25

127 15 50
                                    

Trwaj chwilo, trwaj
Jesteś taka piękna

Wracając do domu myślałem gdzie ja trafiłem, jak się tu znalazłem i co zrobiłem nie tak że nadal nie mam dziewczyny. No bo, mam wrażenie że robię wszystko, ale tak na prawdę nie robię nic. Bo gdzie ja niby mam kogoś poznać? W klubie? Tak, na pewno, i pewnie skończy się tak jak ostatnio, uciekne z Clay'em bo spanikuje jak mały bachor. No ale może takie już moje przeznaczenie, może nie nadaję się do związków, może to nie jest bajka dla mnie?

Ale muszę wrócić do rzeczywistości, bo wjadę zaraz w płot a nie otwartą brame. Oczy strasznie mi się kleją i jestem tak bardzo wykończony, że to się w głowie nie mieści. Wysiadłem z samochodu i o mały włos się nie wywróciłem. Podkręciłem głową na boki. Co się ze mną dzieje. Zarzuciłem swoją torbę na ramię i przemknąłem szybko aż do drzwi. Oczywiście, dom był otwarty, bo czego innego miałbym się spodziewać.

Czuję się trochę winny, że tak wykorzystuje Clay'a, bo on prawie nigdy nie prosił mnie o pomoc, a ja już kilka razy prosiłem go żeby odebrał dziewczyny ze szkoły, bo na mnie czekały by zdecydowanie za długo. I z jednej strony powtarzał mi, że to dla niego żaden problem i że z chęcią mi pomoże i trochę mnie odciąży, ale nadak czułem się z tym, mocno dziwnie i nienaturalnie.

Dlatego kiedy zdjąłem buty, i ułożyłem wszystkie pary tak, aby stały równo, zagłębiłem się dalej do domu i od razu jakoś tak uśmiech rozrysował mi się na twarzy, kiedy zobaczyłem Clay'a owiniętego szczelnie moim kocykiem. Kiedy mnie zobaczył, aż stąd miałem wrażenie, że zaświecił swoimi oczami. Był taki uroczy.

— George! — prawie że zachichotał. Wstał powoli z kanapy i podszedł do mnie trochę nierównym krokiem.

— Tak to ja — odpowiedziałem i już czułem jak policzki zaczynają mnie szczypać. Patrzył się na mnie przez chwilę, kompletnie w ciszy. Nadal był owinięty moim kocukiem. A spod niebieskiego materiału wystawała jego bujna czupryna.

Położyłem torbę na ziemi. Na jego twarzy pojawił się taki ładny i miękki uśmiech. Lubiłem kiedy się tak uśmiechał, wyglądał wtedy tak łagodnie, jak miś.

Podszedł do mnie jeszcze bliżej i przytulił mnie mocno. Poczułem jak jego ręce zwinnie oplatają moją talie. Dokładnie czułem jak mocniej przyciska mnie do siebie. Szybko go objąłem, tylko i wyłącznie dlatego, że widziałem jak kocyk spadł z jego głowy i zaczął powoli zsuwać się z jego szerokich ramion. Objąłem go tak szybko tylko i wyłącznie z tego powodu. Nie dlatego, że za nim tęskniłem i chciałem go przytulić, po prostu nie chciałem żeby kocyk spadł mu z ramion.

Mój brzuch znów zrobił takiego nieprzyjemnego fikołka. Znów to samo dziwne uczucie.

— Tęskniłem za tobą — wymruczał prosto w moją bluzę.

Uśmiechnąłem się. Wyjął mi to z ust, mimo że wcale nie chciałem tego powiedzieć. No bo, jakbym nie widział go kilka miesięcy, to mógł bym powiedzieć że za nim tęskniłem, ale serio? Nie mogę powiedzieć, że widywaliśmy się codziennie, ale bardzo często, więc kiedy niby zacząłem za nim tęsknić?

— Ja za tobą też — ale mimo to, wypowiedziałem te cztery słowa. Może i gardło miałem boleśnie zaciśnięte i pewnie brzmiałem bardzo dziwne, ale to powiedziałem.

Poczułem jak ściska mnie jeszczs mocniej. Wydał z siebie dziwny dźwięk, coś na podług piszczenia, ale jednak trochę śmiechu, ale jednak coś innego?

Nie wiem co to dokładnie było, ale było to wyjątkowo słodkie, bo było w wykonaniu Clay'a.

Twardo opowiadał mi o różnych rzeczach, kiedy jadłem spokojnie obiad. I na prawdę starałem się go słuchać, ale nie potrafiłem bo moje myśli ciągle odlatywały.

Starlight ★ Dnf : ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz