15. Nawet najlepsi superbohaterowie czasem stają się złoczyńcami

589 46 130
                                    

Sheila

Connor wyszedł dobre dwie godziny temu, a moja mama wraz z Shirley wpadły na wspaniały pomysł, by właśnie tego dnia urządzić integracyjnego grilla.

Gdy tylko o tym usłyszałam, z jękiem opadłam na swoje łóżko, zatapiając twarz w poduszce. Nie miałam najmniejszej ochoty na spędzanie czasu w towarzystwie zapewne nieco podpitych rodziców i irytujących komarów, które postanowiły niedawno się ujawnić. Od zawsze nienawidziłam tych małych krwiopijców.

Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, z którego wybrzmiała wibracja świadcząca o nowej wiadomości. Uśmiechnęłam się na sam widok SMS-a od Joshuy.

Joshua Olson: Noel wyszła z twoim współlokatorem

Zmarszczyłam brwi. A następnie skupiłam się na kolejnych wiadomościach.

Joshua Olson: Myślę, że musimy również gdzieś się wybrać w ramach rewanżu.

Joshua Olson: Moja kuzynka nie może mieć ciekawszego życia towarzyskiego ode mnie

Wystukałam odpowiedź.

Sheila Bennett: Ma. W końcu przyjaźni się ze mną

Już po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Joshua Olson: Racja. Przyjaźń z tobą dodaje +100 do życia towarzyskiego

Zaśmiałam się lekko.

W zasadzie miałam ochotę spotkać się z Joshem. Nie widzieliśmy się kilka dni ze względu na to, że chłopak poznał paru znajomych Noel, którzy również interesują się siatkówką. Dlatego postanowili umawiać się na sparingi, aby wzajemnie się od siebie uczyć, a dodatkowe treningi były wręcz na wagę złota w obliczu nadchodzącego sezonu.

Sheila Bennett: Nie mogę wyjść. Zostałam wkopana w integracyjnego grilla

Joshua Olson: Daj spokój. Connor raczej nie miał oporów przed zwianiem.

Wiedziałam, że miał rację. Chambers rzadko interesował się tym, co planują nasi rodzice. Z reguły dowiadywał się wszystkiego w ostatniej chwili, a często zbywał zaproszenia machnięciem ręki.

Z kolei ja grałam idealną córkę, udając, że w pełni cieszę się z tych wakacji. Uśmiechałam się każdego dnia do naszych rodziców, licząc, że uwierzą w mój dobry nastrój. I zazwyczaj to robili. W końcu nic nie dawało im powodu do wątpliwości.

Mój telefon ponownie zawibrował. Spojrzałam na ekran.

Joshua Olson: Będę u ciebie za dwie godziny, okej?

Sheila Bennett: Nie pozwolą mi sobie pójść

Pokręciłam głową. Moi rodzice w niektórych kwestiach pozostawali nieugięci. A kiedy chodziło o momenty, gdy zbieraliśmy się wszyscy razem, oddzielali czas spędzany z rodziną grubą kreską od spotkań z przyjaciółmi.

Bo w końcu państwo Chambers byli prawie jak rodzina.

Joshua Olson: Coś wymyślimy

Joshua Olson: Ewentualnie załapię się na darmowy kawałek karkówki

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Sheila Bennett: A więc od początku tylko o to ci chodziło?

Joshua Olson: Skądże, twoje towarzystwo stawiam wyżej od dobrego jedzenia

I choć od tej wiadomości wręcz kipiało ironią, postanowiłam dłużej się nie sprzeczać. Za to odłożyłam telefon na szafkę nocną, a następnie upiłam łyk smakowej wody.

Słodki Smak Letniej ZemstyWhere stories live. Discover now