Rozdział 25

6 1 0
                                    

Stałam już na peronie wraz z Cedrickiem. Czekaliśmy na pociąg, który zawiezie nas do Hogwartu. Rozglądałam się nerwowo, czy nie ma tu ojca albo Adriena, ale nigdzie ich nie widziałam. W końcu przyszła Pansy z dwiema walizkami.
- spakowałam z mamą trochę twoich rzeczy, uważaj jest bardzo ciężka - powiedziała Pansy
- dziękuję
Chciałam wziąć walizkę, ale Cedric mi na to nie pozwolił.
- on zawsze jest takim gentlemanem? - zapytała moja siostra, patrząc z uznaniem.
- zawsze - powiedziałam.
Usiedliśmy wszyscy w jednym przedziale, tylko Draco uciekł do Astorii.
- Z tego co mi wiadomo owutemy mają być trudne w tym roku - powiedział Will
- nie strasz nas - powiedziałam i spojrzałam na Cedrica - musimy napisać je na „ powyżej oczekiwań " żeby dostać dobrą pracę w ministerstwie
- Kto jak kto, ale wy moglibyście napisać je nawet teraz a mielibyście zdane - powiedział Blaise. wszyscy wiedzieli, że ja i Ced przykładamy się do egzaminów.
- Jak ojciec? - zapytałam cicho Pansy.
- Po tym jak usłyszał, że mama chce rozwodu wyprowadził się z domu - powiedziała obojętnie - wcześniej kłócili się trochę
- o co? - zapytałam.
- o to co zawsze - powiedziała i cicho westchnęła. Moi rodzice rzadko spędzali ze sobą czas, obaj pracowali w ministerstwie, ale w kompletnie różnych działach. Gdy się już spotykali od razu zaczynały się schody, ojciec nigdy nie przestawał obwiniać mamy za „ nie spełnieni powinności wobec rodziny "
- Diggory masz dyżur - powiedział wchodząc do naszego przedziału Malfoy. Spojrzeliśmy z Cedrickiem na siebie.
- A no tak, Charlotte ma dyżur
- Okej, dzięki za informacje - powiedziałam i wyszłam. Po drodze spotkałam kilka ślizgonek z którymi przeprowadziłam małą konwersację. Los tak chciał że musiałam spotkać na swojej drodze Adriena. Nie mogłam wyczytać jego miny co czuł ale podeszłam do niego, ponieważ chciałam oddać mu jego własność.
- to należy do ciebie powiedziałam wyciągając z kieszeni bransoletkę którą mi dał.
- mogliśmy być razem szczęśliwi powiedział patrząc mi w oczy
- nie bylibyśmy razem szczęśliwi to małżeństwo było wyłącznie inicjatywą naszych rodziców chcieli przedłużyć linie czystości krwi.
- jeszcze możesz zmienić zdanie będę cię dobrze traktował, dostanę w pracy w ministerstwie, obiecuję że niczego ci w życiu nie zabraknie.
- i tak już na to za późno - powiedziałam pokazując mu obrączkę na moim palcu. Chłopak spojrzał na mnie niezrozumiale
- skoro rodzice chcieli wydać mnie za mąż za osobę, której nie kocham stwierdziłam że ich wyprzedzę - wyjaśniłam.
- cóż w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powodzenia.
- dziękuję, ale powiedz mi dlaczego nie powiedziałeś mi o planach naszych rodziców?
- widziałem jak patrzysz na Diggory'ego, nie chciałam ci się narzucać, ale moi rodzice obiecali mi, że zostaniesz moją żoną, powiedzieli mi nawet, że się zgodziłaś. Teraz wiem, że to wszystko było kłamstwem.
- Mam nadzieję, że znajdziesz to czego szukasz - dodałam ciszej. Chłopak uśmiechnął sie smutno i odszedł. Cieszyłam się że chociaż on da mi spokój, bo wątpiłam że mój ojciec odpuści. Jest on mężczyzną, który zawsze dostaje to czego chce i jeżeli chciał, abym się ożeniła z Adrianem, ożeniłbym mnie z nim nawet jeżeli musiałby użyć zaklęcia imperio. Skończyłam swój dyżur j poszłam do przedziału moich przyjaciół, dziękując Merlinowi za to, że ich mam.

Pomóc ślizgonceWhere stories live. Discover now