rozdział 7 długi dzień

38 5 3
                                    

Gdy wychodzimy już na zewnątrz czuję się dziwnie. Źle, chociaż nie zrobiłam nic złego. Nie zdradziłam Huntera. To Cam próbował mnie pocałować nie ja jego. Pozatym to tylko przyjaźń. Nic więcej. Z transu wyrywa mnie dłoń na moim ramieniu która sprawia że odwracam się chociaż wcale tego nie chciałam.

-Wszystko okej?- zapytała Naomi wyraźnie zmartwiona. -Jesteś strasznie blada i jakoś nie w sosie.

-Myślałam że to ja jestem tą opiekuńczą siostrą-prychnęłam próbując obrócić całą sytuację w żart by uniknąć tematu, jednak moja siostra nie wyglądała na przekonaną.

-Role się odwróciły.

***
Siedziałyśmy we dwójkę na pościelonym łóżku. W powietrzu można było wyczuć niezręczną atmosferę. Miałam tylko nadzieję że Naomi nie słyszy jak bije mi serce.

-Okej więc...-zaczęłam. Przedstawienie czas zacząć.

-Ostanio z Hunterem dużo się kłócimy i nie dogadujemy. Nie ma dla mnie zwyczajnie czasu a ja... już o powoli mam tego dość.

Emocje buzowały we mnie jak szalone a siostra patrzyła na mnie z nie odgadnionym wyrazem twarzy. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy zastanawiając się co powiedzieć aż w końcu moja młodsza kopia zapytała:

-Co dokładnie stało się u Camerona?

Nie chciałam odpowiadać na to pytanie, ale nie miałam wyboru. Szukałam odpowiednich słów żeby nie wyjść na idiotkę. W końcu nie powiem jej: "Cameron próbował mnie pocałować a ja odmówiłam ale i tak czuję się jak zdzira". Boże, jakie grzechy popełniłam że muszę teraz być w t a k i e j sytuacji. Zaczęłam tupać nogą i gdy w końcu miałam wykrztusić to z siebie do Naomi zadzwonił telefon.

-Tak kochanie coś się stało?-zapytała wyraźnie zmartwiona. Nie widziałam tylko czemu.

-Mhm, mhm dobrze już jedziemy. -rozłączyła się. -Chodź, musimy pojechać do weterynarza.

-Co, czemu?-wstałam gwałtownie a Naomi zrobiła to samy tylko nie tak szybko.

-Kot Camerona uciekł. Znaleziono go w lesie ale jest przerażony i bardzo możliwe że ma coś z łapką.

Zmarszczyłam brwi.

-Więc czemu Cameron nie może z nim pojechać?

-On i Will wyjechali razem z matką do innego miasta w sprawach biznesowych czy coś. Plus inni nie mają samochodu. Plus prawo jazdy. Więc rusz się bo nie ma czasu.

Westchnęłam przeciągle. To będzie naprawdę długi dzień.

No hejka miśki! Jak wam się podoba rozdział? Zachęcam do głosowania i komentowania:p (i przepraszam jeśli pojawiły się błędy) (Chciałam przeprosić za moją nie obecność ale miałam na głowie szkołę i parę spraw prywatnych +brak weny)

Love between partiesजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें