ROZDZIAŁ 28

904 32 4
                                    

AURORA

Stałam przy grobie mojego brata. W pasie obejmował mnie Dylan. Bardzo mu dziękuję za to, że w tej chwili przy mnie jest.

Podeszłam do mikrofonu by przemówić. Moja mama dowiedziała się i śmierci brata ale nie mogła przyjechać.

-Nathan Anderson. Mój najlepszy brat jak i wasz przyjaciel. - wciągnęłam powietrze by się nie rozpłakać. - Mój brat zrobił dla mnie dużo. Nigdy by się nikt nie spodziewał, że to on będzie właśnie tylko w naszych wspomnieniach i sercu.- Spojrzałam w niebo. - kochamy cię brachu.

Zaczęły mi się wylewać z oczu łzy.

-Przepraszam nie mogę. - wyszeptałam i zeszłam. Od razu Dylan mnie przytulił.

Po jakimś czasie trumna była już pod ziemią. Wszyscy się rozeszli a ja usiadłam i płakałam.

-Czy ty serio choć raz mogłeś czegoś robić co cię by zabiło bracie. Nie udało się, czemu to kurwa zrobiłeś co? - mówię ci siebie.

-Auroro. - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Dylana. Byk ubrany w czarny szerszy garnitur, czarną koszulę. -Jedziemy do domu?

Kiwnęłam głowa, otarłam łzę i wstałam. Podeszłam do niego, chłopak splótł nasze ręce razem i skierowaliśmy się do auta.

-Mam cie zawieźć do siebie czy chcesz do mnie? - zapytał a ja się chwile zastanawiałam. Byłam dalej zawiedziona moimi chyba przyjaciółmi.

-Chce jechać do siebie.

Staliśmy pod domem odpiełam pasy i kątem oka zobaczyłam, ze chłopak też to robi.

-Chce pobyć sama Dylan. - powiedziałam i złapałam za klamkę. - jedź do domu, jak coś będę dzwonić.

Weszłam do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Wzięłam żyletkę. Zdjelam swoje czarne spodnie i przylożyłam ostrze od skóry.

Na początku trochę piekło ale się przyzwyczaiłam.

~**~

Minął już tydzień. Jutro będzie już sylwester. Mam zamiar go spędzić sama w domu.

Dylan przychodził do mnie, dzwonił codziennie. Ale nie zawsze to wpuszczałam lub odbierałam.

Niektórzy też próbowali jakiś kontak, ze mną nabrać ale ja jakoś nie dawałam jakiś znaków. Muszę odpocząć fizycznie jak i psychicznie.

Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i nie chętnym krokiem poszłam do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam Sophie.

-Hej możemy pogadać? - zapytała na co ja ją wpuściłam.-Suchaj ty jebana dziwko. - zaczęła.

Słucham?

Nikt kurwa nie będzie na mnie tak mówił w moim własnym domu.

-Odpierdol się od mojego chłopaka. -krzyknęła. - cały czas Aurora, Aurora, Aurora. Nawet podczas seksu potrafi wypowiedzieć twoje imię.

-Nic dziwnego. - powiedziałam po cichu by nie usłyszała.

-Co proszę?

-Nic nie mówię a teraz przepraszam ale Jebana dziwka powinna się wynosić. - powiedziałam i uniósłam kącik ust.

-Czy ty mnie nazwałaś dziwką? - zapytała i wskazała na siebie palcem.

-A co głucha jesteś. Idź do innego jakiego typa który wstadzi ci kutasa w pizdę. A nie prosisz go o Dylana.

Dziewczyna prychneła i wyszla z domu. Zamknęłam za nią drzwi i poszłam na kanapę.

Poczułam się trochę źle, od wczoraj zjadłam tylko płatki owsiane i wypiłam kawę. Ale za to wypaliłam już dwie paczki.

Właśnie brałam ostanią fajke z pudełka. Wyszłam na teraz i podpalilam zapalniczką.

-Bracie gdy byś tu mógł być. - wyszeptałam do siebie.

Wyrzuciłam niedopałem i weszłam do mieszkania. Odczówałam lekki głód. Ale nie miałam ochoty teraz jeść.

Wzięłam telefon i zobaczyłam, trzy nie przeczytane wiadomości.

Dylan: jak się czujesz?

Dylan: jadłaś coś?

Dylan: może pójdziemy  gdzieś na miasto razem zjeść.

No w sumie, czemu nie. Potrzebuje też raz do czasu kogoś obok siebie. Choć się już przyzwyczaiłam, że siedzę codziennie prawie sama.

Ja: no możemy, przyjedziesz po mnie? Nie mam siły prowadzić.

Wiadomość przyszła prawie od razu.

Dylan: nie ma problemu, za pięć minut będę.

Wylączyłam telefon, poszłam do góry. Ubrałam szersze jeansy i dużą czarną bluzę.

Wyszłam z domu zamknęłam do na klucz i skierowałam się do auta, które stało przed domem.

Wsiadlam i się przywitałam. Trochę jechaliśmy, w ciszy. Stwierdziłam by ja przerwać.

-Jesteś dalej z Sophią?- zapytalam.

-Co?

-Czy jesteś dalej z Sophią? - powiedziałam każde zdanie z dużą odległością.

-Od kilku dni już nie. - zaczął. - zerwałem z nią. A czemu pytasz coś się stało?

-Nie nie nic. Tylko była dziś u mnie i miała problem ale to już nie ważne. Za ile będziemy? - zapytałam a chłopak nie odpowiedział. Ale w tym momencie zaparkował.

Usiedliśmy do stołu. Chłopak zamówił kurczaka z frytkami. Ja natomiast zamówiłam frytki i jakąś mała surówkę. Gdy kelnerka odeszła od naszego stolika chłopak patrzał na mnie.

-Rora. - zaczął. - wiem, że coś jest nie tam. Powiesz mi? - pokręciłam głową na,, nie ’’.

-Wyszystko jest dobrze Dylan. - odparłam. - na prawdę. Nie martw się, jak coś to będę dzwonić.

Nie będę.

~**~

Siedzieliśmy przy stole, czekaliśmy na rachunek a ja się w tym momencie źle poczułam.

-Zaraz przyjdę idę tylko do toalety. - wstałam od stołu i skierowałam się do drzwi łazienki. Gdy byłam blisko poczułam jak danie mi się zwraca.

Przyspieszyłam kroku i wbiegłam do łazienki. Wleciałam do obojetnej kabiny i zwymiotowałam.

Usiadłam obok kibla i chwile oddychałam gwałtownie. Wyszłam z kabiny i podeszłam do zlewu. Było lustro więc dobrze mogłam zobaczyć, że jestem strasznie blada. Umyłam twarz i wyszłam z toalety.

Podeszłam do stolika chłopak od razu na mnie spojrzał.

-wszystko dobrze? - zapytał a ja wyciągnęłam swoje pieniądze. Miałam już odliczone je więc na stół położyłam pełną sumę.

-Tak ale muszę już wracać. - powiedziałam na co brunet wstał.

-Choć zawiozę cię. - szedł w stronę drzwi.

-Nie Dylan ja chce sie przejść. - powiedziałam. - sama.

-Nie puszczę cię w tym momencie żebyś szła sama zwariowałaś?- spytał.

-Tak puścisz.

Wyszłam i szybkim tempem poszłam w stronę domu.

I wtedy żałowałam, że jednak nie pojechałam z nim.

____________________

Kolejny rozdział za nami.

Zachęcam do kliknięcia gwiazdki.

Buziaczki 😘😘😘😘

I love only youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz