Rozdział 31

23 1 1
                                    

Nie pamiętałam zupełnie niczego z powrotu do pałacu. Moje rany, jednak całkowicie się zaleczyły. Powoli usiadłam na łóżku, czekając aż zawroty głowy ustąpią. Spojrzałam w stronę lustra zawieszonego nad toaletką. Mój wygląd idealnie odzwierciedlał moje samopoczucie. Splątane i posklejane od zaschniętej krwi włosy, podarta, brudna koszula. Zdecydowanie zbyt blada, zapadnięta skóra na twarzy i pusty, pozbawiony nadziei wzrok.
Keira cicho wślizgnęła się do komnaty i aż zamarła wpatrując się we mnie przez kilka sekund.
- Wybacz, że to mówię, pani, ale wyglądasz jakbyś wyszła z grobu. - Stwierdziła co nawet wywołało niewielki uśmiech na mojej twarzy. - Pomogę ci się wykąpać i przebrać, a później podam coś do jedzenia. Na co masz ochotę? - Zapytała, biorąc mnie pod ramię, żeby pomóc mi stanąć na nogach.
- Nie. - Wyrwałam się jej delikatnie. - Gdzie jest Loki? - Miałam niedokończone sprawy, które nie mogły czekać. Keira przełknęła nerwowo ślinę widząc moje wysuwające się pazury.
- Zdaje się, że w sali tronowej razem z Thorem.
Pokiwałam głową powoli kierując się do drzwi.
- Wybacz, pani, ale co zamierzasz zrobić? - Zapytała, nieśmiało wskazując na moje dłonie.
- Razem aż do śmierci. - Odparłam, kładąc powoli dłoń na klamce.
Wychodząc oddałam kontrolę wilczej naturze. Napędzana palącym gniewem po zdradzie poczułam przypływ siły i przyspieszyłam kroku. Swoim wyglądem zdecydowanie przyciągałam uwagę, ale nic mnie to nie obchodziło. Pokonywałam kolejne korytarze czując jak rosnę w siłę z każdym kolejnym krokiem. Karmiłam się gniewem i wspomnieniem krwi olbrzymów, które zginęły z mojej ręki. Teraz już miałam pewność, że potrafię zabić, a powstrzymywanie mojej prawdziwej natury tylko mnie osłabiało.
Wpadłam do sali tronowej niczym burza, moje lśniące złotym kolorem oczy od razu odnalazły Lokiego. Wbiłam w niego wzrok, zdecydowanym krokiem zmierzając w jego kierunku. On wyraźnie ucieszył się na mój widok.
- Wynocha! - Warknęłam na Thora, który patrzył podejrzliwie na moje pazury.
- To jest właśnie Amy jaką pamiętam! - Loki rozłożył ramiona schodząc z ostatnich kilku stopni, które prowadziły do tronu. - To jest moja królowa, której oddałem serce!
- Amy rozumiem twoją wściekłość, ale z pewnością znajdzie się inne rozwiązanie. - Thor stanął na mojej drodze, zasłaniając Lokiego. - Uwierz mi będziesz tego żałować.
- Zejdź. Mi. Z. Drogi. - Wysyczałam. Nie chciałam robić krzywdy Thorowi zbyt wiele mu zawdzięczałam.
- Spokojnie bracie, wiesz że nie zrobię jej krzywdy. - Powiedział Loki wskazując ręką na drzwi. Nie zdawał sobie sprawy w jakim byłam stanie i do czego byłam zdolna.
- To nie o nią się martwię. - Stwierdził Gromowładny posyłając mi ostatnie, ostrzegawcze spojrzenie zanim odszedł. Z mojego gardła wydobył się cichy warkot. Wspomnienie jak zostałam zdradzona i upokorzona wróciło do mnie z podwójną siłą, zajmując miejsce tej okropnej pustki w moim sercu. Zaczęłam powoli iść w stronę Lokiego, poruszając się po łuku i szukając odpowiedniego momentu do ataku. Zmrużyłam oczy, oddychając ciężko.
- No dalej kotku, nie będę tak czekał cały dzień. - Loki zaczął mnie prowokować i była to iskra, która roznieciła pożar. Skupiłam się na niewielkim pulsującym punkcie na jego szyi. Miejscu, gdzie znajdowała się tętnica. Dla normalnego człowieka jest to praktycznie niemożliwe do zobaczenia, ale dla mnie ten pulsujący punkt był niczym tarcza na strzelnicy. Skoczyłam w stronę pobliskiej kolumny, odbiłam się od niej stopą zamierzając powalić Lokiego siłą uderzenia. Udało mu się jednak cofnąć, wyginając się do tyłu i musiałam ratować się przewrotem w przód, aby nie wylądować na twarzy. Dodatkowo podarta koszula, która i tak już luźno zwisała z jednego ramienia zsunęła się w międzyczasie na moją głowę, na kilka sekund zasłaniając mi widoczność. Wściekła złapałam za krawędź materiału i pociągnęłam zrywając go z siebie całkowicie. Usłyszałam jak Loki zagwizdał zadowolony taskując mnie spojrzeniem z góry na dół. Kiedy wilcza natura przejmowała kontrolę nad ciałem pojęcie wstydu było mi całkowicie obce.
- Teraz to już nie wiem czy chcesz ze mną walczyć czy może to gra wstępna do czegoś zupełnie innego. - Loki pozostawał w świetnym humorze, obserwował jednak uważnie każdy mój ruch. Okręciłam się celując nogą w jego klatkę piersiową. Loki złapał mnie jednak za stopę i pociągnął w swoją stronę. Straciłam równowagę, ale złapał mnie w talii zanim upadłam i unieruchomił przy swoim ciele.
- To przypomina mi nasze pierwsze spotkania. Tobie też? - Zapytał, przekładając rękę za moimi plecami i łapiąc za mój nadgarstek. Zaczęłam się wić i miotać, próbując za wszelką cenę mu się wyrwać. - Nie ukrywam, że podoba mi się, kiedy...
Nie pozwoliłam mu dokończyć. Odchyliłam się w tył i z całej siły uderzyłam głową w jego szczękę. Zabolało, ale było warto. Loki oszołomiony atakiem rozluźnił chwyt na moim nadgarstku, dzięki czemu udało mi się uwolnić. Kilka kropli jego krwi skapnęło na podłogę i ten niesłyszalny dla innych ludzi dźwięk dla mnie był jak uderzenia w bęben. Poczułam ten słodki, metaliczny zapach. Loki wierzchem dłoni otarł krew ściekającą mu z nosa i zaśmiał się krótko. Nie wyciągnął nawet broni bo nie traktował tej walki poważnie. Napędzana gniewem ruszyłam w jego stronę. Loki spokojnie zaczekał aż się zbliżę i kiedy uniosłam rękę do zadania ciosu, uderzył w moje przedramię, a drugą ręką złapał mnie za szyję. Straciłam grunt pod nogami, świat zawirował i ułamek sekundy później z impetem uderzyłam plecami w podłogę. Siła uderzenia wycisnęła mi resztki powietrza z płuc. Coś trzasnęło i przez chwilę nie byłam pewna czy to posadzka nie wytrzymała czy może któraś z moich kości właśnie pękła. Potrząsnęłam głową, próbując pozbyć się dzwonienia w uszach. Loki usiadł okrakiem na moich biodrach i patrzył na mnie z góry. Nie miał na sobie zbroi tylko zwykłą bawełnianą koszulę, która w żaden sposób nie chroniła go przed moimi pazurami. Moja ręka wystrzeliła w jego stronę. Pazury przebiły materiał i zatopiły się w jego ramieniu. Przeciągnęłam nimi w dół rozrywając skórę aż do brzucha. Pod podartą koszulą dostrzegłam cztery krwawe szramy. Loki wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.
- To bolało. - Powiedział, obserwując powiększającą się plamę krwi na swojej koszuli. - Rozumiem, że grę wstępną mamy już za sobą? - Jego słowa na chwilę zbiły mnie z tropu. Obserwowałam tylko jak zdejmuje z siebie zakrwawioną koszulę i odrzuca na bok.
- Złaź ze mnie! Ty chory... - Nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa więc poprostu zebrałam fragmenty pokruszonej podłogi i rzuciłam w niego. Jednocześnie próbowałam zrzucić go z siebie każdym znanym mi sposobem. Zamarłam na chwilę widząc jak Loki sięga po jeden ze swoich sztyletów.
- Przekonajmy się. - Powiedział, łapiąc za mój nadgarstek i podciągając mnie żebym usiadła. - Czy naprawdę chcesz mojej śmierci. - Loki włożył sztylet w moją dłoń i zacisnął moje palce na rękojeści. Patrzyłam oszołomiona raz na ostrze raz na niego, aż w końcu puścił mój nadgarstek. Moja dłoń sama opadła jakby pod ciężarem sztyletu. Cały czas patrzył mi w oczy, ani razu nie zerknął w stronę ostrza. Widziałam zaufanie w jego oczach, zaufanie, którego ja już nie czułam. Mimo wszystko moja złość tak potężna jeszcze kilka minut temu teraz nieco osłabła. Oddychałam ciężko próbując okiełznać chaos panujący w mojej głowie.
Loki złapał moją rękę w której trzymałam sztylet. Nakierował ostrze na swoją pierś i przyłożył ostry czubek do skóry.
- Gdybyś miała wątpliwości, gdzie należy uderzyć, aby zabić.
Moja dłoń drżała niekontrolowanie. Wilk, który tak ochoczo przejął wcześniej kontrolę teraz wycofał się w głąb mnie. Pozostawił mi decyzję. Loki pochylił się do przodu naciskając swoim ciężarem na ostrze. Odruchowo cofnęłam nieco dłoń, aż przestałam czuć nacisk. Zbliżył się jeszcze bardziej, aż w końcu oparł swoje czoło o moje.
- Co robisz? - Zapytałam, unosząc niepewnie wzrok i patrząc mu w oczy. Nawet nie zauważyłam, kiedy Loki zaczął kciukiem zataczać niespieszne kręgi na mojej drugiej dłoni. Ten gest przywoływał taki spokój w moim umyśle. Był tak kojący. Przymknęłam oczy, a sztylet wyślizgnął się z mojej dłoni i z brzękiem uderzył o podłogę. Poczułam delikatny pocałunek w kąciku ust. Wydałam z siebie ciche westchnienie, a moje serce zabiło mocniej. Nie chciałam otwierać oczu w obawie, że tylko sobie to wyobraziłam i rzeczywistość okaże się zupełnie inna. Kolejny raz poczułam jak jego wargi muskają moje, jakby prosił o pozwolenie na więcej. Przyłożyłam dłoń do jego piersi w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą przyciskałam ostrze. Poczułam jak bije jego serce, moje palce przesunęły się wzdłuż nierównych śladów zostawionych przez moje pazury. Rany już niemal się zagoiły, ale mimo wszystko Loki zadrżał pod moim dotykiem.
- Przepraszam. - Wyszeptałam, a kilka łez spłynęło po moich policzkach. Zostały jednak natychmiast wytarte jednym czułym gestem. Wtuliłam policzek w jego chłodną dłoń.
- Nie... - Otworzyłam oczy, zerkając na niego. - To ja powinienem prosić o wybaczenie. Skrzywdziłem cię chociaż przysięgałem chronić.
- Loki...
- Nie szukaj usprawiedliwienia dla tego co ci zrobiłem.
Ujęłam jego twarz w dłonie nie wiedząc co powiedzieć. Pocałowałam go czując jak kolejna łza spływa po moim policzku. Loki natychmiast naparł na mnie pogłębiając pocałunek. Przesunął dłoń na tył mojej głowy nie pozwalając mi się cofnąć. Zadrżałam, kiedy objął mnie drugim ramieniem i mocniej przyciągnął do siebie. Westchnęłam cicho w jego usta, kiedy moje piersi otarły się o jego chłodny tors. Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się bardziej namiętne. Jakbyśmy oboje obawiali się, że ta chwila zaraz przeminie. Sięgnęłam dłonią do zapięcia biustonosza, którego koronkowy materiał od dłuższej chwili podrażniał moje stwardniałe sutki. Jęknęłam, kiedy dłonie Lokiego przesunęły się na moje odsłonięte piersi. Przygryzł zadziornie moją dolną wargę, żeby po chwili zacząć składać pocałunki na mojej szyi. Oparłam dłonie na jego ramionach i odchyliłam głowę dając mu lepszy dostęp. Nagle poczułam coś innego, zupełnie nie związanego z tym co się właśnie działo. Znajome uczucie: ciepła w sercu, przynależności. Zerwana więź zaczęła się odbudowywać. Nie była tak silna jak kiedyś, bardziej przypominała pojedyncze ogniwo, ale to był dobry znak.
Loki przesunął dłonie na moje biodra, kiedy zaczęłam nimi poruszać, ocierając się moim najwrażliwszym miejscem o jego nogę. Loki mruknął coś zadowolony, obserwując ruch moich bioder.
- Chyba powinniśmy pójść w jakieś bardziej odpowiednie miejsce. - Powiedziałam starając się pamiętać, że wciąż byliśmy w sali tronowej, gdzie w każdej chwili ktoś mógł wejść.
- Pewnie masz rację. - Loki pomógł mi wstać, ale w jego oczach dostrzegłam ten charakterystyczny błysk, który najczęściej zwiastował jakiś szalony pomysł. Loki odwrócił mnie w kierunku przeciwnym do drzwi wyjściowych i przyciągnął do siebie, tak że plecami opierałam się o jego klatkę piersiową.
- Zawsze chciałem pieprzyć cię na tronie. - Powiedział tuż przy moim uchu. Te słowa natychmiast uruchomiły moją wyobraźnię przez co poczułam ciepło na policzkach.
- To byłoby bardzo nieprzyzwoite zachowanie. - Sięgnęłam dłońmi za siebie i przesunęłam nimi w dół po jego brzuchu. Czułam pod palcami jak jego mięśnie napinają się, reagując na każdy mój ruch.
- Nieprzyzwoity pomysł, który zdaje ci się podobać. - Mruknął do mojego ucha.
Zerknęłam na niego przez ramię i posłałam mu zalotny uśmiech, zanim wyślizgnęłam się z jego objęć. Wbiegłam na pierwsze kilka stopni prowadzących do tronu po czym kusząco kołysząc biodrami zsunęłam spodnie. Zaczęłam powoli wspinać się na kolejne stopnie, czując wzrok Lokiego na moich plecach. Dotarłam na samą górę, odwróciłam się, a on już był przy mnie. Stał tak blisko, że jego zapach mnie oszałamiał. Pozwoliłam moim wyostrzonym zmysłom działać i oprócz zapachu ciała, pozwoliło mi to poczuć jego pożądanie. Pachniało jak coś pikantnego, co wywołuje ogień w przełyku, ale i tak cały czas ma się ochotę na więcej. Położyłam dłonie na jego ramionach, spoglądając w górę i przekrzywiając lekko głowę na bok. Loki zbliżył się, ale moje usta o milimetry ominęły jego. Uśmiechnęłam się delikatnie, całując linię jego szczęki. Poczułam jak przesunął dłonią w górę po moich plecach i karku, żeby na koniec wpleść ją w moje włosy. Chciał siłą zdobyć pocałunek, którego mu odmawiałam. Ostrzegawczo przesunęłam pazurami po jego ramieniu. Nie na tyle mocno, żeby zranić go do krwi, ale żeby zrozumiał przekaz.
- Myślisz, że to mnie powstrzyma? - Zapytał, mocniej zaciskając palce na moich włosach. W ułamku sekundy poczułam jego usta na moich. Przez kilka sekund rozkoszowałam się tą chwilą. Przesunęłam powoli dłońmi po silnych ramionach Lokiego, które obejmowały mnie z taką troską. Przeniosłam dłonie na jego klatkę piersiową i delikatnie się odepchnęłam przerywając pocałunek. Zrobiłam niewielki krok w tył czując jak dłonie Lokiego zatrzymują się na mojej talii po czym jedna przesuwa się w dół między moje uda. Westchnęłam cicho, kiedy zewnętrzna część jego dłoni otarła się o moje najwrażliwsze miejsce. Ugięłam lekko nogi naciskając mocniej na jego dłoń i poruszyłam biodrami.
- Taka zachłanna. - Stwierdził Loki przyglądając się swojej lśniącej od mojej wilgoci dłoni.
Z jakiegoś powodu potraktowałam te słowa jak wyzwanie.
- Nie masz pojęcia jak bardzo. - Wsunęłam palce za pasek jego spodni i przyciągnęłam go bliżej. Oparłam dłonie na jego ramionach, a jedną nogą oplotłam jego biodra. Otarłam się o wypukłość w jego spodniach tłumiąc jego zduszony jęk zaskoczenia pocałunkiem. Nie wiedziałam czy to możliwe, ale jego usta smakowały jeszcze lepiej niż zaledwie kilka minut temu. Zarzuciłam ręce na jego szyję i wspięłam na niego oplatając go również drugą nogą. Loki podtrzymał mnie, łapiąc za pośladki, chociaż wcale tego nie potrzebowałam. Czułam się o wiele silniejsza od kiedy mój wewnętrzny wilk towarzyszył mi przez cały czas. Wcześniej spychałam go w głąb podświadomości i pozwalałam wyjść tylko, kiedy go potrzebowałam. Teraz cały czas był blisko dodając mi sił i reagując na wszystko co czułam. Poczułam coś zimnego pod plecami i dopiero wtedy zorientowałam się, że częściowo leżę na tronie z nogami wciąż owiniętymi wokół bioder Lokiego. Przerwał pocałunek i przez chwilę patrzył mi w oczy, przeciągając dłońmi po moich biodrach. Przyklęknął przed tronem i przełożył sobie moje nogi na ramiona.
Zadrżałam czując pierwszy pocałunek na obojczyku, a po chwili kolejne wyznaczające palącą ścieżkę w dół mojego ciała. Podniosłam głowę opierając się na łokciach i obserwowałam jak usta Lokiego zbliżają się do mojego podbrzusza. Jego wzrok powędrował jeszcze trochę niżej i odruchowo chciałam złączyć nogi.
- Powiedziałem ci co zamierzam zrobić. - Stwierdził przytrzymując moje nogi. Obserwowałam jak jego jedna dłoń przesuwa się w kierunku wewnętrznej części mojego uda. Zadrżałam, kiedy jego chłodne palce musnęły moje najbardziej intymne miejsce. Wydałam z siebie coś pomiędzy zduszonym jękiem rozkoszy, a westchnieniem, kiedy jego usta podążyły za dłonią.
- Loki... - Wymamrotałam czując co wyczyniał językiem. Zaplotłam nogi na jego karku nie pozwalając mu się cofnąć. Jednocześnie wypchnęłam biodra w jego stronę poruszając nimi. Loki podparł dłońmi moje biodra ułatwiając mi utrzymanie tej niezbyt wygodnej pozycji. Naparłam na niego mocniej, zachłannie pragnąc więcej tej rozkoszy, którą mi dawał. Krzyknęłam wyginając plecy jeszcze bardziej, kiedy Loki kciukiem zaczął masować ten bardzo wrażliwy kłębek nerwów. Z moich ust wydobył się jeszcze jeden krzyk zanim zsunęłam się z tronu prosto w ramiona Lokiego.
- Mówiłem już jak seksownie wyglądasz, kiedy próbujesz mnie zabić? - Zapytał, kiedy oboje staraliśmy się odzyskać oddech. Spojrzałam na niego i parsknęłam śmiechem.
- Jesteś nienormalny. - Stwierdziłam, czując że odzyskałam Lokiego, którego pokochałam. I chociaż rana w moim sercu po tym co zrobił wciąż krwawiła to wiedziałam, że nie chcę aby to nas rozdzieliło. Oboje podnieśliśmy się z podłogi. Wciąż byłam nieco oszołomiona i wiedziałam, że teraz już zawsze będę czuła przyjemne ciepło patrząc na ten tron.
Uśmiechnęłam się figlarnie, kładąc Lokiemu dłoń na piersi.
- Teraz ja się zabawię. - Powiedziałam popychając go w kierunku tronu. Wydał się nieco zaskoczony, ale nie protestował. Wspięłam się na jego kolana, opierając dłonie na jego klatce piersiowej. Powoli opuściłam biodra, czując jak jego członek zagłębia się we mnie. Loki spojrzał na moje rozchylone z rozkoszy usta, kiedy wydałam z siebie ciche westchnienie.
Planem olbrzymów było, żeby nas skłócić. Nastawić przeciwko sobie i może nawet doprowadzić do wojny domowej. To osłabiłoby Asgard i dało im sposobność do ataku. Efekt był jednak odwrotny do tego co zamierzali. Miałam wrażenie, że na nowo tworząca się między nami więź była jeszcze silniejsza.

Naznaczona przez Boga kłamstw. Z krwi Lodowych Gigantów.Where stories live. Discover now