rozdział 21 Prawdziwe kłamstwa

22 2 6
                                    

-Charlotte, miło cię znów widzieć.

Z nie wzajemnością.

Lustrowałam go wzrokiem zastanawiając się co ze sobą zrobić. Z pewnością nie miałam zamiaru tu zostać. Nie, gdy on tu jest. Ale jednocześnie wiedziałam że muszę z nim porozmawiać. Chociaż bardziej obawiałam się rozmowy z moim rodzeństwem. A jeszcze bardziej z mamą. Przez tyle lat nie wiedziała co robił ojciec gdy ona wychodziła z domu wkurzona po kolejnej kłótni. To znaczy na pewno wiedziała że pije. Ale nie sądzę by zorientowała się jaki miał z tym problem. I do czego był zdolny. Właściwie to nikt tego nie wiedział. Oprócz mnie i jego. Bo był to nasz sekret o którym nie można było mówić innym.

-Tak. Ciebie również.- skłamałam z sztucznym uśmiechem. Naomi wgapiała się w ojca w milczeniu. Nie pamiętała jakim potworem mógł być. Nie pamiętała, bo ją przed nim broniłam. Wystarczyło że już jedno jego dziecko miało zepsute dzieciństwo.

Kevin odchrząknął wskazując na krzesła przed nim.

-Usiądziecie?-zapytał.

Przełknęłam ślinę. Naomi ruszyła w stronę krzeseł i po chwili zajęła jedno miejsce bacznie przyglądając się ojcu. Posyłał nam sztuczny uśmiech przyglądając się kuchni.

-Właściwie...muszę iść do pracy. Wybaczcie.- mruknęłam.

Nie mówiąc nic więcej zawinęłam długi szal od Camerona na szyję i poprostu wyszłam wiedząc że nie mogłabym tam wytrzymać udając że wszystko jest dobrze.

***

Stanęłam pod drzwiami biblioteki. Długi czas wahałam się zanim przekręciłem klucz w zamku. Chłodne powietrze owiało moje ramiona. Rozglądałam się po pomieszczeniu szukając znajomej twarzy, ale oprócz wielkich półek i zapachu papieru nie znajdowało się tam nic więcej. Usiadłam na podłodze patrząc w sufit. Dopiero teraz zauważyłam że są na nim namalowane graffiti. Niektóre przedstawiały kolorowe rysunki, inne zaś napisy. Jeden z nich szczególnie przykuł moją uwagę. Wgapiałam się w niego i w ciszy zastanawiałam nad jego sensem.

Prawdziwe oczy rozpoznają prawdziwe kłamstwa.

Napis był napisany bardzo schludnie i ładnie. Jego treść dawała do myślenia. Przynajmniej mi. Długo zastanawiałam się w ciszy nad jego znaczeniem. Przyglądałam się też innym napisom. Każdy z nich był niesamowity. Dawał do myślenia i był niezapomniany. Długo krążyły mi po głowie. Przymknęłam na chwilę powieki. Osunęłam się do pozycji leżącej i w ciszy leżałam. Na dworze było już ciemno a do tego zaczęło padać. Jedyne co było słychać to mój oddech, samochody jadące za oknem, psy szczekające na przechodniów, plusk botów które wchodziły w kałuże i kroplę deszczu powoli kapiące na parapet. Wsłuchiwałam się w krople deszczu tańczące na oknie. Cisza była uspokajająca. Bo tego mi właśnie było trzeba. Spokoju. Przynajmniej było tak dopóki nie usłyszałam dźwięku otwieranych drzwi. Kto o tej porze przychodzi kupować książki?

Nie chciałam się ruszyć. Więc poprostu dalej leżałam patrząc w sufit. Kroki zaczęły być głośniejsze. I już po chwili mogłam ujrzeć męską dobrze zbudowaną sylwetkę. Ręce miał ukryte w kieszeniach spodni, a na głowę zarzucony kaptur z czarnej bluzy. Pomimo że nie widziałam jego twarz to doskonale wiedziałam kim był. Bo tą samą bluzę miałam na sobie gdy obudziłam się po wczorajszej imprezie.

-Cześć, Cam.

Hejka miśki! Jak się podoba rozdział? Zachęcam do komentowania i głosowania!! A i przepraszam jeśli wkradły się jakieś błędy:/

Miłego dnia/nocy ♡

Love between partiesWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu