~rozdział 2~

569 17 8
                                    

Pov Lea

Po kilkunastu godzinach pakowania się postanowiłam w końcu wyjść z pokoju  napić sie wody. Postanowiłam również zobaczyć czy rodzice nadal znajdują sie w salonie.

Po cichu otworzyłam drzwi które jak na moje szczęście musiały zaskrzypieć, poczym na palcach wyszlam z pokoju. Gdy schodziłam po schodach zdążyłam zauważyć że w salonie jest ciemno czyli to oznaczało, że rodzice poszli do swojego pokoju. Przeszłam przez próg kuchni o mało sie przy tym nie zabijając nalałam sobie wody i wrocilam z powrotem do pokoju.

W mojej głowie odkad dowiedziałam sie o mojej wyprowadzce była burza, każda moja myśl biła sie ze sobą, a ja staralam sie nie myśleć negatywnie.

Może odnajdę sie tam, zapewne w Las Vegas tez są nielegalne wyścigi moze sie tam w nich znajdę. Mam tylko nadzieję że zapoznam sie z kims fajnym albo ze moja nowa współlokatorka będzie fajna.

Moj pokój nie był jakiś za duży ale również nie za mały, mieściła sie w nim szafa na połowe ściany, naprzeciwko szafy stalo łóżko najprawdopodobniej dla dwóch osób bo bylo ogromne i biurko które było najmniej używanym meblem w moim pokoju.
Kolor ścian był biały tak jak w sumie w każdym pomieszczeniu w tym domu. 

Gdy spakowalam juz cała szafe i zostały mi tylko pojedyncze rzeczy stwierdziłam ze pojde sie odświeżyć bo czulam ze śmierdzę jak zgniłe jajko. Po szybkim prysznicu stwierdziłam ze położę sie na chwilę spać.

Musze sie w koncu również wyspać.
Podeszłam po swój telefon. Odrazu zwróciłam uwagę na godzinę. Wskazywała 6.55 kurwa mac za niecałe 10 godzin mam lot.

Musze jeszcze sie pożegnać z przyjaciółmi jak ja im to wszystko wyjaśnię, od wczoraj z nimi nie rozmawiałam. 
Stwierdziłam że napiszę na naszą grupkę o spotkanie moze odpiszą. 

do grupki debile

od Lea:@Oscar @Melani @Archer @Sandi
potrzebuje sie z wami spotkać dzisiaj obowiązkowo tam gdzie zawsze bądźcie o równo dziewiątej.

od Oscar: cos poważnego? miałem dzisiaj jechac do wujka pomoc mu

od Lea:to jest bardzo ważne, 10 minut i możesz iść 

od Oscar: postaram sie!!! 

od Melani: Lea zmartwiłaś mnie mam nadzieję ze to nie jest nic az tak bardzo poważnego 

od Archer: dokładnie, jak chodzi o wyścigi to nikt sie nje dowiedział że jechałaś w nich 

od Lea: niee, nie chodzi o wyścigi dowiecie sie o 9 w naszym miejscu. bede na was czekać. Kochsm was debile ❤️ idźcie dalej spać 

od Oscara Archera i Melani: dobranoc ❤️

Ustawiłam budzik na godzinę 8 i odłożyłam telefon na szafke nocna i położyłam sie spać. 

Ten okropny dźwięk budzika wyprowadził mnie odrazu z równowagi dopiero co położyłam sie spać a juz trzeba wstawać. Szybko ogarnęłam poranną toaletę umyłam zęby uczesałam sie, nałożyłam lekki makijaż i ubrałam szare dresy i top po czym zeszłam na dół powiadomić rodzicielkę ze wychodzę. 

-MAMO! 
-Lea jestem w kuchni nie drżyj sie ojciec śpi 
-Dobra sorka, wychodzę zaraz 
-Dobrze a gdzie i z kim jeśli można wiedzieć pamiętaj ze masz dzisiaj lot nie wróć za późno, spakowałaś sie w ogóle? -  ah zapomniałabym ten pieprzony lot. 
-Tak spakowalam sie, zostały ni pojedyncze rzeczy, wychodzę z tymi co zawsze i tam gdzie zawsze wrócę o 10 PA- wybiegłam z kuchni szybciej niz sie spodziewałam bo wiedzialam co matka powie na to z kim wychodzę i gdzie. Nigdy nie przepadała za moimi przyjaciółmi. 

~debile~

od Melani: @Lea ja i Archer juz jesteśmy na miejscu a reszta jak tam? 

od Oscar: Zaraz tez bede dochodzę juz

od Sandi: Ja juz doszlam stoje z Melani i Archerem 

od Oscar: @Lea haloooo

od Lea: sorki zapatrzyłam sie i zapomnialam odpisac ja tez juz dochodzę minuta i jestem 

od wszystkich : okey 

Teraz tylko czeka najgorsze. Powiedzieć im. 

-Hej wszystkim ogólnie to co teraz powiem nie było moją decyzją tylko matki i ojca, też mi sie to nie podoba ale damy radę.- serce podeszło mi do gardła gdy zobaczyłam ich twarze na jednych było zdezorientowanie na drugiej strach. Nie chcę wiedzieć co było na mojej

-Wyprowadzam sie do Akademika w Las Vegas. - i blokada pierdolnela, Melani i Sandi sie popłakały Archer wstrzymał oddech na chyba 2 minuty myslalam ze juz umarł a Oscar stał jak kolek 

-To nie możliwe to żart prawda? To musi być żart blagam Lea powiedz ze to żart - zaskomlala rozpaczona Melani. oh uwierz sama chciałabym żeby to był żart 

-Niestety nie.. dzisiaj o 16.40 mam wylot, dowiedziałam sie wczoraj po powrocie z wyścigów 

-Ale to niemożliwe, tor cie potrzebuje. Nie możesz wyjechać to nie może się tak skończyć. Co z nami? - powiedział w końcu Oscar i nabrał powietrza uff czyli żyje

-Bede was odwiedzać, będziemy gadac na naszej 
grupce nie zostawię was na zawsze będę z wami zawsze o tutaj - kończąc to zdanie wskazałam na ich serca. 

-Ale to nie to samo. - powiedziała Sandi 

-Wiem, ale to zawsze i cos bede z wami i o was nie zapomnę. Jak będzie trzeba to przyjadę wiem ze to ok. 40 godzin samochodem ale damy radę. Razem zawsze dajemy radę - poznaliśmy sie na placu zabaw gdy jakis chlopak chciał zabrać mi moja foremke do piasku w tedy Archer który był ze swoją mamą podszedł i wyrwał mu moja zabawkę a jego mama zaczela drzec sie na tego chłopaka, od tamtego momentu zawsze wszyscy sie trzymamy razem. 

- Musze sie zbierać obiecałam mamie ze nie wrócę późno. Pamiętajcie bede z wami. Kocham was- rozpłakałam sie oni również, przytuliliśmy sie wszyscy i rozeszliśmy w swoje drogi. 

Więc tak wygląda koniec. 

5 godzin później na lotnisku 

Illegal RivalryOù les histoires vivent. Découvrez maintenant