*rozdział 14*

185 15 6
                                    

pov: Aurora

Kiedy całą trójką znaleźliśmy się w moim pokoju to pozajmowaliśmy jakieś miejsca do siedzenia. Nagłe pojawienie się Matta pod moimi drzwiami było bardzo dziwne. Nie umówiłam się z Larą na spotkanie u mnie, a wątpię że byłaby w stanie odgadnąć który mam pokój i zrobić mi niespodziankę. Jednak Matt jakoś tak potrafił. W każdym razie przy następnej okazji na pewno będę musiała jej o tym opowiedzieć. Widać, że Matt coraz bardziej się do mnie przystawia, więc lepiej żeby dziewczyna o tym wiedziała.

- Kto to był? - zapytał Tom, który nadal był trochę zirytowany jego zachowaniem.

- Chłopak Lary, tej co mi pożycza ubrania. Mówiłam ci o niej. - odparłam, na co ten pokiwał głową.

- Co ci się stało Tom? - zapytał go brat.

- No wkurwił mnie.

- Ale czym? - dopytałam.

- Powiedziałaś mu, żeby sobie poszedł, a ten skurwysyn nie słuchał.

- Kumam. Ale bardziej mnie ciekawi skąd wie gdzie mieszkam.

- Psychol. - podsumował Tom.

- Wybacz, ale czegoś tu nie rozumiem - zaczął Bill - Jakim cudem jesteś tutaj bez większego bagażu i najpotrzebniejszych rzeczy?

- Apropo tego... muszę wam coś powiedzieć.

- O, lubię sekrety. - powiedział starszy z braci, trochę poprawiając sobie nastrój.

- Bardzo możliwe, że uznacie mnie za wariatkę. - Chciałam się im wytłumaczyć już na samym początku.

- Już tak uznajemy - wyznał Tom - Czemu pozwalasz, żeby jakieś randomy podchodziły pod twoje drzwi? Ja rozumiem, że pod nasze bo jesteśmy sławni, ale ty chyba nie masz psycho fanów.

- Chyba jednak mam.

- Jak dla mnie nie jesteś wariatką, więc po prostu powiedz co ci na sercu leży. - powiedział Bill, dodając mi otuchy swoim uśmiechem.

- No, dobra - odpadłam. Już myślałam w głowie jak zacząć swoją historię, ale widząc wpatrzone we mnie oczy bliźniaków nie mogłam się skupić - Proszę, nie patrzcie tak na mnie, bo to rozprasza.

Moje słowa rzeczywiście na nich zadziałały, bo Bill zaczął bawić się palcami, a Tom gdzieś tam rozglądał się po pokoju.

- Okej... Pewnie zauważyliście dużo podejrzanych rzeczy we mnie. Nie mam bagażu, z dupy chce mieszkać w tym hotelu, nigdzie się skąd nie ruszam - wymieniłam - To wszystko zasługuje na wyjaśnienia, bo ja nie jestem stąd.

- My też nie. - odparł Bill, myśląc że chodzi tutaj tylko o inne miasto.

- Tak, wiem ale ja nie jestem z tego świata - Gdy powiedziałam trochę więcej Tom zmarszczył brwi, nie wiedząc nadal do czego zmierzam - Przybyłam z przyszłości. - powiedziałam, a w pokoju nastała głucha cisza.

Patrzyłam na reakcję chłopaków, którzy musieli przekalkulować to sobie w głowie.

- To miało być śmieszne? - prychnął dredziasty kpiąco i jednoczenie trochę ze śmiechem, nadal patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie skupienia. Zaś jego brat swoją mimiką wykazywał większą wiarę w moje słowa.

- Nie.

- To dobrze, bo nie było.

- Mówiłam, że zabrzmi to głupio.

- Jesteś paranoiczką. - oświadczył, ale nie przejmowałam się jego słowami.

- Wyjaśnisz to bardziej? - zapytał Bill będąc, w przeciwieństwie do bliźniaka który spuścił głowę i zaczął się śmiać, zaciekawiony tą historią.

Right person, wrong time || Tom Kaulitz Where stories live. Discover now