22. Zerwiesz te zaręczyny.

618 71 9
                                    

#jasfanfic

Avianne

Shawn wyszedł ode mnie chwilę po dwudziestej drugiej, tłumacząc, że musi uśpić Alexandra. I choć wolałabym, żeby jeszcze został, to rozumiałam, dlaczego musi wracać. To, że jest dobrym ojcem to kolejka cecha, którą w nim kocham.

Bo go kocham.

I to mój największy problem.

Bo choć przez całe te dwa lata zdawałam sobie sprawę z tego uczucia, to byłam pewna, że dam radę żyć bez niego. Że nasza relacja jest już skończona. A potem mnie pocałował. I czuję się jak narkomanka, która znów zaczęła ćpać po czasie posuchy.

Chcę go w swoim życiu. Każdego dnia i każdej nocy, nawet jeśli to oznacza zostanie macochą rocznego chłopca.

Nie spałam całą noc, myśląc o tym. I czas przestać w końcu uciekać. Uciekłam od niego dwa lata temu i najwyższa pora wrócić. Stawić czoła temu, co próbowałam od siebie odsunąć.

Jest tylko jeden, duży problem.

Za dwa miesiące mam wyjść za mąż.

— O czym ty do mnie, kurwa mać, mówisz? — pyta podniesionym głosem moja siostra, której właśnie streściłam miniony wieczór.

Potrzebowałam opowiedzieć o tym komuś mniej stronniczemu, niż Gavinowi i Rachel, którzy zdecydowanie byli po stronie Shawna.

— No właśnie. Powaliło się trochę — mówię cicho, spuszczając wzrok na pierścionek, który błyszczy na moim palcu.

— Trochę? Chcesz wywrócić swoje całe życie do góry nogami.

— Co ja mam zrobić, Izzy?

Patrzę na nią wyczekująco, licząc, że może powie mi, że to, co chcę zrobić jest totalną głupotą i mam przestać, zapomnieć o poprzednim wieczorze, o nim i o tym, co do niego czuję.

— Jak to co? Kochasz go, więc musisz w końcu przestać oszukiwać i ranić Charliego. On też cię kocha Avianne i czym dłużej to ciągniesz, tym bardziej go zranisz.

Jej głos nie brzmi ani trochę przyjaźnie, jest bardziej jak surowa matka, która ochrzania swoje dziecko. I chyba tego mi potrzeba było.

— Jak ja mam mu to powiedzieć? — Upijam łyk swojej kawy. — Powiedzieć mu o tym, że byliśmy ze sobą w trakcie programu i nagle uznałam, że nadal go kocham? I że życia sobie bez niego nie wyobrażam? Przecież jeszcze dwa miesiące temu mówiłam to jemu codziennie.

— A jesteś pewna, że na pewno nie wyobrażasz sobie życia bez Shawna? Czy to tylko chwilowy kaprys spowodowany tym, że masz do niego słabość, Charliego nie ma obok i przy tym wszystkim się ze sobą pokłóciliście?

Patrzę na nią i nie mam bladego pojęcia, co mam powiedzieć. Otwieram buzię i kilkukrotnie próbuję coś z siebie wydusić, ale nie wychodzi mi to.

A co jeśli ma rację? I to wszystko jest tylko złudzeniem, które mam, bo jestem zła na Charliego, a Shawn jest dobrym punktem zaczepienia swojej złości i samotności?

— Avianne, musisz w końcu przestać. Na szali jest nie tylko twoje szczęście, ale też dwóch innych osób. I nie będzie odwrotu, jeśli powiesz jednemu z nich, że wybrałaś kogoś innego. Musisz być tego pewna.

— Nie rozumiesz. Nic nie rozumiesz — dukam w końcu, czując palące pod powiekami łzy i pieczenie w gardle. — Nie wiesz, jak się czułam, kiedy w końcu po dwóch latach poczułam znowu jego pocałunek. Tak jakby nic się nie wydarzyło, a jednocześnie tak, jakbym czekała na to całą wieczność.

More than a season | Shawn MendesWhere stories live. Discover now