3

125 20 69
                                    

Odkąd pamiętam
Meble spadają
I trzęsie się dach

Cudem wyciągnąłem dziewczyny z łóżka żebyśmy jeszcze zdążyli na sniadanie. Zajęliśmy jakiś losowy stolik przy oknie i poszedłem po jakieś jedzenie. Postawiłem na jedzenie neutralne, płatki. A jeśli nawet to nie będzie im pasować, to same będą sobie kanapki robić.

Nałożyłem sobie na talerz dwa sadzone jajka i jakąś miękką bułeczkę. Wracając do stolika prawie wpadłem na jakiegoś małego chłopca z ciastkiem w ręku. Sapnąłem pod nosem i usiadłem w końcu na krześle. Dziewczyny zajadały się swoim wykwintnym śniadaniem, co ja też robiłem z wielką chęcią. Co chwilę się rozglądałem, mając wielką nadzieję w sercu, że gdzieś wypatrze samolotowego chłopaka. Ale nigdzie go nie było, ani przy kanapach w barze, ani na leżakach na basenie ani tutaj, na stołówce, nigdzie, jakby rozpłynął się w powietrzu, albo już dawno poszedł zwiedzać albo wypędził na plażę.

Jakaś kelnerka która wyjątkowo odrażająco mocno pożerała mnie wzrokiem, kiedy zabierała z naszego stołu wszystkie talerze i puste kubki po piciu. Odprowadziłem ją wzrokiem aż do kuchni. Trochę mnie przerażała, no sory ale ja wakacyjnej miłości nie szukam i podziękuję za taką nachalną babke. Wyszedłem z dzieciakami na dwór i od razu zaatakowała nas przyjemna duchota, jak to bywa w takich krajach. Zacisnąłem mocno swoją torbę i z uwagą patrzyłem jak Carmen wyprzedza naszą dwójkę i jako pierwsza zajmuje jeden leżak.

Dziewczyny jak na zawołanie zrzuciły z siebie wszystkie ubrania i od razu popędziły do basenu.

— Tylko uważać mi tam! — krzyknąłem za nimi i odetchnąłem widząc jak Nancy kiwa szybko głową.

Poczułem jak telefon wibruje w moich spodenkach i przeklnąłen pod nosem biorąc go do ręki. Jeśli Suzie dzwoni do mnie z innego numeru to wyrzucę telefon do basenu. Ale nie. Odetchnąłem widząc, że na szczęście dzwoni Karl. Odebrałem bez zastanowienia i powitały mnie jakieś dzikie szumy z jego strony.

— Poczekaj mam tu słaby zasięg! — usłyszałem stłumiony krzyk chłopaka i tak na wszelki wypadek zerknąłem na swoje kreski zasięgu. Zasięg miałem dobry to po prostu wina Karla, że jest na jakimś zadupiu.

— HALO! — krzyknął i aż mnie ucho zabolało.

— Ała chłopie nie krzycz tak — warknąłem oddalając telefon od ucha.

Słyszałem przez chwilę jego głośny śmiech aż a końcu się uspokoił. Westchnąłem cicho. Klaun z niego.

— I jak tam mój drogi przyjacielu, znalazłeś jakaś nieszczęsną i pechową dziewczynę która wpadła ci w oko? — wywróciłem oczami i oparłem się o tył leżaka. Dziewczyny były blisko i dobrze, akurat ten basen nie był jakoś bardzo głęboki więc mam nadzieję że się nie potopią. Westchnąłem znów, zastanawiając się od czego by tu zacząć.

— Ja żadnej dziewczyny nie wypatrzyłem, ale jakaś kelnerka podejrzanie pożerała mnie wzrokiem — mruknąłem niechętnie wracając myślami do tej dziwnej sytuacji.

Odpowiedziały mi jakieś szumy.

— Masz branie George, jesteś zbyt przystojny żeby być tak długo sam, nie dziwie się tej babce — powiedział śmiejąc się cicho — jakbyśmy się tyle nie znali, to spróbowałbym cie poderwać i sprowadzić na tęczową stronę zła ale tego nie zrobię — przerwał a ja czułem jak zaczynam się gotować od środka — ponieważ nie miałbym szans u ciebie, skoro ty nawet oglądając ze mną horror nie chciałeś się przytulić ani złapać za rękę, a przypominam ci, że nie lubisz horrorów i strasznych rzeczy — dokończył, znaczy mam taką nadzieję, że skończył.

Starlight ★ Dnf : ✎Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu