Rozdział I cz.1

923 123 352
                                    

Jest dzień, czy noc? Zima, czy lato? Całkowicie zatracam się w czasie. Znajduję się w miejscu, w którym wszystko traci sens. Żywioły bezustannie mnie torturują, zupełnie jakby toczyły wojnę, o to który tym razem doprowadzi mnie do śmierci. Już nawet nie oddycham, tylko trwam uwięziony w tej martwej skorupie, przeżywając katusze, z każdą chwilą swej marnej egzystencji.

Dziś zawładnął mną ogień. Pochłania me ciało, ale nie jestem w stanie nawet się poruszyć, mimo iż ból jest nie do zniesienia. Pożerają mnie płomienie, palące tak mocno, że nie potrafię myśleć o niczym innym. Nagły podmuch wiatru rozwiewa pożogę, płonącą wewnątrz mnie, jednakże zamiast ukojenia, odczuwam niepokój. Wiem, do czego to doprowadzi. Mija chwila, a trąba powietrzna rozrywa mi trzewia, próbując uciec z wnętrza mego ciała. Nie tak wyobrażałem sobie swoją przyszłość. Pragnąłem jedynie uciec od życia, którym zawładnęła Ona. Kiedyś byłem pod Jej kontrolą, lecz próba ucieczki doprowadziła do tego, że zamiast się uwolnić, wpadłem w sidła żywiołów. Wiem, że nie czeka mnie już nic dobrego, jednak nie spodziewałem się, że zawładnie mną mrok, pustka i niewyobrażalne męki. Kiedy to się skończy? Czy tak wygląda śmierć, czy to dopiero jej przedsmak?

***

Mogłam się spodziewać, że do tego dojdzie. W ogóle nie powinnam brać na siebie odpowiedzialności za odczytywanie mapy, tylko jak zawsze zdać się na zdolności nawigacyjne mojej siostry. Tym razem uparłam się, że pójdziemy według moich wskazówek i oczywiście... zgubiłyśmy się w środku lasu.

— Pokaż mi w końcu tę mapę. Nie mam zamiaru tu nocować i tak mamy już dwie godziny opóźnienia — odparła. W głosie Mileny słychać było nutę irytacji.

— Po prostu, na tamtym rozstaju nie powinnyśmy skręcać w prawo — Próbowałam się wytłumaczyć.

— Tak, tak. Pozwól mi się skupić.

Korzystając z chwili wytchnienia, rozejrzałam się po okolicy, szukając jakiegoś punktu zaczepienia, ale wszędzie było widać jedynie gęsty las. Drzewa mieniły się wszelkimi barwami zieleni, a promienie słoneczne rzucały delikatną poświatę na ściółkę. Starałyśmy się wędrować w ciszy, by nie zakłócać życia zwierząt. Wcześniej, na szlaku napotkałyśmy sarny, jednak uciekły w zarośla, gdy tylko zwęszyły obecność psów. O tej porze roku las tętnił życiem, jednak tego dnia było inaczej. Dopiero podczas odpoczynku spostrzegłam, że dookoła zrobiło się zupełnie cicho, jakby wszyscy mieszkańcy głuszy zasnęli.

Nasza wyprawa trwała już drugi dzień. Rozbiłyśmy namiot u podnóża góry i spędziłyśmy noc w tej spokojnej, malowniczej okolicy. Moja siostra uwielbiała piesze wycieczki i potrafiła wędrować godzinami, nawet jeśli nie miała nikogo do towarzystwa. Zdarzało się jej spacerować samej, ale sporadycznie, ponieważ rodzice bardzo się denerwowali. I słusznie zresztą, bo po co kusić los? Samotna dziewczyna na pustym szlaku, to jednak nie jest dobry pomysł. Milena często tłumaczyła się, że Hugon ją obroni i chyba faktycznie miała rację. Długowłosy, masywny owczarek, miał zaledwie trzy lata, ale emanował od niego ogromny spokój. Jednak nie miałam wątpliwości, że w razie potrzeby, zamieniłby się ze spokojnego misiaczka, w groźnego niedźwiedzia. Leżał u stóp Mileny i dyszał głośno, zmęczony długą wspinaczką. Nie podejrzewałam go o skrajne wyczerpanie, po prostu pies chodził na wycieczki tak często, że wiedział, jak należy rozłożyć siły. Jak na weterynarza przystało, moja siostra miała świetną rękę do zwierząt i wytresowała Hugona, najlepiej jak potrafiła. Zazdrościłam jej, że może puścić swojego psiaka luźno, podczas gdy ja musiałam się szarpać z tą moją wariatką.

— Zaza siedź i zostaw tę smycz — upomniałam suczkę.

W przeciwieństwie do Hugona nie potrafiła wytrzymać nawet sekundy w miejscu, gdyż to najwyraźniej była dla niej jawna strata czasu. Oczywiście nie szarpałabym się z nią, jeśli spuściłabym ją ze smyczy. Z chęcią obie byśmy się jej pozbyły, gdyby nie fakt, że mój kochany husky przy najbliższej okazji zacząłby polować. I tyle bym ją widziała. Na wycieczkę wybrałyśmy jeden z cieplejszych dni tego lata, jednak upał nie stanowił dla nas problemu, gdyż szlak którym podążałyśmy, w większości wiódł przez las, więc mogliśmy cały czas kryć się w cieniu.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.On viuen les histories. Descobreix ara