Rozdział XII cz. 1

152 55 113
                                    

— Ściągnij braci, będą mi potrzebni — mówi do sługusa.

— Pani, oni nadal są przy portalu — odpowiada głosem pozbawionym uczuć. — Właściwie jeden, a drugi przebywa u ludzi, ale kontakt z nim jest utrudniony.

Spełnili już swoje zadanie. Nie chcę, by któryś z nich tam utknął. Wszak, bywają przydatni — odpowiada. Nawet w jej głosie słychać odrazę, mimo iż sama przyczyniła się do stworzenia tych kreatur.

— A co zrobić z grudami? Podobno bracia ich już nie kontrolują.

— O nich się nie martw. Bogowie odpowiednio pokierują ich losem, lub zagładą.

Odpływam w nicość, ale i tak czuję niepokój. Znam ten ton. Już wiem, że ona znów zaczyna coś knuć. Jak bardzo chciałbym zamienić się z nią miejscami.

***

Pochłonęła nas potęga portalu. Niewidzialna siła ciągnęła mnie w kierunku ciemnego łuku, zupełnie jakby był magnesem, a ja małą metalową pinezką. Nagle coś szarpnęło. Rozbłysk jasnego światła oślepił mnie na kilka uderzeń serca. Poczułam ucisk w żołądku i zaparło mi dech w piersiach, jakbym zjeżdżała w wagoniku z samego szczytu rollercoastera. Wysoki piskliwy dźwięk, był tak przytłaczający, że myślałam, iż eksplodują mi bębenki w uszach. Zamiast tego straciłam przytomność.

Obudziłam się najszybciej ze wszystkich, ale mdliło mnie tak bardzo, że nie mogłam stanąć na nogi. W grocie panowała ciemność, dlatego człapałam na czworaka, by odnaleźć elfy.

— Gdzie... Co... — Meliandra zwymiotowała, zanim zdążyła zadać pytanie.

— Spokojnie. Bez gwałtownych ruchów — poradziłam jej, choć sama byłam w złym stanie.

— Chce stąd wyjść. Potrzebuję powietrza — mruczała elfka. — Amikal. Neldor.

— Nic nam nie jest — zapewnił Amikal, słabym głosem.

Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie wyszliśmy z groty, prosto w objęcia ciemnej nocy. Neldor cały czas wychwalał bogów i rozprawiał o tym, jak nieznane są ich wyroki. Amikal pozostawał milczący i nieodgadniony, natomiast księżniczka tryskała dziecięcą ekscytacją, której nikt nie podzielał.

Próbowaliśmy podpalić proszek świetlika, jednak okazało się, że w tym świecie nie działał. Chciałam wyostrzyć zmysły, ale na próżno. Znowu stałam się zwykłym człowiekiem i wcale mi się to nie podobało. Czułam się bezbronna. Spojrzałam na moich towarzyszy, którzy otrząsnęli się z pierwszego szoku, ale nadal wyglądali na zagubionych. Gdy zobaczyli, jak sprawdzam swoje umiejętności, poszli w moje ślady i chyba dopiero wtedy dotarło do nich, że naprawdę stają się ludźmi. Meliandra pisnęła cicho, a gdy na nią spojrzeliśmy, okazało się, że trzyma się za głowę obiema rękami.

— Moje uszy! Są... krótkie!

— To okropne. Nie do wytrzymania! Jestem wolny, niezdarny i słaby. — Amikal nie krył swojego niezadowolenia. Cały czas krążył po polanie, jednak jego krok stracił na sprężystości i gracji godnej elfa. — To był błąd, umrzemy tutaj, albo się zestarzejemy. Wynośmy się stąd jak najszybciej.

— Wykonamy zadanie i będziemy mogli wrócić — zapewniła go księżniczka, starając się zapanować nad trzęsącymi dłońmi.

— Mnie bardziej zastanawia, dlaczego z każdym kolejnym uderzeniem serca zamieniamy się w ludzi , podczas gdy grudowie, nadal pozostali sobą? — wtrącił gwardzista.

— Chyba się tego nie dowiemy — mruknął Amikal.

Księżyc oświetlał nam drogę, gdy przemierzaliśmy polanę, nasłuchując odgłosów nocy. Minęliśmy rzeczkę i zbliżyliśmy się do linii drzew, a wtedy usłyszeliśmy szelest. Dobyliśmy broni, a po chwili, z niedalekich krzaków dotarło do nas gardłowe charczenie, jakby dzikie zwierze szykowało się do ataku. Amikal zakradł się w tamtym kierunku, lecz dał nam znak, byśmy zachowali dystans. Podszedł bliżej do kępy krzewów, rozchylił ją mieczem i odetchnął z ulgą.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz