*rozdział 20*

194 15 6
                                    

pov: Aurora

Poszłam rano do restauracji na śniadanie. Jednak przed tym byłam pod schodami sprawdzić moją teorię, czy portal rzeczywiście otworzy się mniej więcej o tej samej godzinie, o której pierwszy raz się przez niego przedostałam. Jednakże nic z tego. Coś czuję, że ucieka mi za dużo czasu na przedostanie. Przecież jak tak nagle pojawię się w rzeczywistości, to będzie podejrzane. Bo w końcu co ja im powiem? Że przeteleportowałam się do przeszłości? Uznają mnie za wariatkę.

Wychodząc z restauracji napotkałam się w holu na Marie. Już zdążyłam o niej zapomnieć, bo przez ostatnie kilka dni jej nie widziałam. Stała za recepcją i rozmawiała z jakimś gościem. Jednak jej uwadze nie umknęła stojąca niedaleko dziewczyna, która się na nią gapi. Spojrzała na mnie, jednocześnie ciągle gadając do mężczyzny, a ja jedynie lekko się uśmiechnęłam i sobie poszłam.

Ciągle powtarzałam, że nie mogę zwracać na siebie swojej uwagi, a jak przychodzi co do czego to się na nią gapie jak głupia. Coraz bardziej nie dziwi mnie to, że rozpoznała i uwzięła się na mnie w przyszłości.

Udałam się do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się dookoła, zatrzymując co chwilę na jakichś rzeczach. W końcu zdałam sprawę, że mój pobyt tutaj nie ma sensu. Nic nie jest tutaj moje. Nie mogę wiecznie siedzieć w hotelu, a swojego domu nie mam. Nie mam aktualnych dokumentów, ani rodziny. Teraz nie widzę opcji zostania tutaj, ale sam powrót nie jest ani trochę łatwiejszy.

Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. Nie mając co innego do roboty, podeszłam do biurka i podniosłam słuchawkę.

- Hej Aura - usłyszałam Billa - Obudziłem cię?

- Nie, już dawno wstałam. - odparłam.

- To dobrze - powiedział, a potem ściszył głos - Dokończyłem piosenkę, ale Tom jest w pokoju, więc nie możesz przyjść. Mogę przyjść do ciebie, żeby ci pokazać?

- Tak, no jasne. - powiedziałam z zadowoleniem. Jestem bardzo ciekawa jak mu wyszła i czy brzmi tak jak prawidłowa wersja.

- To zaraz będę. - dodał, a ja już miałam odpowiadać, kiedy nagle usłyszałam drugi głos. Ten staroć jest serio zjebany i dźwięk był stłumiony, ale sama potrafiłam wywnioskować, że Bill gada z bratem.

- Siema przybyszko. - Nagle usłyszałam głos Toma.

- No, cześć.

- Słyszałem, że Bill do ciebie idzie. - powiedział z zadowoleniem.

- No brawo, nie jesteś głuchy. - odprłam, ale tak naprawdę nie chciałam żeby to zabrzmiało nie miło.

- Nie obrażaj mnie, bo mam coś dla ciebie, ale chyba będę musiał się zastanowić nad daniem ci tego.

- Ale czego? - zapytałam z zainteresowaniem. Po co Kaulitz miałby mi coś dawać?

- Zaraz przyjdziemy, więc się dowiesz. - odparł, a ja nie byłam jakoś szczególnie zadowolona z jego słów. Teraz Bill nie będzie mógł pokazać mi tekstu, bo Tom by zobaczył. Ale w sumie i tak w końcu musi się dowiedzieć o jego istnieniu, więc być może jego bliźniak chce mu go pokazać teraz.

- Dobra, to czekam. - powiedziałam, po czym Tom się rozłączył.

Ponownie rozejrzałam się po pokoju, ale było w nim czysto, więc nie musiałam niczego zbierać ani sprzątać. Zostało mi tylko na nich czekać.

Minęło dość dużo czasu zanim zjawili się pod moimi drzwiami. Coś mi się wydaje, że nie byli w pełni gotowi do wyjścia, kiedy dzwonili. No, ale wpuściłam ich do pokoju i od razu poszli usiąść na łóżku.

Right person, wrong time || Tom Kaulitz Where stories live. Discover now