24

118 17 23
                                    

Chcę wyrzucić z siebie
To co trzymam już od lat

Nie wierzę w to co się stało. Trzymaliśmy się za ręce cały film. C a ł y, rozumiecie? To takie powalone! Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego? Dlaczego, nie wiem, nie puściłem jego ręki kiedy czułem że zaczyna mi się pocić? Nie wiem. Boże. To takie oszałamiające.

Kiedy film się skończył, na ekranie pojawiły się napisy końcowe i światła się zapaliły, dopiero oprzytomniałem i wyrwałem rękę z tego wyjątkowo przyjemnego uścisku. Serce waliło mi jak głupie. Zaraz zemdleje.

Ludzie zaczęli powoli wstawać. Dusiłem się we własnym ciele. Wstałem szybko. Złapałem puste pudełko po popcornie. Zaraz zejdę na miejscu.

— George wszystko w porządku? — głos Clay'a był jak zwykle miękki. Odwróciłem się w jego stronę. Stał blisko. Bardzo, bardzo blisko, aż zrobiło mi się gorąco. Przełknąłem głośno ślinę. Jego oczy były skupione centralnej na mnie. Wpatrywał się we mnie uważnie jak nigdy dotąd.

— Em po prostu trochę słabo mi się zrobiło — miałem wrażenie że się jąkam. Pierwszy raz zająknąłem się przy kimkolwiek.

— Chcesz wyjść na zewnątrz? Nie chcę żebyś zemdlał, albo coś — jego źrenice były takie duże.

Szedł blisko mnie kiedy szliśmy po schodach. Czułem jego wzrok na sobie, a jego reka było przerażająco blisko mojej. Czy on chce znów złapać mnie za rękę? Serce zatłukło mi szybciej.

Wyrzuciliśmy opakowania po popcornie i kubki do kosza i w końcu wyszliśmy z sali. Odetchnąłem głośno. To dziwne uczucie duszności zniknęło.

Wyszliśmy z kina. Clay ciągle szedł blisko, jakby bał się odstąpić mnie na krok. Ciągle na niego zerkałem, aż w końcu przyłapał mnie na gorącym uczynku, i napotkał mój wzrok, swoim własnym. Znów się zaczerwieniłem. To takie powalone, co się teraz dzieje.

— Już jest lepiej? Na pewno nie chcesz wyjść na świeże powietrze? — w tym samym momencie kiedy wypowiadał te słowa, poczułem jak bardzo delikatnie, kładzie dłoń na moich plecach, a później bardzo powoli sunie nią dalej aż zatrzymuje ją lekko osadzoną na mojej talii.

Wstrzymałem oddech. Ciągle wpatrywałem się w jego oczy, on robił to samo. Nie zatrzymaliśmy się. Clay ciągle gdzieś mnie prowadził i w tym samym czasie mnie obejmował. O japierdole. Dokładnie czułem cała jego rękę na moim ciele, jego ciepło emanowało w moją stronę i było mi tak przyjemnie. Jego bliskość, jakoś mnie nie przerażała tak jak wcześniej. I nawet nie zrobiłem kroku w bok, żeby się odsunąć, nie powiedziałem żeby przestał, nic  z tych rzeczy, chyba nie chciałem żeby przestawał.

To było dziwne, bo wtedy, w tych długich jak godziny minutach, miałem wrażenie jakby nic dookoła nas nie istniało. Jakbym był tylko ja, on i jego ręka na mojej talii.

Wystarczył jeden  dotyk z jego strony, a ja traciłem już zmysły, to takie pojebane.

— To, nie wracamy do domu? — głos drżał mi niemiłosiernie. Clay się uśmiechnął. Odwrócił wzrok, zrobiłem to samo, nie chciałem żebym wyszedł na jakiegoś idiote, który ciągle się na niego gapi.

— Otóż nie, jeszcze coś dla nas przygotowałem i mam nadzieję że ci się spodoba — zaśmiał się cicho. Czułem jak jego palec zaczyna się lekko poruszać. W górę i w dół. Delikatnie masował moją bluzę, a ja miałem wrażenie że czuję to wszystko trzy razy bardziej.

Zamurowało mnie. On był taki delikatny. Prawie stanąłem w miejscu, trochę się zachwiałem, ale szedłem dalej.

— Oj przepraszam — palnął nagle—  nie chciałem tego robić, znaczy chciałem ale nie chciałem żebyś ty czuł się z tym źle — momentalnie zabrał swoją rękę. Poczułem pustkę. Spojrzałem się w jego stronę, wyglądał na takiego spanikowanego — Nie raz kompletnie zapominam o tym że ty nie lubisz być tak blisko kogoś i po prostu, to wszystko jest silniejsza odemnie, nie robię tego wszystkiego specjalnie, nie wiem ja po prostu już tak mam, że lubię być blisko kogoś kogo lubię.

Starlight ★ Dnf : ✎Where stories live. Discover now