Rozdział XI cz. 1

182 56 103
                                    

Zanim zaczniecie czytać... Sprawdźcie, czy ten rozdział (XI cz 1) jest w dobrym miejscu.
Wattpad regularnie przerzuca mi go do rozdziału X.

Zmieniałam to już wiele razy ( na komputerze kolejność jest dobra, na telefonie zła ) ale Wattpad ciągle mi go przerzuca - Czary... Po rostu, czary ;)

Jeśli właśnie skończyliście czytać rozdział X cz. 1 to.. do kolejnego rozdziału musicie przejść "ręcznie".

Za wattpadowe utrudnienia, najmocniej przepraszam... ♥️

***

Słyszę, jak śpiewa ulubioną piosenkę, która kiedyś wprawiała mnie w tak wspaniały nastrój. Pamiętam jak przez mgłę, te krótkie chwile, podczas których czułem, że naprawdę mnie kocha i że to wszystko, do czego mnie zmusza, robi dla wyższego dobra. Niestety, zawsze byłem samotny, tak samo, jak teraz. Trwam w nieustannej agonii od tak wielu lat, że niemal zupełnie zatraciłem się w czasie. Rzadko zdarzają mi się chwilę, takie jak ta, gdy mój umysł znów odzyskuje władzę. Gdy znów wolno mi myśleć.

Od niedawna powracam do tego świata coraz częściej i częściej. Te ulotne momenty, są niebywale krótkie, a potem znowu zostaje zabrany w pustkę, w której najgłośniejszym dźwiękiem jest cisza. Kiedyś oddałbym wszystko, by usłyszeć, chociaż najmniejszy odgłos, jednak teraz pragnę, by ta kobieta przestała śpiewać.

***

Ani ja, ani Dimissi nie podejrzewałyśmy, że Merliandra była aż tak zdeterminowana, by wydostać się z zamku. Zanim go opuściłyśmy, zaprowadziła nas do kolejnego małego pokoiku, który okazał się pomieszczeniem gospodarczym. Oprócz stosu mioteł, kubłów i szmat, znajdował się tam drewniany kufer. Księżniczka podeszła do niego i wyciągnęła z kieszeni klucz, którym otworzyła kłódkę, a potem uchyliła ciężkie drewniane wieko.

Wyciągnęła z niego trzy tobołki i kazała nam się przebrać, a swoje rzeczy wrzucić do kufra. Dostałyśmy obszerne spódnice, ze sporym rozcięciem biegnącym wzdłuż całej nogi, aż do połowy uda. Biała koszula z długimi rękawami i skórzany gorset uwydatniający dekolt. Do tego proste pantofle bez żadnych zdobień, jakie widywałam u kobiet mieszkających w mieście. Na wierzch zarzuciłam długi, brązowy płaszcz, który nie pachniał zbyt zachęcająco. Meliandra kazała nam rozpuścić włosy i nasunąć kaptury na twarz. Pomyślałam sobie, że to chyba ironia, że na taką wyprawę przebrała nas za ludzi.

Przemknęłyśmy przez zamek bocznymi korytarzami, zupełnie niezauważone, dzięki Meliandrze, która powiodła nas mniej uczęszczanymi korytarzami. Była jeszcze noc, gdy wychodziłyśmy na dziedziniec przez drzwi od spiżarni. Księżniczka prowadziła nas sadami na drugą stronę miasta, by nikt niepożądany nas nie zauważył, lub nie zaczepił. Kiedy zbliżyliśmy się do przeciwległej ściany w części mieszkalnej przeznaczonej dla przybyszów z innych królestw, weszłyśmy na kamienne schody, wiodące na wyższe poziomy miasta. Po drewnianych podestach dostałyśmy się na ostatnie piętro, gdzie zazwyczaj mieszkali ludzie.

Meliandra podeszła do drewnianych drzwi jednej z grot i zapukała w nie kilkakrotnie. Otworzył nam starszy mężczyzna, człowiek. I to wyjątkowo odrażającym. Poczułam odór nieświeżego oddechu, jeszcze zanim otworzył usta i w lubieżnym uśmiechu obnażył poczerniałe zęby. Cuchnął potem, który spływał po jego opasłym brzuchu, mimo że była już chłodna noc.

- No! Wreszcie jesteście. Miałyście być już dawno temu - warknął na nas gniewnie, a gdy siostra zawahała się przed wejściem do środka, pociągnął ją za rękę tak brutalnie, że musiałam ją podtrzymać, by się nie wywróciła. - Powtórzcie swojemu panu, że ostatni raz wyświadczam mu przysługę, a swój dług uznaję za spłacony. Jasne?

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum