Rozdział 27L

3 0 0
                                    

***

Postanowiłam im opowiedzieć nieco o sobie. Stali jak wryci gdy skończyłam swoją opowieść. Można by rzec, że zniszczyłam im ich światopogląd. System który od zawsze miał działać, okazało się, że nie ma racji bytu. Uświadomiłam im, że świat który znają, wszystkie wspomnienia, które mają można naginać. Jak? To bardzo proste, Nephalem Reverse Cataclysm. Wystarczy się cofnąć do określonego momentu w czasie i nagiąć rzeczywistość.

- To nie jest możliwe. - Odezwał się w końcu Lucyfer.
- Jestem Bhunivelze. Dla mnie nie ma słowa niemożliwe.
- Czego od nas chcesz? - Wyrwała w końcu Rias.
- ... Po pierwsze mam dla was propozycję, a po drugie... - Spojrzałam jej w oczy.
- Po drugie? - Odezwała się Grayfia.
- Żądanie.
- Co to za propozycja?
- Czekałam na to pytanie. - Uśmiechnęłam się. - Proponuję wam miejsce, w nowym lepszym świecie.
- Lepszym świecie? - Powtórzyła po mnie Akeno.
- Mhm. - Kiwnęłam głową. - W świecie bez wojen, bólu i nienawiści.
- Brzmi kusząco ale nie skorzystamy. - Wtrącił się Lucyfer.
- ... Nie wiecie co tracicie.

Jestem prawdopodobnie jedyną osobą we wszechświecie, która może osiągnąć pokój na tym łez padole. Dać wszystkim przyszłość, o jakiej nikt nawet nie był w stanie wyśnić. Zakończyć wszystkie wojny, pozbyć się głodu i pragnień. Dać wszystkim, miłość na jaką każdy zasługuje...

- Jak już wspomniałem. Nie skorzystamy.
- Nie będzie drugiej szansy. - Zmarszczyłam lekko brwi.
- Nie potrzebujemy drugich szans. Wystarczy, że mamy siebie. My ludzie, jesteśmy nieprzewidywalni. Pewnego dnia, wierzę, że wszyscy osiągniemy pokój.
- A jakie masz żądania wobec nas? - Dopytywała Rias.
- Są one szczególnie wobec Ciebie. - Wciąż ją lustrowałam. - Przede wszystkim, żądam od was, usunięcia Jhina z rodziny.
- ... Chyba sobie żartujesz. - Zaśmiała się lekko.
- Dlaczego mielibyśmy się na to zgodzić? - Zapytał Lucyfer.
- ... - Spojrzałam się na Rias. - Ponieważ on i ja jesteśmy rodziną.
- ?! - Wszyscy wydali się być w szoku.
- O czym ty mówisz. - Zapytała Grayfia.
- Jesteśmy razem i nie chce aby rodzina Gremory, miała na niego jakikolwiek wpływ.

Wciąż patrzyłam na Rias, która spuściła lekko głowę. Chyba przybiła ją w jakiś sposób ta wiadomość.

- ...
- ...
- Odmawiam. - Podniosła głowę. - Nie interesuje mnie kim ty jesteś. Możesz być nawet, boginią, nie dbam o to. Możesz być z Jhinem, jednak Jhin, chciał samemu dołączyć do naszej rodziny. Tak długo, jak on sam nie oznajmi mi, że chce opuścić moją rodzinę, nie wykluczę go z niej. Jest częścią mojej rodziny, może ma w sobie również Bhunivelze, ale wciąż do niej należy. Nie mam Ci więcej nic do powiedzenia.
- Jesteś odważna. - Odwróciłam się. - Jednak nie oczekuj, że Jhin wybierze Ciebie zamiast mnie.
- Tsk... - Zdenerwowała się. - Nie dbam o to. Wciąż należy do mojej rodziny i nie pozwolę ci abyś w jakikolwiek sposób miała go skrzywdzić.
- Czyżby? - Odwróciłam głowę w jej stronę.

Poczułam jak jej aura przybiera na sile. Wystawiła swoje skrzydła, a jej wzrok był pełen nienawiści. Hmmm... Księżniczka zniszczenia? Z tego co mi Jhin opowiadał. Więc taką mocą dysponujesz. Całkiem imponujące.

- Rias. - Odezwał się Lucyfer. - Nie warto.
- Nie Bracie. To sprawa między mną a nią.
- Przewodnicząco, zastanów się...
- Akeno... - Spojrzała się na nią z pode łba.

Zrobiła kilka kroków bliżej mnie.

- Jeśli dowiem się, że skrzywdziłaś go. Przysięgam, że cię zabiję.
- ... Czekam z niecierpliwością. - Uśmiechnęłam się do niej szyderczo.

Będąc ode mnie jakiś metr, może półtora. Wypuściła swoją aurę, w moją stronę. Czy ona sobie ze mnie żartuje? Myśli, że mnie przestraszy? Chyba nie słuchała, gdy jej mówiłam kim jestem.

*** Highschool DxD: Jhin II ***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz