Rozdział XIII cz. 1

203 51 193
                                    

Słyszę jej głos, który jest niczym najgorszy jad sączony przez zdradziecką żmiję. Miłość? W jakież to bzdury przyszło mi kiedyś wierzyć. Jedyne uczucia, jakich mnie nauczyła to nienawiść i chęć zemsty. Gdybym tylko mógł, rozerwałbym ją na strzępy za to, co mi uczyniła.

— Bogowie nie zesłali mi żadnego znaku, mimo że ONI już dawno wrócili do tego świata i odzyskali swe moce — przemawia do swojego sługusa. — W snach wyraźnie widziałam, że trzeba ich sprowadzić, by uwolnili mojego ukochanego, jednak wygląda na to, że to nie o nich chodziło.

— Pani, słyszałem pogłoski, jakoby zabrali z tamtego świata jeszcze jedną osobę — oznajmia sługus, jak zwykle cichy i przymilny. — Jakąś dziewczynę, ale chyba nieobdarzoną. Nie podążyła wraz z nimi do Świętego Miejsca.

— Skoro nie ma mocy, to nie zawracaj mi nią głowy — wysyczała. — Znajdź Davossiego i przyprowadź do kamiennego zamku, a twój brat niech szpieguje rodzinę królewską.

— Davossiego? Wasza Wysokość, chyba nie podejrzewasz, że to on może nam pomóc? Wprawdzie posiada cztery żywioły, ale to wciąż za mało. Myślę...

— Nie myśl. Wykonaj rozkaz.

***

Klęczałam na trawie i z trudem łapałam oddech. Serce dudniło mi w piersi, jakby chciało wydostać się na wolność. Myślałam o rodzinie, z którą nawet się nie pożegnałam. O rodzicach, od których ostatnio bardzo się oddaliłam, pełna gniewu i frustracji. Szalony Prorok miał rację. To żal i samotność zapędziły mnie z powrotem do tego świata, z którego teraz nie było już ucieczki. — pomyślałam. — Idiotka! Pieprzona idiotka... po co ja tu przychodziłam? Nawet w najgorszych snach nie przypuszczałam, że tu utknę.

Usłyszałam znajomy warkot na dźwięk, którego poderwałam się na równe nogi. Otarłam załzawione oczy i ujrzałam dwóch grudów. Ten, który warczał, miał spaloną skórę twarzy i wyglądał, jakby szczerzył się w krzywym uśmiechu, uwydatniającym zęby, dziąsła, a nawet ścięgna szczęki. Drugi grud powłóczył nogami i trzymał przy piersi ramię, prowizorycznie zabandażowane skrawkiem materiału, spod którego wystawała pęknięta kość. Miałam nadzieję, że chociaż on nie zdoła mnie dopaść, ale parł do przodu niestrudzenie ze sztyletem w masywnej dłoni.

Sięgnęłam po swoje sejmitary i odruchowo cofnęłam się o krok. To był błąd. Wpadłam do strumienia po kolana i poślizgnęłam się na kamieniu. Zaryłam rękojeścią sejmitara w trawie, by utrzymać się w pionie. Ustałam, ale broń utknęła na brzegu. Byłam oszołomiona i zmęczona. Nie mam siły walczyć. Nie zdążę uciec — pomyślałam z rozpaczą. Wyskoczyłam z drugiej strony rzeki i w ostatniej chwili odwróciłam się, by zablokować uderzenie potężnego miecza. Grud ze spaloną twarzą, zamachnął się ponownie, ale uniknęłam ciosu. Drugi napastnik miał problem z pokonaniem strumienia, ale w końcu wydostał się na brzeg. Zrozumiałam, że to koniec.

Walczyłam na dwa fronty, ale jeden z potworów natarł z taką siłą, że wytrącił mi sejmitar. Wrzasnęłam, gdy ból popłynął od nadgarstka aż do łokcia. Spanikowałam i chciałam uciec, ale zablokowali mi drogę. Ostrze cięło powietrze tuż nad moją głową i zaświszczało złowieszczo. Potknęłam się i upadłam na kolana przodem do przeciwnika. Sparowałam cios z prawej strony i już miałam wstać, ale było już za późno.

Świat na chwilę zwolnił, a ja zamarłam. Poświata bijąca od złotej kopuły błysnęła w klindze sztyletu, na chwilę przed tym, jak ostrze zatopiło się w moim brzuchu. Spazmatyczny wdech zatrzymał się w płucach, gdy przeszywający ból rozprzestrzenił się po ciele.

Upuściłam broń i sięgnęłam ku rękojeści sztyletu, ale potwór nie pozwolił mi go wyszarpnąć. Roześmiał się warkotliwie i powiedział coś do swego towarzysza. Kątem oka dostrzegłam, że drugi grud uniósł oręż wysoko, szykując się do ścięcia mi głowy, gdy niespodziewanie w jego szyję wbił się sztylet. Zaskoczony stwór upuścił miecz i osunął się na trawę, charcząc i wijąc się w agonii. Grud, który zadał mi cios, spojrzał za siebie w momencie, gdy miecz rozcinał jego krtań. Głowa potwora opadła w bok i zawisła na kawałku skóry, a krew z kikuta trysnęła na mnie niczym cynobrowa fontanna.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Where stories live. Discover now