Rozdział 20

9 2 0
                                    

Patrzyłam w lustro z zachwytem. Sukienka, którą wybrał dla mnie Draco była piękna. Zastanawiałam się czy założyć bransoletkę od Adriena, ale stwierdziłam, że nie będzie pasować do tej sukienki. Zeszłam po schodach razem z Pansy. Mama zakryła usta dłonią
- Wyglądacie pięknie - powiedziała - chodźmy szybko zaraz bal się zacznie
Weszliśmy do kominka i wypowiedziałyśmy adres państwa Pucey'ów. Po dwóch sekundach znaleźliśmy się w ich salonie, który byl w stylu vintage.
- Dobry wieczór - powiedziała Pani Pucey - jesteśmy zaszczyceni wasza obecnością
- Dziękujemy za zaproszenie - powiedziała moja mama. Podszedł do nas starszy mężczyzna, prawdopodobnie ojciec Adriena.
- Witamy was na naszym balu. liczymy, że będziecie się świetnie bawić - powiedział i wręczył każdemu z nas kieliszek z szampanem. Zauważyłam, że mama Adriena mi się przygląda, uśmiechnęłam się do niej na co odpowiedziała tym samym.
- Wyglądasz pięknie - powiedział Adrien.
- Dziękuję - powiedziałam.
Jego rodzice wygłosili długą i nudną przemowę, po czym rozpoczęły się tańce.
- Mogę cię prosić? - zapytał Adrien wyciągając w moją stronę rękę. Widziałam, że jego rodzice na nas patrzą. Uznałam, że niegrzecznie byłoby odmówić. Przyjęłam jego dłoń i zaczęliśmy tańczyć razem z tłumem. Adrien dobrze tańczył, ale nie tak dobrze jak Ced, jego kroki były ciężkie i trzymał mnie bardzo blisko siebie. Po zakończonej piosence zaproponował mi poncz, na co przystałam.
- Wszyscy na nas patrzą - powiedziałam do chłopaka
- wydaje ci się - powiedział i podał mi go, ale wyczułam zapach pergaminu, trawy i...
- Amortencja - powiedziałam pod nosem.
- mówiłaś coś? - zapytał Adrien.
-Nie, mógłbyś zawołać Pansy? Muszę z nią porozmawiać
- Dla ciebie wszystko, wypij poncz jest bardzo dobry - powiedział i poszedł po Pansy, a ja w tym czasie wylałam do kwitka całą zawartość kieliszka. Pansy przyszła do mnie widziałam po niej, że była zdenerwowana. Pociągnęła mnie za rękę i prowadziła w stronę kominka.
- Charlotte musisz uciekać - powiedziała.
- Pans, co się stało?
Nie dane było jej dokończyć, bo nasz ojciec wziął mikrofon i stanął na środku parkietu.
- Proszę wszystkich o uwagę - powiedział - pragnę ogłosić zaręczyny mojej córki Charlotty z Adrianem
Po tych słowach rozbrzmiały się oklaski. Adrien podszedł do mnie i wyciągnął rękę z zamiarem zaproszenia do tańca. Ja w głowie miałam już gotowy plan. Przyjęłam jego rękę. Za tańczyłam z nim jedną piosenkę podziękowałam mu za taniec, chłopak założył na mój palec pierścionek i powiedział
- już na zawsze będziemy razem - po czym pocałował mnie w policzek.  Odwróciłam się i poszłam w stronę moich rodziców.
- Możemy porozmawiać? - zapytałam. Pokiwali głowami, a ja zaczęłam iść w kierunku drugiego pomieszczenia, z którego się tu dostaliśmy.
- Jesteśmy z ciebie dumni. Adrien jest czarodziejem czystej krwi, taki związek uhonoruje nasze rodziny - powiedziała mama łapiąc mnie za ręce.
- dlaczego to robicie? Wydajecie mnie za osobę, której nie kocham
- Miłość przyjdzie z czasem - powiedział mój ojciec
- a co ty wiesz o miłości - powiedziałam z kpiną w głosie
- kochamy się z twoim ojcem - wtrąciła moja matka.
- nie widzę tego, to co was łączy to przyzwyczajenie.
- A co ty wiesz o miłości! - krzyknął ojciec, któremu puściły już nerwy.
- Na pewno więcej niż wy. Ja i Cedric jesteśmy razem szczęśliwi, uzupełnimy się, czuję się przy nim bezpieczna, porządną i kochana, nie czuję się tak przy Adrienie.
- ten chłopak zmącił ci w głowie - powiedziała moja matka
- kocham go - powiedziałam przez łzy
- masz 17 lat nie wiesz co to jest miłość - dodała
- A ty wiesz? Nie patrzysz na tatę w ten sposób, w jaki ja patrzę na Cedrika, nie śmiejecie się, nie dotykacie..
- To nie jest istotne czego chcesz. Wyjdziesz za niego za mąż. Za kilka lat nam za to podziękujesz! - krzyknął mój ojciec.
- nie wyjdę za niego, po za tym nie macie już córki - zrzuciłam pierścionek z mojego palca i weszłam do kominka. Powiedziałam w myślach adres domu cedrika i teleportowałam się tam. Wyszłam z kominka do przytulnego salonu, otarłam oczy z łez i poszłam szukać Ceda. Akurat jadł kolację z rodzicami.
- dobry wieczór - powiedziałam
Oczy wszystkich zwróciły się na mnie. Spojrzałam na cedrika, łzy automatycznie napłynęły mi do oczu. Gdy chłopak je dostrzegł podbiegł do mnie i mnie przytulił, a ja rozpłakałam się na dobre.

Pomóc ślizgonceWhere stories live. Discover now