściej przenosiłam się myślami na dach akademika, gdzie otworzyliśmy się sobą. To było coś więcej niż zwykła rozmowa. Odsłoniliśmy przed sobą dusze.

Uderzając telefonem o przedramię, zaklaskałam, widząc jak wspinał się po schodach na piętro.

— Spóźniłeś się. — Podałam mu papierową torebkę ze śniadaniem, w której znajdowało się świeże pieczywo. Do drugiej dłoni wcisnęłam mu kubek gorącej kawy. Bez mleka i żadnych kostek cukru. Równie gorzka co jego nieprzewidywalne gangsterskie życie.

— Mówiłem ci, że nie przyjdę. — Otworzył torbę i zaciągnął się zapachem pieczywa. Codziennie kupowałam mu ten sam zestaw, a on i tak za każdym razem reagował tak samo. Zaczęłam odnosić wrażenie, że miał wyjątkowo wrażliwe nozdrza, bo wtrącał nosa we wszystko, co wydawało z siebie przyjemny zapach.

— A jednak się zjawiłeś.

— Bo nie dałaś mi spać, bombardując mnie wiadomościami. — Uśmiechnęłam się pod nosem.

Od samego poranka wydzwaniałam do niego. Z początku odrzucał moje połączenia. Szybko zorientowałam się, że śmiał mnie zablokować, dlatego postanowiłam się na nim odegrać i zaczęłam dzwonić z telefonów Kate i Melody, aż w końcu odebrał i przemówił do słuchawki zaspanym głosem.

Cholernie zachrypniętym i seksownym głosem, który przyprawiał mnie o ciarki.

— To moja praca, pamiętasz? Wiem od Kelly, która wie od Jessici, której przyjaciółka to siostrzenica profesorka, że dziś będzie lista obecności, dzięki której zaliczysz przedmiot bez pisania egzaminu.

— Nie mogłaś sama wpisać mnie na tę listę? — zapytał z pełną buzią, a potem zbliżył usta do papierowego kubeczka i napił się kawy.

— Nie, bo to byłoby oszustwo.

Na jego ramieniu pojawiła się kobieca dłoń, którą zdobiły srebrne pierścionki.

— Cześć, Wayne. — Raquel uśmiechnęła się uroczo. — Dlaczego przestałeś odpowiadać mi na wiadomości? — Uderzyła go w ramię i puściła oczko, na co miałam ochotę zwymiotować. — Wysłałam ci całkiem ciekawe zdjęcia, które na pewno chciałbyś zobaczyć.

— Zablokowałem cię — odpowiedział niewyraźnie, wciąż przeżuwając pieczywo.

Raquel gwałtownie zamrugała.

— Co takiego?

— Nie jestem tobą zainteresowany. — Parsknęłam i ukryłam śmiech, przyciągając dłoń do nosa. W najskrytszych snach nie przypuszczałam, że będę światkiem sceny, gdzie Raquel dostaje kosza. I to od samego Wayne'a Baldoviniego.

Stojące za nią koleżanki wydały się równie zszokowane. Patrzyły po sobie, wymieniając się porozumiewawczymi spojrzeniami.

— Ale przecież... Dlaczego?! — wrzasnęła, tupiąc nogą jak mała dziewczynka. Posłała mi lodowate spojrzenie, bo znów z mojego gardła wydostał się cichy chichot. — Trzymasz się z tą frajerką, a mnie ignorujesz. Czy ty wiesz, kim ja tutaj jestem?

DARK FLAMES [TRYLOGIA FLAMES] +16Where stories live. Discover now