*rozdział 32*

186 12 2
                                    

pov: Aurora

Spowrotem do Berlina wyjechaliśmy z samego rana, tak jak powiedział Tom. Całą drogę miałam zły humor, więc to Kaulitz przejął kierownicę podczas całej jazdy. Gdy wieczorem byliśmy w hotelu, przegadaliśmy jeszcze raz całą sytuację. Doszliśmy do wniosku, że na tych zdjęciach dosyć słabo widać moją twarz, ale jakby ktoś się doszukiwał prawdy to zauważyłby że to jestem ja. Niby mogłabym się tego wypierać, ale nie wydaje mi się że tędy droga. Najlepiej jest pozbyć się tych poszlak, dzięki którym ktoś mógłby połączyć kropki i dowiedzieć się, że to ja jestem tą dziewczyną.

Mimo, że Tom nie przejmował się tym tak bardzo jak ja, to i tak postanowił poprawić mi humor. W pokoju zamieszkiwanym przez nas przez jedną noc, spędziliśmy bardzo fajnie czas. Wiadomo, że ruchanie nie wymarze moich problemów, ale chociaż przez chwilę przestałam o tym myśleć.

- Jak niby chcesz się dowiedzieć kto zrobił te zdjęcia? - zapytał Tom, kiedy staliśmy w korku i ruszaliśmy się bardzo wolno.

- Wszystkie były zrobione w hotelu, ale w różnych dniach. Według mnie ta osoba dalej jest w hotelu i będzie chciała jeszcze bardziej nas przyłapać.

- Zastawiasz pułapkę?

- Można tak powiedzieć. Będziemy musieli się gdzieś pokazać i jednocześnie rozglądać kto nas szpieguje.

- A skąd ten ktoś ma wiedzieć kiedy wyjdziemy? - zapytał ciągle się we mnie wpatrując. Teraz przynajmniej miał do tego prawo, bo i tak staliśmy w miejscu.

- Jakoś wcześniej sam nas odnalazł, więc teraz w sumie też powinien. Ale lepiej od razu go zwabić. Będziesz przynętą.

- Nie zachęcasz mnie tym.

- Po prostu pokręcisz się trochę po hotelu, a potem się ze mną spotkasz.

Łatwiej będzie jak to Tom zaprowadzi do nas tą osobę, bo jednak wiadomo jak wygląda. Z łatwością można go zauważyć wśród tłumu, między innymi dlatego że jest wysoki. A do odgadnięcia mnie może być jeszcze problem.

- W sumie może się udać.

- Tak, ale trzeba być ciągle uważnym. Wiadomo, że najlepiej złapać oprawce za rękę i przyłapać na gorącym uczynku.

- No dobra, a jak już go złapiemy to co? Szantaż?

- Jeszcze nie wiem co dokładnie, ale może cię lubi i posłucha jak poprosisz o usunięcie zdjęć.

- Ale to nie jest podstawówka, że się będziemy prosić. Jak paparazzi robi zdjęcia to przeważnie nic z tym nie możesz zrobić. Jedyne co mogę zaproponować to ruchanie albo kasę. Na nikogo proszenie nie działa.

- No to wykorzystasz swój dar przekonywania. - dodałam.

- Czy ty właśnie przyznałaś, że go mam?

- Tak. - odparłam, na co się uśmiechał.

- Miło słyszeć. Ale jednak wiesz, że w internecie nic nie zginie?

- No właśnie wiem. Nie wiadomo jak daleko ta wiadomość się już rozeszła.

- Może Bill za ten czas zdążył coś wymyślić.

- Raczej by zadzwonił. - westchnęłam ponownie tracąc nadzieję na zlikwidowanie tych informacji. Może jednak w ogóle nie powinnam mieszać się w związki, które zaraz i tak będą na odległość kilkunastu lat.

- Ej przybyszko, nie przejmuj się tym aż tak. Na razie i tak nic nie zrobimy. A przynajmiej nie ze zdjęciami.

Po jego słowach nadszedł czas na kolejne pocieszenie mnie. Odpiął pas, aby było mu wygodniej się do mnie nachylić, a po przybliżeniu głowy mnie pocałował. W samochodzie jeszcze tego nie robiliśmy, ale będąc w nim sam na sam, mogę się zgodzić, że trzeba doświadczać. Sama również się odpięłam i nachyliłam do środka, żeby aż tak nie musiał się podnosić do mnie.

Right person, wrong time || Tom Kaulitz Where stories live. Discover now