#jasfanfic
Shawn
Siedzę przy dużym, szklanym stole i spoglądam na siedzącą naprzeciw dziewczynę, która nerwowo bawi się swoimi dłońmi.
Kurwa, ale ona jest piękna.
Chciałem załatwić ten collab bez zbędnych formalności, bo po prostu chcę spędzić z nią trochę czasu. Nie wiem, na co liczę. Że uzna, że nadal mnie kocha? Chyba tak. To cholernie egoistyczne, wiem o tym. Ona ma narzeczonego, a ja mam syna, ale nadzieja matką głupich. A ja trochę dla niej głupieję.
Niestety nasi menadżerowie uznali, że wszystko musi mieć ręce i nogi i właśnie próbują negocjować warunki, choć jasno zaznaczyłem, że ja nic z tego nie chcę, poza tym, żeby ona nagrała ze mną piosenkę na mój następny album.
Mendes, ty zakochany durniu.
— Czterdzieści procent z całości — rzuca Andrew, co sprawia, że wracam na ziemię.
— Nie ma takiej opcji — ucinam, zanim menadżerka Avi zdąży się odezwać. Ona nie wtrąca się w to wcale, widzę, że jest zakłopotana całą tą sytuacją. — Powiedziałem już. Nic z tego nie chce, pod warunkiem, że sami piszemy ten numer i potem robimy powtórkę na mój album.
— Dobrze mówi — rzuca Mindy, uśmiechając się do mnie zalotnie. — Andrew, nie daj się prosić.
— Shawn, wiesz ile na tym stracisz? — Mężczyzna spogląda na mnie surowym wzrokiem.
Znacznie więcej mogę zyskać.
— Andrew, towarzyszyłem Avianne od początku jej kariery, znamy się prywatnie, nie robię tego dla pieniędzy.
— No właśnie, Andrew, nie bądź takim wyliczonym gnojkiem i go posłuchaj — rzuca zaczepnie menadżerka Avianne, a ja widzę jak mężczyzna zaciska szczękę.
— Twoja decyzja, Shawn. Róbcie, co chcecie. Do kiedy to ma być napisane? — Spogląda na Avianne.
— Premiera jest zaplanowana na za trzy miesiące.
— Damy radę. — Uśmiecham się do niej delikatnie, a ona to odwzajemnia.
— Potrzebujecie kogoś do pomocy? — pyta blondynka, a ja kręcę głową.
Nadal nikt nie zaczaił, że chcę być z nią sam na sam i tu o nic innego nie chodzi?
Cóż, może to dobrze, że nikt nie zaczaił. No, może poza Avianne. Ona pewnie doskonale wie, o co mi chodzi. Ale trudno.
Nie zamierzam na nią naciskać, wywierać jakiejkolwiek presji, czy nawet wspominać o nas, o nas razem. Dużo się zmieniło. Ona ma narzeczonego, z którym planuje przyszłość, a ja syna, który już zawsze będzie w moim życiu. I to byłoby egoistyczne z mojej strony, bo wiązałoby się to z wplątaniem jej w związek z mężczyzną z dzieckiem. Wiem, że ona marzy o rodzinie, ale na pewno nie takiej. I teraz ma Charliego, który da jej to, czego potrzebuje. Szczęście, stabilizację i rodzinny, ciepły dom.
A ja po prostu jestem trochę szczęśliwszy, gdy ona jest obok.
Tyle mi wystarczy. Tyle musi mi wystarczyć.
Po spotkaniu wychodzimy z pomieszczenia, w którym się spotkaliśmy, czyli z biura jej menadżerki i podążamy korytarzem za dwójką naszych agentów, którzy jeszcze o czymś dyskutują, a ja podążam tuż obok Avi, która wydaje się być dziś strasznie nieobecna.
— Kiedy chciałabyś zacząć? — pytam, czym widzę, że wyrywam ją z toku myśli, które widocznie kłębią się w jej głowie.
Spogląda na mnie i delikatnie wzrusza ramionami.
YOU ARE READING
More than a season | Shawn Mendes
FanfictionKamery zostały wyłączone, światła zgasły, sezon dobiegł końca. Shawn i Avianne nie spodziewali się, że całe ich marzenia i plany także legną w gruzach. Nie spodziewali się też, że po dwóch latach ich drogi znów się skrzyżują. Teoretycznie, tym raz...