rozdział 25

101 6 0
                                    

Pov Lea
Po godzinnej rozmowie z Mandy na temat powrotu do Vegas postanowiliśmy że jeszcze raz pogadamy o tym z Alexem czy jest pewny tego ze napewno nie bedzie problemu nas przyjąć. Szczerze przyznam Alex był naprawdę przystojnym słodkim, miłym facetem. Gdyby nie fakt ze napewno nie jestem w jego typie mogłabym zarywać. Po ogarnięciu siebie i zobaczeniu jak wyglądają rany zebraliśmy sie do pójścia na obiad, obawiałam się tego co mogło stać się z Archerem który mnie zaatakował, niby nie powinno mnie to interesować bo w końcu on mnie chciał zabić. Ale jednak ja wydałam ostateczny cios mimo ze ten fiut dalej oddychał.

-Mozesz przestać - wybudził mnie z transu głos przyjaciółki

-Ale co - zapytałam nie rozumiejąc o co jej dokładnie chodzi

-Zadreczasz sie myślami, przestań - złapała mnie za dłoń i wciągnęła do windy nie zwracając uwagi na to kto w niei był- twój przyszły niedoszły jest naprawdę zajebistym facetem sama bym go brała gdybym nie widziała tego jak na ciebie sie patrzy, sądzę iż powrót do Vegas jest zjebany ale fakt że miały byśmy mieszkać z tym ciachem powala z nóg - patrzyłam się na dziewczynę z zażenowaniem, która nadal nie zrozumiała ze nie jest sama w windzie. Spojrzałam na osobe która stała centralnie za nią i spaliłam się zapewne jak burak - a ty co taka czerwona, przyznaj podnieca cie ten Alex

-Mandy błagam zamknij morde i sie odwróc - dziewczyna spojrzała na mnie marszcząc brwi ale wykonała moją prośbę, mina jej zrzedła

-O kurwa.. - wysapala cicho

-Schlebiasz mi tymi słowami dziewczynko - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje białe proste zęby - a ty słodko wyglądasz gdy sie rumienisz - tym razem zwrócił sie do mnie, na całe szczęście usłyszeliśmy dźwięk otwieranej sie windy więc natychmiast obróciliśmy sie i skierowaliśmy sie w stronę restauracji, czułam jego oddech na skórze wypalał w niej dziurę. Boże co ona narobiła.

-Czemu mnie kurwa nie ostrzeglas - szepnęła dziewczyna - przecież ja zrobiłam z siebie idiotkę

-Nie przesadzaj, nawet to było słodkie te wasze miny. To jak z tą propozycją - usłyszeliśmy kolejny raz ten głos, japierdole niech mnie coś zabije - Lea - spojrzał na mnie wymuszając wzrokiem bym się odezwała.

-Gadalysmy o tym i jeśli naprawdę jesteś tego pewny to z wielką chęcią przyjmiemy tą propozycję - uśmiechnęłam sie po czym odwróciłam na pięcie i zaczęłam nakładać sobie ziemniaki Alex zrobił to samo, nawet nie wiem kiedy moja przyjaciółka zniknęła.

-Jutro widzimy się o 15 w holu, polecimy moim samolotem - on miał kurwa samolot? - zanim o cokolwiek zapytasz, tak mam swój prywatny samolot - o japierdole jeszcze jakby czytał mi w myślach, poczułam jak moje policzki robią się czerwone.

-Wygladasz uroczo gdy sie rumienisz - powiedział tuż nad uchem mężczyzna, w moim brzuchu obudziło się stado motyli przez co znowu na moje policzki wszedł burak - i znowu to robisz - uśmiechnął się zostawiając mnie samą po środku miliona osób z trzepoczącymi motylami w brzuchu, nogi mialam jak z waty więc po nałożeniu sobie jakiegoś mięsa ruszyłam w stronę stoliku przy którym już siedziała Mandy.

-I co mu powiedziałaś - zapytała przeżuwając brokuła

-Zgodzilam się na propozycję i jutro o 15 mamy zjawić sie juz w holu, będziemy lecieć uwaga przyszykuj się - spojrzałam sie na przyjaciółkę upewniając sie ze napewno nie przełyka teraz jedzenia bo mogłaby mnie opluć - jego prywatnym samolotem - jednak się myliłam, dziewczyna przełykala jedzenie które w tym momencie wylądowało na mnie - kurwa - sapnelam - moja nowa kurwa koszulka - myślałam ze sie poplacze, wszyscy ludzie którzy wokół nas byli przyglądali sie tej całej sytuacji, japierdole gorzej być nie mogło no po prostu takie sytuacje to tylko z Mandy pierdolona Corter nosz.

Illegal RivalryWhere stories live. Discover now