Rozdział 33

4 1 0
                                    

Powoli zaczynałam otwierać oczy, w pomieszczeniu panował półmrok a mnie bolała każda część mojego ciała. Podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej, pomieszczenie, w którym się znajdowałam wydawało mi się znajome, ale nie potrafiłam przypomnieć sobie z kąd je znałam.
- Sprawdź czy się obudziła - powiedział ktoś zza drzwi, a ja szybko położyłam się na łóżku i udawałam że śpię. Do pokoju wszedł ktoś chwilę na mnie popatrzył po czym powiedział
- oberwała zaklęciem, nie wiemy czy się w ogóle obudzi
- musimy liczyć na cud, jej wiedzą przyda się nam
- nie wiesz czy jest w zakonie
- to się okaże
- co chcesz jej zrobić?
Kobieta nie odpowiedziała, wyszła a mężczyzna został w pokoju. Wszystko się ułożyła w całość, głos mężczyzny był identyczny jak głos Adriena, znajdowałam się w jednej z wielu kryjówek śmierciorzerców.
- Wiem, że nie śpisz - powiedział po chwili
- Nie możecie od razu mnie zabić? - powiedziałam podnosząc się, chłopak usiadł na krześle obok.
- przesłuchają cię, powiedz wszystko co wiesz, a ty i dziecko ujdziecie z życiem
Spojrzałam na mój brzuch, który był już zaokrąglony
- ile leżałam w śpiączce?
- 8 miesięcy
- O Boże - powiedziałam i złapałam się za głowę - Cedric myśli, że nie żyje
- Zakon nie przestaje nas atakować, w tym twój Cedric
- Pomóż mi uciec
- nie mogę tego zrobić, znajdą cię i zabiją
- albo ucieknę i przeżyje
- mogę ci obiecać, że nic nie zrobią twojemu dziecku, za miesiąc będziesz rodzić, dopilnuje, żeby dziecko trafiło do zakonu
- mogę ci zaufać? Śmierciożercy?
- Skłamałem, wiedziałem że nie śpisz. Mogłem cię wydać Bellatrix, która z przyjemnością by cię zabiła
- nie chcę umierać
- zrobię wszystko co w mojej mocy, abyś przeżyła - powiedział łapiąc mnie za rękę
- dziękuję
Chłopak przyniósł mi jedzenie i wyszedł. Jego plan był prosty, miałam obudzić się w dzień porodu, Adrien podmieniłby dziecko na martwe, a moje teleportowalby do Pansy, która teleportowalby się do Cedrica. Właśnie zbliżał się termin porodu, zaczęły mnie barć skurcze, Adrien pomógł mi wstać.
- Będzie dobrze - powiedział
- nie zostawisz mnie? - zapytałam patrząc na niego
- nie, obiecuje - powiedział i pocałował mnie w czoło. Przyszła położna i wszystko się zaczęło, krzyczałam w niebo glosy, ale miałam przy sobie Adriena, który tak dużo dla mnie zrobił. Po kilku godzinach, z mojego łona wyszło płaczące dziecko.
- to dziewczynka - powiedziała położna i podała mi ją. Wzięłam na ręce moją córkę
- jest piękna - powiedziałam. Drzwi do pokoju się otworzyły, wszedła druga położna z martwym dzieckiem. Podałam moją córkę Adrienowi, który teleportował się do Pansy

Pomóc ślizgonceWhere stories live. Discover now