ⅫⅠ

858 47 8
                                    

‎

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

‎ ‎ ‎ Vivian przyspieszyła kroku.

Irytująca obecność za nią jednak nie zniknęła, cały czas marudząc pod nosem. Damon wlókł się kilka kroków za nią, a niechęć było od niego czuć na kilometr. Do tej pory zastanawiała się, dlaczego w ogóle poszedł razem z nią. Jedyne, co udało jej się wymyślić, to wersja, w której Damon dowiedział się, że ostatnio w Grillu była zaczepiana przez Klausa i teraz postanowił zgrywać troskliwego barta.

Jego postawa jednak wydawała się jednak zbyt wroga. Vivian postanowiła to zignorować.

– Wiesz, że możesz sobie iść? Nie musisz chodzić za mną po całym mieście i marudzić – Rzuciła przez ramię.

Damon prychnął, wkładając ręce do kieszeni.

– Stefan kazał mi cię pilnować – Wyjaśnił, wywracając dramatycznie oczami.

Nie dała się jednak nabrać na jego niedbały ton.

– A od kiedy słuchasz Stefana? – Skrzyżowała ręce na piersi, zatrzymując się w pustej uliczce obok Mystic Grilla.

Damon nie miał widocznie przygotowanej odpowiedzi, bo jedynie zacisnął szczękę. Zanim jednak coraz bardziej wyprowadzona z równowagi Vivian zdążyła kontynuować dyskusję, w alejce pojawił się ktoś jeszcze.

– Vivian, Damon. Nie spodziewałem się was tutaj – Rzucił Klaus, udając zdziwienie na ich widok.

Po jego uśmiechu Vivian mogła jednak stwierdzić, że tylko czekał na spotkanie z nimi. Mimo, że ustalili, aby nie pokazywać się razem publicznie.

Zaczęła się zastanawiać, którego z nich miała ochotę bardziej skrzywdzić. Cóż, wybór był trudny.

– Czego chcesz?

Damon obronnie postawił parę kroków do przodu, aby stanąć obok Vivian. Ona natomiast próbowała wyglądać na mniej zirytowaną, aby nie wzbudzać podejrzeń.

Klaus zachichotał, jednak niezbyt wesoło. Vivian nieudolnie chciała złapać z nim kontakt wzrokowy i zamordować go samym spojrzeniem. Ten jednak wydawał się zmotywowany, aby ją ignorować.

– Zastanów się przez chwilę – Uniósł brwi z kpiną – Przecież znasz odpowiedź, Damon.

Jeśli to możliwe, Damon jeszcze bardziej się skrzywił, rzucając niewzruszonej siostrze nerwowe spojrzenie. Zdawał się jednak nie widzieć jej nonszalancji.

– Wiesz, jakoś nic nie przychodzi mi do głowy – Damon zmusił się do nie okazywania żadnych emocji. Vivian jednak usłyszała mocniejsze bicie jego serca.

Właśnie wtedy, wzrok Klausa powoli przeskoczył na Vivian, a w jego oczach coś się zmieniło. Nie mogła jednoznacznie określić, o co mu chodziło, ale na pewno o nic dobrego.

Damon też musiał zauważyć.

– Nie waż się nawet jej w to mieszać – Syknął, a jego spokojna maska opadła – Ona nie ma z tym nic wspólnego, Klaus. To sprawa między nami.

Choć Damon nie powiedział, o co chodzi, Vivian wiedziała. Niepewnie przestąpiła z nogi na nogę, przygotowując się do szybkiej reakcji w razie potencjalnej bójki.

– Tak, pewnie masz rację – Powiedział, jednak nie oderwał uważnego spojrzenia od Vivian, która starała się nie przewracać oczami – Całe szczęście, że mnie to nie obchodzi.

Zanim zdążyła choćby się odezwać, świat wokół niej się rozmył. Vivian zachwiała się, jednak zaraz potem silne dłonie przytrzymały ją w talii. Sapnęła zaskoczona, jednak nie próbowała się wyrywać. Poczuła za sobą ciepłą klatkę piersiową, w tym samym momencie, łapiąc kontakt wzrokowy z teraz przerażonym Damonem.

Rozszerzyła oczy w udawanym strachu.

Klaus z zaskakującą delikatnością odgarnął włosy Vivian na jedną stronę, przysuwając twarz niebezpiecznie blisko jej szyi. Zadrżała, wciągając głośno powietrze, kiedy poczuła kły na szyi.

– Klaus–

Nie dał jednak Damonowi dokończyć. Vivian przez chwilę sama chciała się odezwać, ale bała się, jak bardzo bez tchu może okazać się jej głos.

Klaus mocniej zacisnął ręce na jej talii, jakby uspokajająco. Nie pomogło to w opanowaniu jej tętna.

– Przestań. Powinieneś już wiedzieć, że grożenie mi nie wchodzi w grę – Zaczął, kiedy Vivian obserwowała przerażonego Damona. Nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała go w takim stanie – Oh. I to nie jest groźba. To ostrzeżenie.

Przejechał zębami po szyi Vivian, która z trudem stłumiła wszelkie odgłosy, które chciały wydobyć się z jej ust.

– Oddaj mi to, co moje, a może daruje wam życie.

Damon postawił kilka szybkich kroków w ich kierunku, widocznie odzyskując determinację. Zanim jednak zdążył choćby rzucić się na Klausa, tamten zniknął, pozostawiając Vivian bez tchu.

Tak, jak miał to w zwyczaju.

Na chwiejnych kolanach podeszła bliżej swojego brata, który przez chwilę wyglądał, jakby chciał ścigać Klausa. Nie zrobił tego jednak. Zamiast tego, rzucił siostrze zatroskane spojrzenie, na chwilę tracąc niechętną iskrę w oczach.

Vivian dobrze wiedziała, że Klaus nie miał interesu w krzywdzeniu jej, ale Damon nie musiał o tym wiedzieć. Jej minę łatwo pomylił ze strachem.

– W porządku? – Spytał niepewnie.

Vivian wzięła głęboki oddech, mrugając szybko.

– Tak mi się wydaje – Mruknęła, pozbywając się chrypy z głosu – Czego tak właściwie chce od ciebie Klaus?

Szybko zmieniła temat, marszcząc brwi.

Z twarzy Damona natychmiast zniknęły wszelkie pozytywne emocje.

– Mówiłem już, Vivian. Nie mieszaj się w to. To nie twoje problemy i nie twoje zmartwienia – Zaczął ostro.

Prychnęła.

– Cóż, to ja przed sekundą miałam zęby przy szyi, ale pewnie masz rację – Rzuciła ironicznie, uśmiechając się przy tym sztucznie.

Damon zacisnął szczękę.

– Dlatego właśnie nie powinnaś się mieszać – Wskazał na nią oskarżycielsko palcem, jednak zanim zdążyła się odezwać, Damon zniknął.

Westchnęła zirytowana.

Vivian przejechała językiem po zębach, słysząc wibracje w kieszeni. Szybko wyjęła telefon, wychodząc z uliczki.

Przepraszam, kochanie. Musiało wyglądać wiarygodnie.

Przewróciła oczami.

𝐑𝐀𝐕𝐈𝐒𝐇𝐈𝐍𝐆, KLAUS MIKAELSONWhere stories live. Discover now