Rozdział 3

29 2 0
                                    

Ubrałam się w mundurek, owijając przy tym szalem całą moją szyję. Byłam głodna więc, poszłam do WS na śniadanie. Przy stole siedzieli już moi przyjaciele.
- Zamówiłam dla ciebie owsiankę z owocami - powiedziała Pansy i uśmiechnęła się.
- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam ja przelotnie w policzek.
- Od dziś będę ci zamawiać takie śniadania, żeby dostać taką nagrodę - powiedział Malfoy. Wszyscy parskelismy śmiechem.
- Jaką mamy pierwszą lekcję?
- Eliksiry z puchonami
Przewróciłam oczami na te słowa. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy pod klasę. Usiadłam z Pansy, chłopacy usiedli za nami. Snape wszedł do klasy, jak zwykle zrobił to swoje wielkie wejście.
- czy on myje włosy? - zapytał Bleise, my zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Dziś będziemy robić amortencje, dobiorę was w pary. Diggory ze starszą Parkinson...
Dalej już nie słuchałam. Diggory usiedł obok mnie.
- Hej - powiedział i się uśmiechnął. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Wszystko dobrze? Jest ósma rano a ty się uśmiechasz - powiedziałam.
- mam dziś dobry humor
- Cóż ja też miałam, ale Snape go popsuł - uśmiechnęłam się sarkastycznie. Cedric prychnął pod nosem. Snape dał nam wskazówki i zaczęliśmy robić.
- pokrój to - powiedziałam i podałam Cedickowi coś co przypominało rodzynki.
Chłopak próbował to zrobić, ale mu nie szło, zaczęło strzelać w uczniów.
- Ugh nie tak - powiedziałam. złapałam za rączkę, na której dalej znajdowała się ręką Diggory'ego i pokazałam mu jak się kroi. Miał bardzo ciepła rękę, podczas gdy moja była zimna jak lód.
- W domu robisz coś oprócz przeglądania się w lustrze?
- A ty oprócz szukania w książkach hamskich odżywek?
- Pokrój to i się zamknij
Cedric zrobił jak kazałam, wrzucił to do kociołka i wymieszał. Gdy skończył, usiadł na krześle i zaczął się mi przyglądać.
- Jak twoja szyja? - zapytał, a ja już na prawdę nie miałam siły na moje iconic odzywki.
- dobrze - odpowiedziałam krótko.
- a konkretnie
- jak piszesz o mnie artykuł to umów się na konkretną godzinę - powiedziałam podnosząc głos. Skarcilam się za to. Chłopak próbował być miły, a ja cały czas byłam jędzą
- zaczerwienienie schodzi
- Masz - powiedział i podał mi pudełko, w której prawdopodobnie była maść
- skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mi spalić tym skóry?
- Więcej wiary w ludzi
- dzięki - powiedziałam po chwili ciszy.
Po 20 minutach skończyliśmy robić eliksir. Snape podszedł do nas i zaczął go testować.
- Co pani czuje panno Parkinson?
- Czuję... trawę, miód i.....ciastka
-A pan Diggory?
- Czereśnie....Vanilie i las
- 5 punktów dla Slytherinu
Snape zaczął się kierować w stronę biurka.
-  A co z Diggorym? Robiliśmy ten eliksir wspólnie też zasłużył na punkty. - powiedziałam. Snape odwrócił się i spojrzał na mnie swym wzrokiem zabójcy.
- Dobrze, za tem 5 punktów dla hufflepufu.
- Dziękuję - powiedział Cedric nachylając się nad moim uchem. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- jestem sprawiedliwa - powiedziałam. Dzwonek zadzwonił, a ja wyszłam z klasy.

Pomóc ślizgonceWhere stories live. Discover now