*rozdział 23*

179 18 6
                                    

pov: Aurora

Nadszedł kolejny dzień. Wczoraj wieczorem nie spotkałam się już ani z Tomem, ani z nikim innym. Po prostu udałam się do swojego pokoju i zaczęłam coś sobie szkicować, aby zabić czas. Jeśli tak mają wyglądać moje dni, że przez większość nic nie robię, to ja chyba podziękuję.

Udałam się w południe do restauracji, aby zabić burczenie w brzuchu. Jednym plusem, że jestem tutaj sama jest to, że mogę spać do woli, bo i tak nikt nie zmusi mnie to wstania. Tak samo jest z chodzeniem spać.

Wybrałam jedzenie, na które akurat miałam ochotę i po tym jak kelnerka sobie odeszła, zauważyłam George'a niosącego w ręce kubek z kawą. Minęło kilka sekund zanim ten też mnie zobaczył, a gdy tak się już stało, podszedł do mnie.

- A co ty tak sama siedzisz? - zapytał dosiadając się. Położył kawę na stolik, a sam usiadł obok mnie.

- A z kim innym bym miała? - zapytałam.

- Z Tomem, tak jak wczoraj. - odparł, na co lekko się uśmiechnęłam.

- Już musiał się wam pochwalić?

- Tak. Od razu jak wrócił to zaczął o tobie gadać. O tobie i całowaniu. Powiedział, że było gorąco - rzekł, a ja prychnęłam na jego słowa - No co?

- Gorąco mu było chyba od słońca. Ja tam nie widzę nic ciekawego w siedzeniu na ławce w parku i potem wygonieniu przez jakąś matkę.

- Ale jemu nie chodziło o okoliczności, tylko o osobę. Rozluźniłaś go tym, bo wyszedł wkurwiony, a wrócił jak nowo narodzony. - dodał.

Nie dałam po sobie poznać, że mnie to ruszyło, ale we wnętrzu aż mnie rozpierało. Nie dość, że Kaulitz chwalił się mną przed kolegami, to jeszcze gadał że mu się podobało. Myślę, że powinnam odbierać to jako przywilej, bo gdy ma za sobą już tyle dziewczyn, coraz trudniej go zadowolić.

- Ładnie to tak przyjaciela wydawać? - zapytałam, nie chcąc żeby zaczął mnie wypytywać o wrażenia.

- On zrobił to już nie raz - powiedział jakby to było normalnością między nimi - Czekam aż przyjdzie z nowiną, że cię przeleciał.

- Wiesz co? Poprosiłabym cię o radę, ale widzę że sposób myślenia macie dokładnie taki sam.

- Ale jaką radę chciałabyś dostać? Idź się z nim pieprzyć. - powiedział, po czym wziął łyk kawy.

- O tym właśnie mówię. - odparłam. Widzę, że Listing to ostatnia osoba, której mogłabym powierzyć tajemnice. Od razu poleciałby do Toma, albo nie wiadomo kogo jeszcze.

- W końcu i tak się mu oddasz.

- Wiesz, że mnie tym do niego nie przekonujesz?

- Ale ja cię nie muszę przekonywać. Zgaduje, że sama już wiesz co zrobić. A raczej co Tom może z tobą zrobić. - oświadczył, dwa razy podnosząc brwi do góry, żeby podwoić swoje zboczeństwo.

- Zastanawiam się po co w ogóle z tobą o tym gadam.

- No już nie bądź taka. Idź się baw, a nie marnujesz okazję. - Tutaj może i miał trochę racji.

- Gdyby powiedział mi to ktoś bardziej... nie zboczony, to bym uwierzyła, że mówi to dla mojego dobra.

- Ale ja chcę dla ciebie dobrze. A Tom chce ci zrobić dobrze.

- Ja pierdole - westchnęłam, dotykając się czoła jakbym sprawdzała czy nie mam gorączki. Chociaż powinnam zrobić tak Listingowi, który ewidentnie jest chory - Złożyliście się kto powie więcej ochydnych rzeczy, czy kto szybciej mnie wkurwi?

Right person, wrong time || Tom Kaulitz Where stories live. Discover now