~rozdział 4~

434 12 8
                                    

Pov Lea

Obudził mnie głośny huk, który odrazu postawił mnie na nogi. Jeszcze zaspanymi oczami zdążyłam dojrzeć że huk który mnie obudził spowodowała Mandy spadając ze swojego łóżka. Jak ona to zrobiła?

-Mandy wszystko okey? trochę ci sie zleciało z łóżka. nie chce wiedzieć co jej sie śniło ze tak runęła.

-hmmm - odpowiedziała ledwo żywa po czym najprawdopodobniej poszla dalej spać. Ja ze sie juz obudziłam nie mialam juz szans na pójście dalej spać.

Stwierdziłam że pojde do jakiegoś sklepu kupić nam cos jako ze to był drugi dzień a nasza lodówka byla nadal pusta bo żadna z nas nie miała nic to opłacało sie cos kupić. Ubrałam sie w losowe dresy i bluze, związałam włosy w kucyka i wyszlam. 

Nie wiedzialam za bardzo gdzie jak isc ale możliwe ze Beti będzie wiedzieć. Beti to nasza woźna akademicka dowiedziałam sie tego wczoraj od Mandy. 

-Hej Beti mam pytanie, jak dojde do jakiegokolwiek sklepu najbliższego? 

-Musisz wyjść z akademika i skręcić w lewo i cały czas prosto az zobaczysz znak lidla. Około 10 minut drogi - powiedziała poczym odrazu odeszła. zdziwiło mnie to bo nie zdążyłam się pożegnać ani podziękować. 

Wyszlam z akademika i kierowałam sie tak jak Beti powiedziała. W trakcie drogi przypomniało mi sie że dzisiaj szlam z Mandy do jej przyjaciela Chrisa na wyścig. Mialam w nim występować, nie balam sie ze se nie poradzę bo to nie pierwszy raz, bardziej obawiałam się z kim bede musiala sie zmierzyć. 

Wchodząc do sklepu wzielam wózek, tak na wszelki bo nie wiedzialam  ile będę brać.

Po jakis 40 minutach chodzenia po sklepie i staniu w kolejce wyszlam z dwoma torbami. Kupilam potrzebne i również niepotrzebne rzeczy no takie jak. Chleb masło ogórki itp oraz te mniej niepotrzebne jak alkohol. Nie wiem jakim cudem sprzedali mi tu alkohol ale nie będę narzekać. 

Po wejściu do akademika znowu wpadlam na tego samego chłopaka co wczoraj. Tym razem udało mi sie odezwać. 

-Oh bardzo przepraszam, musialam sie zagapić wybacz.

-Nie ma sprawy, jesteś tu nowa prawda?

-Tak, jeszcze za bardzo sie tu nie ogarniam. A i gdzie moje maniery. Lea Adams jestem. - powiedzialam po czym wyciągnęłam reke na przywitanie

-Christopfer Parker miło mi cie poznać.

-Czekaj ten Chris od Mandy Corter?

-Tak przyjaźnimy sie z Mandy od kilku lat, i również nas wspólnie tu wywiało. A czemu pytasz?

-Jestem jej współlokatorką i opowiadała mi o tobie, nawet sie pytała o wiesz co. Dzisiaj mialam cie poznać na wyścigach, ale szczęście dopisało ze poznaje juz teraz.

-W takim razie do zobaczenia o 20 Li bede czekać na was  z przyjacielem - powiedział po czym odwrócił sie na pięcie i odszedł. Czyli Mandy miala rację, super chlopak ciekawe czy jego przyjaciel tez taki fajny.

Również odwróciłam sie i poszlam w stronę wind i wjechałam na swoje piętro. 

Po cichu staralam sie otworzyć drzwi. Gdy juz otworzyłam nie nastalam tam Mandy, pewnie sie myła. 

-MANDY? - zawołałam

-LEA?? jestem w toalecie chodz tu.

Tak jak kazala tak zrobilam 

- No co je.. - nie dokończyłam bo zobaczyłam że dziewczyna ma zakrwawioną głowę

-Jezus maria Mandy co sie stalo???

-Przy spadnięciu z łóżka musialam w cos mocno uderzyć bo rozcięłam se łuk brwiowy.

-Umiesz to opatrzyć? mamy cokolwiek do opatrzenia? - zapytalam całą zestresowana, nie balam sie nigdy krwi, ale w tym momencie sprawiła ze dostalam gęsiej skórki.

-Tak mamy apteczkę w górnej szafce obok prysznicu, czekałam na ciebie bo do takich rzeczy to ja mam lewe ręce.

-Poczekaj zaraz to opatrzymy

Po jakis 20 minutach opatrywania głowy Mandy mogłyśmy w spokoju wziąść sie za rozpakowywanie zakupów które kupiłam. 

-Na 20 mamy być już na miejscu więc o 19.30 spotykamy sie na holu na dole. Tam poznasz Chrisa jego przyjaciel Lukas będzie na torze.-a no tak zapomnialam jej wspomnieć ze juz znam sie z Chrisem. 

-Zapomnialam ci powiedzieć, dzisiaj gdy wracałam z zakupów spotkalam sie z nim na holu pogadaliśmy i tak dalej. 

-Oh okey to w sumie lepiej. To leć sie ogarniaj. - fakt przez nasze ploteczki po zakupach trochę sie zasiedziałysmy i jest juz 18.40.

Poszlam do swojego pokoju wyjęłam strój który w międzyczasie przyjechał z resztą moich rzeczy, ubrałam sie w niego po czym sięgnęłam po swoją kosmetyczkę i nałożyłam lekki makijaż. Od wczoraj nie zdążyłam sie jeszcze dobrze rozpakować więc było trochę tu tłoczno z tymi rzeczami ale jakos sie odnalazłam. Po nałożeniu makijażu zapukałam fo Mandy czy dałaby radę mi zrobić jakąś fajną fryzurę żeby mi wlosy nie latały, i nie spodziewałam sie ze z niej taka fryzjerka. 

-Dziękuję bardzo, jest przepiękna 

-A nie ma sprawy, a teraz chodz schodzimy juz bo Chris czeka. 

Bez większego zastanowienia sie zeszliśmy przywitaliśmy sie z Chrisem i pojechaliśmy na torze. Spodziewałabym sie wszystkiego, ale to co tam zobaczyłam odjebało mi mowe. 

Tor pięknie oświetlony przez całą długość trasy, takich rzeczy w Miami nie było. Zazwyczaj jeździło sie po ciemku a jedyne światło było na starcie. Tor był pięknie zrobiony wszystko tam było piękne. 

-Hej Chris a wiadomo z kim bede startować? 

-Pamiętasz jak powiedziałem ze bede czekać z przyjacielem, to właśnie z nim stoi tam. - powiedział po czym wskazał na auto które stalo za mną. 

Odwróciłam sie na pięcie i spojrzałam w tamtą stronę. Chwilę później wyszedł z niego wysoki umięśniony brunet, miał na sobie czarne spodnie oraz bluze, na nosie mial szybkie okulary. Jego włosy były w dosłownym nieładzie. Wyglądał tak pięknie ale jednak nie. 

I wtedy wszystko sie zaczęło. 

Illegal RivalryWhere stories live. Discover now