ROZDZIAŁ 24

955 31 2
                                    

DYLAN

Stałem na dachu. Przy krawędzi. Wystarczą trzy kroki. Trzy jebane kroki bym skoczył z wieżowca.

Moi przyjaciele stali za mną. Dość dużej odległość. Próbowali mnie przekonać, bym odsunął się i wrócił do domu.

Nie chciałem, nie miałem przy sobie Aurory. Tęsknię za nią. A kurwa musiałem jeszcze to zepsuć.

Pierwszy raz Sophia od momentu rozstania z Aurorą była przy mnie. Dziś jej nie było. Spotkała się z koleżankami. A dziś mija dokładnie pięć lat od śmierci mojej mamy.

-Dylan. - usłyszałem za sobą delikatny damski głos. Od wróciłem się w tamtą stronę. Spojrzałem na dziewczynę.

-Zabierzcie ją. - spojrzałem na moich przyjaciół. Gdy wypowiedziałem te słowa znów spojrzałem na miasto.

-Zepsułem wszystko. - powiedziałem.

-Nie Dylan to ja zepsułam. - odparła. - to ja wyjechałam nie ty. To ja cię zostawiłam.

Z moich oczu leciały łzy.

-To po co wróciłaś jak mnie i tak nie kochasz co?

-Kłamałam. - powiedziała a mi trochę ulżyło.- kocham cie dalej Dylan. Mam tatuaż z myślą o tobie tak jak ty o mnie. Miałam zostać na dłużej u mamy, ale wróciłam. Wróciłam dla ciebie. Proszę cię Dylan wszystko będzie dobrze odsuń się.

-Skąd mogę ci wierzyć, że mówisz prawdę? - zapytałem. - skoro nie dawno mnie okłamałaś sama się przyznałaś.

-Bo kurwa nie chce psuć twojego i Sophii związku widzę, że ją kochasz. Widzę jak na nią patrzysz, znam cię Dylan.

Między nami była chwilowa cisza.

-Skąd wiesz, że jak patrzę na nią to ją kocham. - zapytałem.

-Bo kiedyś ty też na mnie tak patrzałeś.- odparła, jej głos się załamał. - Odsuń się Dylan proszę zrób to dla mnie.

-Jaki jest powód tego, że tutaj właśnie stoimy? - zapytała mnie.

-Ja... Ja już nie daje rady bez niej.- powiedziałem i znów zacząłem mocniej płakać. - Mija dziś pięć lat od jej śmierci.

-Dylan porozmawiajmy, wiem, że jest z  tym ci ciężko.

Skąd ona może to wiedzieć nie straciła matki.

-Dylan odsuń się. - odezwał się męski głos. Od wróciłem głowę by spojrzeć. Nathan stał obok swojej siostry.

Była cisza. Po jakimś czasie się odsunąłem i nie patrząc na innych spadłem na kolana.

Aurora podbiegła i mnie przytuliła.

-Przepraszam. - wyszeptałem.

-Już cichutko. - Szepneła. - nic nie mów.

-Strasznie za nią tęsknię, i to bardzo. - powiedziałem cały zapłakany.

-Już spokojnie. - wyszeptała mi w ucho. - jestem przy tobie i zawsze będę.

Gdy chwile tak siedzieliśmy. Było ni dobrze. Brakowało mi jej.

-Choć pojedziemy do domu. - powiedziała i wstała wyciągnęła do mnie rękę, którą chwyciłem i wstałem.

~**~

Byliśmy w moim domu. Dziewczyna go chyba znała na pamięć, zaprowadziła mnie do sypialni i kazała się rozebrać. Zrobiłem o to co prosiła i się położyłem.

Aurora zrobiła to samo. Gdy tak leżała ja się do niej wtuliłem. Moja głowa leżała blisko jej dekoltu.

Zasnąłem niemal od razu. Rano się obudziłem kobieta leżała i na mnie patrzała. Jej oczy wyglądały jak by w ogóle nie spała.

-Spałaś coś? - zapytałem a w moim glosie pojawiła się lekka chrypka.

-Tak nie martw się. - przybliżyła się, i mnie przytuliła.

Leżeliśmy chwile ale szybko usiedliśmy na łóżku gdy z dołu dotar do naszych ust głos. Damski głos. Kurwa.

-Poczekaj tu. - powiedziałem. Wstałem z łóżka i wyszedłem z mojej sypialni. Zbiegłem po schodach i wszedłem do salonu gdzie na samym środku stała Sophia.

-Boże kochanie martwiłam się. - podeszła i złączyła nasze usta w krótki pocaunek. Nie oddałem go. - Wszystko dobrze?

-Tak ale musisz już iść bo.. - odwróciłem wzrok by wymyśleć jakąś wymówkę. - jadę do przyjaciół i no wiesz.

Kobieta zrozumiała to i wyszla z domu. Przed opuszczeniem go jeszcze, znów złączyła nasze usta razem. Dalej nie oddałem.

Wszedłem do góry po schodach. Otworzyłem drzwi do sypialni. Aurora leżała i chyba spała. Zdecydowanie nie spała w nocy. A ta chwila ciszy zrobiła tak, że zasnęła. Cicho wyciągnąłem czyste ubrania i wyszedłem z pokoju kierując się do łazienki.

Wziąłem prysznic, i ubrałem swoje ciuchy. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie kawę. Upiłem łyk. Drugi, trzeci czwarty.

Przerwano mi niestety gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem je nie chętnie.

-Dylan. - głos dziewczynki był już coraz straszy. Lily była ubrana w czarne spodnie i fioletową bluzkę.

Charlie i Evan stali za nią. Dziewczyna skoczyła na mnie a ja ją objąłem.

Uchyliłem tak drzwi, że bracia mogli wejść. Weszli do środka i poszli usiąść na kanapę.

Byliśmy razem w salonie, dziewczyna opowiadała mi co u niej ostatni się wydarzyło.

-Hejka. - damski głos dotarł do nas przy wejściu do pomieszczenia. Lily od razu posłała mi pytające spojrzenie.

-To Aurora. - odpowiedziałem.

Kobieta do nas przyszła i się przywitała a następnie usiadła obok Nastolatki i się na nią zapoznała.

Evan kiwnął głową w sygnale, że musimy pogadać. Wstałem i skierowałem się do kuchni. Staliśmy w trójkę w niej.

-Jest mały problem. - odezwał się Charlie.

-Jaki? - spytałem i spojrzałem na dwie dziewczyny. Lily coś opowiadała Aurorze a ona ją dokładnie słuchała.

-Ojciec był ostatnio widziany w pobliżu. - powiedział Evan a ja zamarłem. On wrócił. Nie może. Przecież Lily będzie w niebezpieczeństwie.

-Jak kto kurwa był widziany? - zapytałem a w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Rozmawiałem dalej z bracimi gdy Aurora powiedziała, że otworzy.

Jak to możliwe, że on wrócił. Gdzie on był. Gdy chciałem o coś zapytać jeszcze chłopaków głos damski się odezwał. Był cichy. Bardzo cichy. Dziewczyna podeszła do nas i się odezwała.

-To ktoś do was. - powiedziała. Spojrzałam na braci. Domyśliliśmy się kto to może być.

-Zabierz Lily do góry i ukryj ją. - powiedziałem.

Dziewczyna to zrobiła cicho zawołała moją siostrę i poszli do góry. Ja wraz z Charlie i Evanem poszliśmy do drzwi. Otworzyłem je.

-Tato. - wyszeptałem.

-To ja.
_______________

KOLEJNY ROZDZIAŁ ZA NAMI

ZACHĘCAM DO KLIKNIĘCIA GWIAZDKI

BUZIACZKI 😘😘😘😘

I love only youTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang