Rozdział 17

10 2 0
                                    

Siedziałam na Błoniach czytając moje wypracowanie z OPCM. Nagle zasłonił ktoś moje oczy ręką i zapytał :
- zgadnij kto to
- Adrien? - zapytałam mile zaskoczona.
- Dużo przystojniejszy
- Draco?
- Dużo popularniejszy
- już wiem. Harry Potter
- nie umiesz w to grać
- Ciebie też miło widzieć - powiedziałam. Chłopak usiadł obok mnie, a ja oparłam się o niego.
- jutro zabieram cię gdzieś - powiedział.
- nie wiem czy znajdę na to czas w moim grafiku - powiedziałam drażniąc się z nim.
- Twoja strata, będę musiał wziąć Cho - zwinęłam pergamin w rulon i uderzyłam puchona nim w głowę.
- Czy to nie Adrien?
- Zamknij się - powiedział przewracając oczami.
- zmuś mnie - powiedziałam, a chłopak zamknął moje usta swoimi. Gdy przestaliśmy się całować wtuliłam się w Cedrika, a on objął mnie ramieniem. W oddali widziałam Czang.
- Cho wydaje się niezadowolona - powiedziałam patrząc na Cedrica.
- ważne, że ja jestem zadowolony - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- powiesz mi z kim się biłeś
- nie dasz mi z tym spokoju?
- Nie
- Z Ericiem. Zaczął mówić kilka nieprzyjemnych rzeczy, więc dałam mu nauczkę.
- Mój bohater - powiedziałam.
- Powinienem dostać za to nagrodę - powiedział i wskazał na swoje usta. Żeby zrobić mu na złość pocałowałam go w policzek. Chłopak westchnął na mój gest.
- Zimno ci Lottie? - zapytał Ced.
- uwielbiam gdy tak do mnie mówisz - pomyślałam
- jest trochę zimno wracajmy do szkoły.
Ced dał mi swoje rękawiczki i swój szal. Po drodze spotykaliśmy Pansy, która powiedziała, że w pokoju czeka na mnie list od rodziców. moi rodzice nie pisali zbyt często, więc szybko poszłam otworzyć list.
Charlotte,
Informujemy cię, że za 3 tygodnie pojedziemy na bal bożonarodzeniowy do państwa Pucey'ów. W kopercie masz pieniądze, kup sobie jakąś stosowną sukienkę, na tą okazję.
Rodzice
Nie mogę ukryć tego, że cieszę się na ten bal. Lubię się wystroić. Zmęczona natłokiem informacji poszłam spać, ciesząc się na nadchodzącą randkę z Cedem. Obudziłam się o 9, Pansy jak zawsze przed randka naszykowala dla mnie outfit.
- Powinnaś zostać stylistką - powiedziałam patrząc z uznaniem na mój strój.
- Chętnie, ale rodzice by mnie zabili - powiedziała moja siostra - nie martwisz się, że będą chcieli cię wyswatać z kimś? W końcu niedługo kończysz 18 lat
- Nasi rodzice są narwani, ale nie są potworami
O 10.00 Cedric zapukał do moich drzwi.
- Punktualny jak zawsze - powiedziałam chłopak pocałował mnie w rękę i wręczył kwiaty
- Pięknia jak zawsze - powiedział na co się zarumieniłam - dziś inne kwiaty, mam nadzieję że ci się spodobają.
- każde kwiaty są ładne
- zaraz się to okaże
Teleportowalismy się z Diggorym do jakiegoś ogrodu.
- tu jest pięknie - powiedziałam zachwycona ilością kwiatów
- chodź - złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku.
Doszliśmy do ładnej wiejskiej chatki.
- Cedric nie możemy tu wejść, to jest czyjś dom - powiedziałam i pocignelam go w swoją stronę. Chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął klucze.
- to twój dom? - zapytałam z niedowierzaniem.
- dostałem go w spadku po cioci - powiedział. Gdy byliśmy przed wejściem Cedric się zatrzymał.
- Coś się stało? - zapytałam i złapałam go za ramię. Chłopak pokręciło głową, nachylił się nade mną i wziął mnie na ręce, a ja cicho pisnęłam. Cedric zrobił nam herbatę i wspólnie poszliśmy usiąść na taras, z którego był piękny widok na ogród.
- Podoba ci się? - zapytał Ced
- Jestem oczarowana tym miejscem, jest tu tak spokojnie. To kompletne przeciwieństwo mojego domu. U mnie jest wszystko w nowoczesnym stylu, a tu jest tak skromnie. Podoba mi się tu.
- Więc uważasz, że mógłbyś tu zamieszkać?
-Mysle, że nie
- dlaczego? - zapytał zdezorientowany Cedric.
- Bo nie wychodziła bym nigdzie z domu - powiedziałam - tu jest za pięknie
Zachód słońca nad tym ogrodem był jedną z najpiękniejszych rzeczy jaką widziałam w życiu. Przez chwilę wyobrażałam siebie w tym domu, siwą otoczoną wraz z Cedrikiem gromadką dzieci.

Pomóc ślizgonceWhere stories live. Discover now