23. Magia nocy

494 40 23
                                    

Sheila

Rozmowa z Noel uświadomiła mi, że Connor Chambers znaczył dla mnie więcej, niż powinien. W poprzedniego dnia deklarując mu swoją chęć odbudowy naszej relacji, nie kłamałam. Byłam zdeterminowana do podjęcia działań, by chłopak zdołał ponownie mi zaufać.

Oboje wiedzieliśmy, że nasza relacja nigdy nie będzie tak silna, jak w przeszłości. Nigdy nie będziemy wspinać się po tych samych drzewach, budować tych samych zamków z piasku na tej samej plaży. Nigdy nie pójdziemy razem do szkoły, narzekając na wagę naszych plecaków. Nie wstąpimy w drodze powrotnej na plac zabaw ani na gałkę lodów cytrynowych z ulubionej lodziarni.

Lecz ja łudziłam się, że to nie koniec. Tym samym udowadniając sobie, że uczucia pchały nas w sidła irracjonalnych decyzji. Napawały nas nadzieją, a my wierzyliśmy w każdą z tych słodkich obietnic. Wiedziałam, że rzucałam się na głęboką wodę. Ale nie na darmo chłopiec o błękitnych tęczówkach i długą grzywką nauczył mnie w niej pływać. Nie mogłam się poddać. Musiałam zacisnąć pięści, i tak, jak powiedziała mi wcześniej Noel, zacząć działać.

Pierwszym krokiem było pogodzenie się z przeszłością. Nie było to proste zadanie. Ba, uważałam je dotychczas za wręcz niewykonalne. Zwłaszcza że na wyciągnięcie ręki miałam główny powód moich zmartwień: Connora Chambersa, który nawet na moment nie dawał mi o sobie zapomnieć.

Faktem było, że przed laty to ja przekreśliłam naszą relację. Skrzywdziłam go, wyśmiewając jego uczucia. Nie mogłam więc dziwić się, że obecny Connor pozostawał w stosunku do mnie nieufny. Sprawiłam mu ogromną przykrość, podpalając iskrę nienawiści, która przerodziła się w jej pożar. A teraz w mojej intencji pozostało jego całkowite ugaszenie.

Prawdą było również, że za ten feralny dzień obwiniałam się przez cały czas. Miałam problem z docenieniem miłych rzeczy, które mnie spotykały. Nie czułam się godna, aby czerpać garściami ze szczęścia. Pokutowałam, czując się gorszą osobą. Taką, która nie zasługuje na bycie radosną. Nie po tym, co zrobiła przyjacielowi, dla którego była w stanie wskoczyć nawet w ogień.

Jęknęłam w poduszkę, zdając sobie sprawę, że ten miesiąc był moją ostatnią szansą na rozliczenie się z przeszłością. Był to ostatni dzwonek na to, by naprowadzić naszą relację na odpowiednie tory, czego chciałam. Zwłaszcza że naprawdę w to wierzyłam. A wszystko za sprawą uczucia, które rozpalało się w moim sercu, gdy tylko Connor Chambers wyginał swoje usta w uśmiechu.

Moje rozmyślania przerwało donośne pukanie, które rozległo się tuż nad moją głową. Odskoczyłam, a serce podskoczyło mi ze strachu. A głośne powiadomienie o nowej wiadomości wcale nie udobruchało moich nerwów.

Connor Chambers: Śpisz?

Zmarszczyłam brwi.

Sheila Bennett: Nie, czemu? Przecież jest jeszcze wcześnie

Wysłałam tę wiadomość, nawet nie patrząc na zegar. Dlatego po krótkiej chwili zastanowienia, mój wzrok podążył w kierunku migających na ekranie cyfr. Druga dwadzieścia trzy. Pięknie.

Connor Chambers: Niedługo trzecia

Connor Chambers: Mam wrażenie, że ty praktycznie nie śpisz

Parsknęłam pod nosem.

Wiele się nie pomyliłeś.

Sheila Bennett: Zło nigdy nie śpi

Żadna wiadomość przez następne sekundy nie przychodziła. Za to nasiliły się kolejne uderzenia w ścianę, które odbijały się echem w moim pokoju. Westchnęłam, czując przypływ irytacji.

Słodki Smak Letniej ZemstyWhere stories live. Discover now