Dzień randki z Adrienem nadszedł. Wcześniej ustaliłam z chłopakiem, że przyjdzie po mnie o 9, więc punkt czekałam już przy drzwiach. Jednak dopiero po 15 minutach przyszedł
- z Diggorym by tak nie było - pomyślałam za co od razu się skarciłam.
- Pięknie wyglądasz - powiedział i pocałował mnie w policzek, co wydało mi się zbyt szybkim posunięciem. Ruszyliśmy przed siebie rozmawiając o quidditchu.
- Nasz pierwszy mecz będzie z puchonami - powiedział po dłuższej ciszy.
- Naprawdę? Masz już obmyśloną taktykę? - zapytałam zaciekawiona.
- Jeszcze nie. Myślałem, że mogłabyś wpaść do mnie i razem byśmy nad tym pomyśleli - zaproponował, a mi włączyła się lampka w głowie. Chłopcy są różni, a w szczególności ślizgoni.
- Możemy to zrobić w pokoju wspólnym
- Lepiej nie, jeszcze ktoś by sprzedał naszą strategię
- Ślizgoni nie wygrali pucharu od pięciu lat, myślisz że zależy im na tym żeby był to kolejny rok bez pucharu?
Dotarliśmy do trzech mioteł. Adrien zamówił dla nas piwo kremowe. Gdy on zamawiał ja przez okno dostrzegłam Diggory'ego w towarzystwie tej krukonki. Momentalnie ścisnęłam mocniej swoją torebkę, po chwili zauważyłam co robię i odwróciłam wzrok. Adrien przeszedł z naszym zamówieniem.
- Diggory w końcu jakąś wybrał - powiedział zerkając za okno - z tego co wiem to nieźle mami panną w głowach, z resztą nie dziwię się jest przystojny i do tego jest kapitanem
- Sugerujesz, że dziewczyny lecą na kapitanów
- Statystyki nie kłamią, jesteś tu
- Bo błagałeś żebym przyszła - powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie na co Adrien zaśmiał się.
- Ostatnio chodziły po Hogwarcie plotki o tobie i Diggorym, ale nikt w to nie uwierzył
- jakie plotki? - zapytałam zaciekawiona
- Że się spotykacie i to tak na poważnie. Mam nadzieję, że to tylko plotki, nie spotykam się z zajętymi - dodał chłopak i spojrzał na mnie.
- jestem wolna - powiedziałam zgodnie z prawdą. Spojrzałam za okno i widziałam jak Cedric daje swój szalik Czang. Zagryzam szczękę, tak mocno, że można by ciąć nią papier.
- Jakie są twoje plany odnośnie quidditcha? - wyrwało mnie z transu pytanie Adriena.
- chciałam być kapitanem, ale szukająca to lepsza pozycja - powiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie z uznaniem.
- wysoko mierzysz, ale patrząc na to, że miałaś dwa lata przerwy w lataniu ścigającą to najwyższa pozycja jaka mogłem ci dać
- rozumiem to, z resztą kapitan to twoje miejsce, nie oddasz mi go tak łatwo
- zgadza się, lubię być kapitanem
- a może po prostu lubisz dziewczyny, które lecą na kapitanów?
- rozgryzłaś mnie
Adrien zapłacił jak na gentleman przystało. I ruszyliśmy do zamku.
- Muszę załatwić jeszcze jedna rzecz. Trafisz sama ? - zapytał chłopak
- Tak jasne - powiedziałam. Adrien nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek, znowu. W oddali zobaczyłam Diggory'ego, który ściskał pięści. Podeszłam do niego.
- jak było na randce? - zapytał niby opanowany.
- mogę zadać ci to samo pytanie, plus gdzie jest Twój szalik - odgryzłam się.
- Chang było zimno, nie mogłem pozwolić żeby była chora
- Dostaniesz za to order z ziemniaka
Ruszyłam w kierunku szkoły, a chłopak poszedł za mną.
- A więc ty i Adrien
- czy ja wyczuwam w twoim głosie zazdrość?
- chciałabyś - powiedział szturchając mnie ramieniem.
- zaprosił mnie do Hogsmeade, więc się z uprzejmości zgodziłam. Z resztą było miło
- Pocałował cię w policzek - powiedział Ced
- A więc to cię trapi - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Po prostu dajesz się całować komuś kto nie jest dla ciebie nikim ważnym
- skąd wiesz, że on nie jest dla mnie ważny?
- Bo całowałaś mnie w bibliotece - powiedział podniosłym głosem
- Ja ciebie? To ty mnie pocałowałeś - powiedziałam.
- Tak nie było
- Mogę się całować z kim chce - powiedziałam.
- Okej to ja idę się całować z Czang
- proszę cię bardzo - krzyknęłam za odchodzącym Cedrikiemm.
- Co za dupek - pomyślałam.
YOU ARE READING
Pomóc ślizgonce
RomanceCharlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepuffu wylądowała w szpitalu. Cedric postanowił przekonać do siebie dziewczynę, pomagając jej znowu dos...