Rozdział 32

11 1 1
                                    

Loki gładził Amy po plecach. Zasnęła, opierając głowę na jego piersi. Była wykończona nie tylko tym co przed chwilą wydarzyło się w sali tronowej, ale wszystkimi wydarzeniami. Teraz, kiedy znów mógł być przy niej zamierzał zdjąć z jej barków ciężar władzy. Ciężar, którego jak cały czas podkreślała nigdy nie chciała. Mimo wszystko Loki był niezwykle dumny z tego jaką stała się królową. Długo rozmawiał z Thorem, który przybliżył mu co działo się pod jego nieobecność i jakie Amy podjęła kroki. Teraz jednak potrzebowała snu w ich łóżku u jego boku. Podniósł się ostrożnie z tronu uważając żeby nie obudzić Amy. Spojrzał na jej podarte ubrania leżące na podłodze, które nie nadawały się już do niczego. Nie chcąc wypuszczać jej z objęć użył magi aby okryć ją swoją koszulą. Była w prawdzie za duża, ale dzięki temu doskonale zasłaniała wszystko czego nikt oprócz niego nie miał prawa oglądać. Kiedy tylko otworzył drzwi sali tronowej Thor natychmiast na niego naskoczył zadając całą serię pytań.
- Loki! Co tam się stało? Czy ona jest nieprzytomna? Dlaczego ma na sobie tylko twoją koszulę i gdzie są jej ubrania? Co wy tam robiliście?
Loki przewrócił tylko oczami czekając, aż Thor da mu dojść do słowa.
- Śpi i gdybyś z łaski swojej przestał krzyczeć zanim ją obudzisz to będę wdzięczny. - Warknął Loki. Amy poruszyła się w jego ramionach, mamrocząc coś przez sen.
Thor otworzył usta jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale po chwili namysłu zamknął je z powrotem. Loki przepchnął się obok Gromowładnego kończąc te bezsensowną dyskusję.
Amy przebudziła się, kiedy weszli do komnaty. Powoli otworzyła oczy i zmarszczyła brwi jakby próbowała sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia.
- Przepraszam... - Wymamrotała, a w jej głosie wciąż słychać było zmęczenie. - Zasnęłam na tobie.
Loki pocałował ją czule w czoło i położył na łóżku.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Odparł i zobaczył zarys uśmiechu na twarzy Amy. Uśmiech, który przez ostatnie trudne wydarzenia tak rzadko gościł na jej twarzy. - Pięknie wyglądasz, kiedy się tak uśmiechasz. - Dodał i zobaczył jak delikatny rumieniec oblewa jej policzki. Zaraz przed tym jak z niesmakiem zmarszczyła nos spoglądając do lustra.
- Potrzebuję kąpieli. - Stwierdziła i energicznie podniosła się z łóżka. Koszula zwisała luźno na jej drobnych ramionach, sięgając zaledwie do połowy uda. Loki nie mógł nie zauważyć jak seksownie w tym momencie wyglądała. Zapragnął znów poczuć jej ciepłe ciało przy sobie. Nie uszło też jego uwadze jak mijając go, Amy zerknęła ukradkiem w jego stronę. Wchodząc do łazienki zostawiła uchylone drzwi. Loki odczekał kilka sekund zanim podszedł i zatrzymał się na progu, opierając ramieniem o framugę. Amy stała przed lustrem wpatrując się we własne odbicie.
- Będę musiała je obciąć. - Westchnęła zrezygnowana, podnosząc pukiel posklejanych i splątanych włosów.
- Jestem pewien, że wystarczy je umyć i rozczesać. - Loki objął Amy w pasie i pocałował czule w szyję. Na brzegach lustra już osadziła się para. Gorące kąpiele były czymś czego Loki nie mógł zrozumieć. Amy jednak je uwielbiała, pomagały jej się zrelaksować. Chociaż to akurat mogła być kwestia olejku dodawanego do wody. Spojrzał na półkę nad wanną pełną kolorowych buteleczek. Nie mógł sobie jednak przypomnieć o który olejek mogło chodzić. Cały czas szukając w głowie brakującej informacji, Loki pomógł Amy zdjąć tunikę i wejść do wanny. Usłyszał jak westchnęła cicho zanurzając się w ciepłej wodzie po samą szyję i przymykając oczy.
Postanowił zaryzykować i sięgnął po buteleczkę, która stała nieco dalej od pozostałych, akurat w zasięgu ręki dziewczyny. Otworzył ją a w powietrzu  dało się wyczuć delikatny zapach lawendy. Amy natychmiast otworzyła oczy.
- Mój ulubiony... Pamiętałeś... - Stwierdziła błogim tonem, delikatnie się uśmiechając. Prawda była taka, że zgadywał. Nie pamiętał. Pomimo odzyskania pamięci wiele szczegółów wciąż mu umykało. Chciał ją okłamać, powiedzieć, że nie mógłby zapomnieć. Amy była jednak jedyną osobą przy której kłamstwa nie chciały przejść mu przez gardło.
- Nie, nie pamiętam. - Odparł, obracając w palcach zakrętkę. - Nie pamiętam tak wielu szczegółów.
- To nic. - Powiedziała cicho, kładąc swoją ciepłą dłoń na jego w uspokajającym geście. - Wspomnienia same kiedyś wrócą, a jeżeli nie to stworzymy nowe, piękniejsze. - Przyciągnęła jego dłoń do swoich ust i ucałowała jej wierzch.
- Będziesz płakał? - Zapytała zaczepnie po kilku sekundach ciszy. - Potrzebujesz chusteczkę?
W odpowiedzi Loki tylko spiorunował ją spojrzeniem. Minęło tyle lat a ona wciąż nie nauczyła się, żeby go nie prowokować.
- Jesteś tutaj? - Usłyszał i w tym samym momencie kilka kropel wody spadło na jego twarz.
- Lepiej zajmijmy się twoimi włosami. - Odparł, obchodząc wannę i stając za głową Amy. Odchyliła głowę do tyłu nie chcąc tracić go z oczu. Wpatrywała się tak przez dłuższą chwilę, kiedy nalewał szampon na wewnętrzną część swojej dłoni.
- Dlaczego? - Zapytała nagle, a kiedy na nią spojrzał oblała się uroczym rumieńcem jeszcze zanim zadała właściwe pytanie.
- Dlaczego co? - Zapytał coraz bardziej zaciekawiony widząc jak nerwowo zacisnęła palce na brzegach wanny. Jakby była gotowa w każdej chwili zerwać się do ucieczki.
Amy milczała dłuższą chwilę, ale nie chciał jej pospieszać. Zaczął wcierać jej szampon we włosy, delikatnie masując skórę jej głowy.
Z pomiędzy jej delikatnie rozchylonych warg wydostało się ciche westchnienie. Loki nie mógł się powstrzymać i czule ją pocałował. Sięgnęła za siebie i przyciągnęła go bliżej, kładąc dłoń na jego karku. Druga jej ręka zsunęła się bezwiednie do wody. Odsunął się powoli i zobaczył jak zamrugała leniwie. Przesunęła dłoń na jego policzek i uśmiechnęła się.
- Dlaczego wszystko co robisz musi być tak seksowne? - Zapytała w końcu. Wiedział, że walczyła sama ze sobą aby nie odwrócić wzroku, kiedy to mówiła. Loki uśmiechnął się tylko słysząc to pytanie. Teraz jednak za jego czynami stała wyłącznie troska o ukochaną kobietę. Amy była zmęczona, zasnęła wcześniej naga w jego ramionach, była nie tylko zmęczona lecz wyczerpana. Potrzebowała odpoczynku.
Loki skończył spłukować szampon z jej włosów i sięgnął po grzebień. Zaczął powoli pasmo po paśmie rozplątywać kolejne kosmyki włosów. Widział jak Amy obserwuje każdy ruch jego dłoni w lustrze na przeciwległej ścianie. W zamyśleniu przygryzała dolną wargę. Kąciki jej ust powędrowały nieznacznie w górę, kiedy sięgnęła dłońmi za siebie i wsunęła je pod jego koszulę.
Amy
Poczułam jak Loki napiął mięśnie, kiedy tylko moje palce musnęły skórę na jego brzuchu. Szybko jednak wrócił do rozplątywania moich włosów. Musiałam przyznać, że szło mu to niezwykle sprawnie, czułam jak przy każdym pociągnięciu grzebień gładko przechodził przez moje włosy. Loki pocałował czubek mojej głowy, kiedy uporał się z ostatnim kołtunem.
- Dziękuję. - Powiedziałam, posyłając mu promienny uśmiech. Poczułam się o niebo lepiej. Loki jednak na tym nie skończył zajmowania się mną. Wziął myjkę i zaczął delikatnie obmywać moje ciało niewielką szmatką. Położyłam swoją dłoń na jego, kiedy przemywał moje ramię i odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć.
- Nie musisz tego robić. - Powiedziałam, patrząc w te jego piękne zielone oczy. Widziałam w nich tak wielkie poczucie winy.
- Pozwól mi się sobą zająć. - Odparł cicho.
Zrelaksowałam się więc, kiedy dokładnie zmywał wszystkie ślady po ostatnich wydarzeniach.
- Słyszałem o tobie wiele dobrego od praktycznie całej rady. Bardzo cię szanują. - Zesztywniałam na dźwięk tych słów i na wspomnienie wszystkich przykrych rzeczy jakich musiałam wysłuchać na swój temat.
- Powiedzieli tak tylko, dlatego że się ciebie boją. - Wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Nie chciałam się skarżyć mieliśmy teraz o wiele poważniejsze problemy.
- Amy? - Loki wpatrywał się we mnie badawczo, a ja za wszelką cenę unikałam spojrzenia mu w oczy. Musiałam być silna, nie zyskam szacunku jeżeli to Loki będzie go za mnie wymuszał.
- Woda zrobiła się trochę zimna. - Zaczęłam gorączkowo rozglądać się za ręcznikiem. Loki wziął jeden z półki i owinął mnie nim jak tylko postawiłam stopy na podłodze. Drugim zawinął moje włosy i oboje wróciliśmy do komnaty. Usiadłam na łóżku mając nadzieję, że nie będziemy już wracać do tego tematu. Myliłam się, to było oczywiste, że Loki tak tego nie zostawi.
- Powiedz mi wszystko. - Powiedział łagodnie, siadając obok mnie. Objął mnie ramieniem, delikatnie przyciągnął do swojego boku i uspokajająco głaskał mnie po ramieniu.
- Oni po prostu pokazali co tak naprawdę o mnie myślą... Zwłaszcza jeden z generałaów... Nie pamiętam jego imienia. Chciałam zapewnić ludziom bezpieczeństwo, zwiększając liczbę patroli w nocy i zakazując cywilom wychodzenia z domów. Zarzucił mi, że próbuję więzić mieszkańców... - Głos mi się łamał na wspomnienie tego jak bezradna się wtedy czułam. - Później, kiedy zaproponowałam żeby ludzie mogli schronić się w pałacowych murach znów podważył moje zdanie twierdząc, że jeżeli mają dokąd wrócić powinniśmy odesłać ich do wiosek. - Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na Lokiego. - Jak mogłabym odesłać tych ludzi na pewną śmierć? Czy naprawdę tak postąpiłby dobry władca?
- Zrobiłaś wszystko co mogłaś, żeby chronić mieszkańców. Nigdy nie pozól sobie wmówić, że nie jesteś godna swojego tytułu. - Słuchałam jego słów, a kilka łez pociekło po moich policzkach. Gdzieś w głębi serca czułam, że postąpiłam słusznie i zgodnie ze swoim sumieniem. Dlaczego więc rozum w to wątpił?
- Tak bardzo się cieszę, że cię odzyskałam. - Powiedziałam, opierając głowę na jego ramieniu.
- Na zawsze, najdroższa. - Złapał moją dłoń i ucałował jej wierzch.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 09 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Naznaczona przez Boga kłamstw. Z krwi Lodowych Gigantów.Where stories live. Discover now