Rozdział 23

16 4 1
                                    

Ostatnim czego mi brakowało na mojej liście problemów były wybryki Narfiego. Zaalarmowana przez strażników czym prędzej poszłam do komnaty w której czekała na mnie trójka sprawców całego zamieszania. Narfi siedział razem z Ilanise na fotelach przy kominku, a Kieran wybrał krzesło pod oknem, nogi opierając na niewielkim stoliku. Chłopak miał rozciętą wargę, którą ktoś zdążył już opatrzyć.
- No więc, o co poszło? - Zapytałam, mierząc całą trójkę srogim spojrzeniem.
- Broniłem tylko przyjaciółki! - Krzyknął Narfi, natychmiast podrywając się z fotela.
- Zaatakował mnie. - Burknął Kieran w odpowiedzi.
- Narfi spokój i usiądź. Kieran zdejmij nogi ze stołu. - Poprosiłam, a obaj chłopcy rzucili sobie nienawistne spojrzenia. - Ilanise może ty opowiesz co tak właściwie się wydarzyło? - Zachęciłam, widząc że dziewczynka siedzi ze spuszczoną głową i nerwowo bawi się dłońmi.
- Gdyby nie ona nic by się nie wydarzyło. - Kieran odezwał się zanim Ilanise zdążyła otworzyć usta.
- Prosiłam żebyś zdjął nogi ze stołu. - Upomniałam kolejny raz na co chłopak podniósł się z krzesła i utkwił wzrok w widoku za oknem.
- To wszystko przeze mnie. - Wyznała cicho dziewczynka nie podnosząc wzroku. Miałam wrażenie, że jest przestraszona całą sytuacją. Podeszłam bliżej i kucnęłam naprzeciw niej.
- Nieprawda! - Usłyszałam krzyk Narfiego, ale zignorowałam to.
- To wszystko dlatego, że tam poszłam. Wiedziałam, że nikt mnie nie polubi. Sprawiam tylko kłopoty. Teraz pewnie mnie pani odeśle do domu. - Jej głos się łamał. Była smutna i przestraszona. Z jakiegoś powodu czuła się winna całej tej sytuacji.
- Chociaż raz powiedziała coś mądrego. Nikt jej tutaj nie chce. - Nie spodobał mi się podły uśmiech na twarzy Kierana, kiedy to mówił. Sprawianie przykrości tej małej najwyraźniej było dla niego przyjemnością.
- Nie pozwolę jej odesłać! Odejdę razem z nią! - Narfi złapał Ilanise za dłoń. Spanikował, że naprawdę odeślę dziewczynkę z powrotem do jej krainy.
- Spokojnie nikt się nigdzie nie wybiera. - Położyłam Narfiemu dłoń na kolanie i poczekałam aż się uspokoi. Następnie zwróciłam się do Kierana.
- Strażnik odprowadzi cię teraz do domu. - Chłopak prychnął i wymamrotał coś pod nosem kierując się do drzwi. - Kieran. - Zatrzymałam go jeszcze na chwilę. - Jeżeli jeszcze raz dowiem się, że dokuczasz Ilanise to porozmawiamy inaczej. Czy to jasne?
- Tia. - Odburknął tylko i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Napięta atmosfera w pomieszczeniu trochę się rozluźniła.
- Proszę nie karać Narfiego. - Ilanise spojrzała na mnie błagalnie. - On naprawdę tylko mnie bronił.
- Rozumiem. Nie zamierzam nikogo karać, ale chcę żeby coś było jasne.
Oboje rozluźnili się niemal zupełnie słysząc, że nie zamierzam wyciągnąć konsekwencji z dzisiejszych wydarzeń.
- Jestem dumna, że stanąłeś w obronie koleżanki, ale takie sytuacje nie mogą nigdy więcej kończyć się bójkami. Zrozumiano? - Zapytałam, patrząc na Narfiego.
- Nie rozumiem. - Odparł chłopiec, niespokojnie wiercąc się na fotelu. - Tata zawsze cię broni. Dlaczego ja nie mogę?
- Tata broni mnie wtedy, kiedy jest taka potrzeba i przemoc jest zawsze ostatecznością. Pamiętaj o tym. - Wyjaśniłam, obawiając się, że pewnego dnia Narfi wda się w bójkę, która skończy się dla niego tragicznie.
- Ale sam słyszałem jak tata mówił, że zabije każdego kto będzie dla ciebie niemiły.
Zacisnęłam wargi słysząc to. Tyle razy prosiłam Lokiego, żeby bardziej uważał co mówi w obecności małego.
- Dorośli czasem za dużo mówią, niekoniecznie mając to samo na myśli.
- Oh. Skoro nie mam kary to czy możemy pójść się bawić? - Zapytał niewinnie Narfi.
- Możecie. Tylko nie wychodźcie już dzisiaj z zamku, dobrze?
Oboje przytaknęli zeskakując ze swoich miejsc niemal jednocześnie.
- Chodźcie się przytulić. - Rozłożyłam ramiona, a Narfi natychmiast mnie objął. Gestem zachęciłam Ilanise, żeby również się przytuliła, ale dziewczynka pokręciła głową wyraźnie speszona. Domyśliłam się, że olbrzymy nie nauczyły ją okazywania czułości.
- Kocham cię, mamo. - Wymamrotał Narfi.
- Ja ciebie też. - Poklepałam go jeszcze po plecach zanim oboje pobiegli się bawić.

Naznaczona przez Boga kłamstw. Z krwi Lodowych Gigantów.Where stories live. Discover now