~•9•~

285 21 1
                                    

Nicolas Wesson:

Melody była naprawdę spokojna, przeszliśmy do salonu gdzie było więcej przestrzeni, był on w kolorach bieli i jasnego brązu. Nadal czułem się bardzo nie zręcznie, a oni byli jeszcze w szoku przez co wszystko się coraz bardziej komplikowało.

- Jasper czyli twój młodszy brat będzie dopiero około 15 więc dopiero wtedy się poznacie. Opowiedz nam jak wyglądało jak tam mieszkałeś- zaproponował ojciec

- No właśnie bo ja też nie słyszałem tej historii- zauważył blondyn

- No to mieszkałem w Nowym Jorku jak już wiecie na Brooklynie, z ciocią , była z zawodu prawniczką, ale odkąd u niej byłem była już na emeryturze, dzieciństwo mi w sumie minęło normalnie, teraz skończyłem High School, bo wcześniej poszedłem do szkoły, a jakoś nigdy nie miałem problemów z nauką. W planach miałem iść na New York University na biznes i zarządzanie. Trenowałem karate, i też grałem w kosza, ale koniec końców gram amatorsko z przyjacielem. Ciocia niedawno powiedziała mi że jestem z okolic Los Angeles, więc przylecieliśmy tu szukać informacji ale okazało się że ciocia trafiła do szpitala, musieliśmy wracać a kolejnego dnia umarła. Teraz opiekę nademna ma Melisa czyli moja przyjaciółka która jest dziewczyną Teodora. Poznałem ją za dzieciaka bo u niej w domu nie było zbyt ciekawej sytuacji i często przesiadywała u cioci. - opowiedziałem w wielkim skrócie - Co teraz będzie? - zapytałem bo już nie mogłem wytrzymać

- Chcielibyśmy żebyś z nami zamieszkał - wypalił tata, a ja popatrzyłem na niego wielkimi oczami - wkońcu jesteśmy rodziną

No tak, ale myślałem że poznamy się i na tym się skończy, nadal czuje się bardzo niezręcznie, pozatym to wszystko jest takie nowe, i będę musiał zostawić wszystko i się tu przenieść

- Nie chcesz tu mieszkać? - spytała podejrzliwie Olivia

- Nie poprostu.... jak to ująć żeby zabrzmiało z sensem... nie spodziewałem się takiego obrotu spraw i jestem trochę zszokowany, a pozatym musiałbym zostawić całe swoje życie i zacząć wszystko od nowa- próbowałem to jakoś prosto wytłumaczyć

- Wiem że się obawiasz, ale chociaż spróbujmy, tyle lat cię z nami nie było, nie nadrobimy straconego czasu, ale chociaż teraz się od nas nie odsuwaj - patrzyła mi prosto w oczy

- Mogę zostać - powiedziałem niepewnie a na ich twarzach było widać zadowolenie - A mam się do was zwracać mamo i tato? Bo tak trochę dziwnie po 16 latach tak kogoś nazywać- podrapałem się po głowie, ale to była prawda

- Do niego to się zwracaj stary bo już siwieje - rzucił Marco komentując wyglad przyjaciela, chodz tak naprawdę nie było widać żadnego siwego włosa, oberwał po głowie

- Mów jak ci się podoba tylko nie per pani ani per pan

Przegadaliśmy tak jeszcze trochę, niby rozmawialiśmy o luźnych tematach, ale czułem że nie mówią mi całej prawdy, że coś przedemną ukrywają, i ten pistolet w gabinecie ojca. To jest podejrzane ale liczę że w niedalekiej przyszłości mi to wyjaśnią. Opowiedzieli mi o reszcie rodziny, jest dość liczna, i teraz najbardziej obawiam się ich poznania, pewnie zacznie się 1000 pytań i tych powitań, a ja będę w centrum jak obraz Mona Lisy w muzeum. Marco szczerzył się jak głupi i nie wiedziałem o co chodzi. Mama już jakiś czas temu poszła do kuchni robić obiad, Melody spała  wtulona w ojca, nawet nie przeszkadzały jej nasze rozmowy, które do najcichszych nie należały. Nim się obejrzeliśmy mój brat wrócił do domu i krzyknął że jest. Zastanawiam się czy wszyscy jak wchodzą do tego domu to się drą że są, albo szukają kogoś też krzycząc tej osoby imię. Chłopak wszedł do salonu z którego przechodziło się do kuchni i jadalni, to była jedną wielka otwarta przestrzeń. Widać że wdał się w Olivie bo miał zielone oczy, tak jak ona. Kiedy nas zobaczył przystanął na chwilę

- yyy... dzień dobry? - bardziej się zapytał niż stwierdził a blondyn zaczął się chichrać jak hiena. Ten człowiek chyba niczego nie brał na poważnie i wszędzie szukał żartów, albo coś ćpał.

- Cześć- odpowiedziałem

- Jasper chodź tu - wykonał polecenie ojca i podszedł do nas, a my wstaliśmy, jak na 11 lat był wysokim chłopakiem, miał jakieś 165cm bo nie był jakoś bardzo niski w porównaniu do moich 187cm.

Stanął patrząc się to na ojca to na mnie i czekał co ma mu do przekazania

- To jest Nicolas, twój brat

Ojciec obserwował reakcje młodszego z nas, ten najpierw otworzył usta ale po chwili je zamknął i patrzył to na ojca to na mnie, zerknął nawet na Marco doszukując się w tym żartu?

- Ten Nicolas? - zapytał po chwili

- Tak ten - potwierdził, patrzył jeszcze chwilę na nas

- Acha... to dobrze, będzie z nami mieszkał?

- Będzie - widziałem jak na jego twarzy wymalował się jakiś ból i zawód ale po chwili ukrył to pod maską obojetnosci

- To... to okej, idę umyć ręce- klasyczna zmiana tematu i ucieczka

- Chodzcie na obiad- dodatkowo mama uratowała go z opresji

Na obiad była jakaś zapiekanka z makaronem, była naprawdę dobra, jednak przez cały czas czułem na sobie podejrzliwe spojrzenie Jaspera przez co czułem się nie zbyt komfortowo. Wiedziałem jedno że najpierw musimy sobie wyjaśnić tą kwestię, bo widzę że cos mu nie pasuje, a nie chce mieć z nim złych relacji

Kolejny rozdział jutro!

To ty #TOM IIHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin